Wytwórnia: Blue Note B002776802 (dystrybucja Universal)


CD 1:
Pegasus 
Prometheus Unbound
Lotus;
The Three Marias 

CD 2:
The Three Marias
Lost and Orbits Medley 

 
CD 3: 
Lotus
She Moves Through the Fair
Adventures Aboard the Golden Mean
Prometheus Unbound


Muzycy
: Wayne Shorter, saksofon tenorowy i sopranowy; Danilo Perez, fortepian; John Patitucci, kontrabas; Brian Blade, perkusja; Orpheus Chamber Orchestra


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 10-11/2018


Emanon

Wayne Shorter

  • Ocena - 5

W sierpniu skończył 85 lat. Jeden z największych jazzmanów naszych czasów. Jego życie zbiega się w wielu newralgicznych punktach z przełomowymi momentami w historii amerykańskiego jazzu. Można śmiało powiedzieć, że jest jego żywą legendą.

Pięć lat temu Wayne Shorter powrócił pod skrzydła wytwórni Blue Note. To oficyna, dla której stworzył swoje najwartościowsze dzieła, gdzie pokazał jazzowemu światu nieśmiertelne kompozycje, gdzie nagrał jedenaście klasycznych już dziś płyt (począwszy od „Night Dreamer” 1964, a skończywszy na „Odyssey Of Iska” 1970). W roku 2013 wszyscy wsłuchiwaliśmy się w jego album „Without A Net”, czyli – bez ubezpieczenia, bez asekuracji – tytuł idealnie odzwierciedlający aktualne nastawienie Shortera do życia i do sztuki.

„Emanon” to projekt specjalny: nowela, komiks, grafika, słowo, muzyka. Wydawnictwo imponujące pod względem edycyjnym. Prawdziwa gratka dla zbieraczy i kolekcjonerów. Za stronę wizualną całości odpowiedzialny jest Randy DuBurke. Pochodzący z Brooklynu, działający w Szwajcarii ilustrator, twórca komiksów, który spędził z Shorterem całe godziny na rozmowach o mechanice kwantowej, kosmosie (jego przedstawieniach w sztukach wizualnych) i tytułach (kolejnych etapach) cyklu „Emanon”. Narracją słowną całość opatrzyła Monica Sly do spółki z saksofonistą.

„Emanon” czyli „No name” czytane wspak. To Dizzy Gillespie w późnych latach 40. używał tego określenia. „Kiedy miał gotowy utwór w garści – wspomina Wayne – pokrzykiwał „No name!”. Pomyśłałem wtedy: No name, czyli wszystko, całe mnóstwo! Pokrewieństwo Emanona z artystami i innymi bohaterami jest bardzo ważne – mają oni za zadanie odszukać własną oryginalność, niezależność, która potem będzie niezbędna w tworzeniu, kreowaniu.”

Skupmy się teraz na muzyce. Otrzymujemy trzy płyty. Pierwsza nosi tytuł „The Wayne Shorter Quartet With Orpheus Chamber Orchestra”. Czyli kwartet Shortera i 34-osobowa orkiestra w nagraniach studyjnych (Avatar Studios), dokonanych tuż po głośnych koncertach tego zespołu w nowojorskiej Carnegie Hall (luty 2013), promujących wspomniany album „Without A Net”. I te same cztery kompozycje: Pegasus, Prometheus Unbound, Lotus The Three Marias. I związane z nimi osobiste wspomnienie lidera: „Tuż przed swoją śmiercią, Miles Davis wyznał mi, że bardzo chciałby, abym napisał dla niego coś na orkiestrę. Zainspirował mnie. Nie po raz pierwszy… Praca z orkiestrą jest dla mnie jak pójście na spacer z sąsiadem, z którym nie rozmawiałeś przez dziesięć lat… To wyzwanie – rzecz, której świat potrzebuje tu i teraz. Joining Forces.”

Płyty druga i trzecia opatrzone zostały wspólnym tytułem „The Wayne Shorter Quartet Live In London”. Stanowią zapis z The Barbican Centre. To rzecz nagrana i wyreżyserowana dźwiękowo przez Roba Griffina. Daty koncertu nie podano (podobnie, jak w przypadku płyty pierwszej). Sześć utworów, w tym trzy znane nam już z nowojorskiej sesji studyjnej. Znane ale… tu pokazane w zupełnie innej szacie brzmieniowej.

Tu mamy do czynienia z chemicznie czystym jazzowym kwartetem. Z zespołem, który kreśli wizje lidera z dokładnością urządzeń NASA. I jest przy tym wszystkim całkowicie „odjechany”. Zupełnie, jak wtedy, gdy w połowie lat 60. Wayne Shorter wyzwolił się spod wpływów hard bopu i nagrał jedno ze swoich arcydzieł – płytę „Speak No Evil”. Shorter: „Moją głowę zaprzątały wówczas myśli o mglistych tajemniczych krajobrazach z wielkimi dzikimi kwiatami. O takich pierwotnych miejscach, w których rodzą się legendy o paleniu czarownic. Przestałem wtedy myśleć o saksofonie, jak o instrumencie, o jakichkolwiek problemach technicznych. Chciałem zapomnieć o wszyst­kim tym, czego dokonałem do tej pory”.

Spróbujmy wsłuchać się w obie wersje The Three Marias – nowojorska trwa 12’30, londyńska 27’30. Porównajmy dwa podejścia do pięknego tematu Lotus – nowojorskie 15’17, londyńskie 13’36. Wszystkie te przykłady układają się nam w jedną długą opowieść, w pewną logiczną całość. Improwizowane sola stają się w większości drugorzędne w stosunku do aury nastroju i klimatu całości, do riffów zjawiskowo grającej sekcji rytmicznej. Dosyć mało timingu, gra barwami, pływające harmonie, chromatyka. Słowem – mnóstwo niedopowiedzeń, za które przecież tak bardzo kochamy prawdziwy jazz!


Autor: Przemek Psikuta

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm