Wytwórnia: Requiem Records 64/2014

ERdada 80/50/39.40 na taśmę;
Dzięcielina Pałała na taśmę stereo;
Memini Tui;
Elektrowyzwoliny

Muzycy: Eugeniusz Rudnik, taśmy, instr. elektro­akustyczne

Recenzję opublikowano w numerze 4-5/2015 Jazz Forum.


ERdada na taśmę

Eugeniusz Rudnik

  • Ocena - 4.5

Elektroakustyczna twórczość Eugeniusza Rudnika z jazzem nie ma wiele wspólnego. Można ją jednak, i należy, rozpatrywać w kontekście współczesnej improwizacji.

Autor „ERdady na taśmę” od drugiej połowy lat 50. pracował jako inżynier dźwięku w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia – jednej z pierwszych takich pracowni w Europie, której dorobek to przez lata skandalicznie zaniedbywany skarb rodzimej kultury. Z czasem sam zaczął tworzyć dźwiękowe prace (przede wszystkim oparte na technice kolażu), wyrastając na znaczącą i wyrazistą postać europejskiej elektroakustycznej awangardy.

Współpracował m.in. z Karlheinzem Stockhausenem, Arne Nordheimaem, Krzysztofem Pendereckim, Andrzejem Dobrowolskim, Włodzimierzem Kotońskim, czy Bogusławem Schaefferem. Jako kompozytor, poza macierzystym ośrodkiem, tworzył m.in. w studiach elektronicznych w Sztokholmie, Kolonii, Paryżu, Bourges, Baden-Baden, Brukseli i Gandawie. Jego utwory prezentowane były na najważniejszych festiwalach muzyki współczesnej.

Dziś Rudnik ma ponad 80 lat, a jego dorobek, w tym omawiana tu, najnowsza płyta, pozostaje bardziej inspirujący od dokonań większości gwiazd „nowych brzmień”. Wielkość „ERdady na taśmę” nie polega jednak na tym, że jest to album wybitnie nowatorski, że odkrywa nieznane rejony. Wcale nie musi tego czynić. To sztuka ponadczasowa, zakorzeniona w najlepszych tradycjach elektroakustyki, ale i dziś brzmiąca ze wszech miar aktualnie i świeżo.

Autor łączy wzniosłość z humorem, bruitystyczne brzmienia z bezpretensjonalną, nierzadko podszytą ironią, szalenie sugestywną formą. Przywraca do łask klasyczne, wyłącznie analogowe metody pracy z dźwiękiem, bazując głównie na manipulacjach taśmami. Często czerpie z fantazyjnie przetworzonych głosów ludzkich, wplata ludowe śpiewy czy recytację Mickiewicza. W sumie piękna porcja elektroakustycznego dadaizmu. Warto dodać, że to jedno z najoryginalniejszych pod względem edytorskim wydawnictw na rodzimym rynku. 


Autor: Łukasz Iwasiński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm