Wytwórnia: ECM 2526 (dystrybucja Universal)


Del Tabaco y el Azucar
Fititi Nongo
Lengua I
Erume Kondo
Benkomo
Tierra
De Ida y Vuelta I
Lengua II
De Ida y Vuelta II
Nuna
Epilogo
Dos
Caracola
Visiones Sonoras
De Portal
De Tres
De Cuando Era Chiquita
De Coral


Muzycy:
David Virelles, fortepian, marimbula, śpiew; Román Díaz, Mauricio Herrera, śpiew, instr. perkusyjne; Melvis Santa, śpiew;  Rane
Moore, klarnet, klarnet basowy; Christine Chen, Samuel DeCaprio, wiolonczela; Yunior Lopez, altówka; Thomas Morgan, kontrabas; Adam Cruz, Alex Lipowski, Matthew Gold, instr. perkusyjne


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 10-11/2017


Gnosis

David Virelles

  • Ocena - 4.5

Muszę się przyznać bez bicia, że kubańskiego pianistę, Davida Virellesa, kojarzyłem jedynie z nowojorskiej odsłony kwartetu Tomasza Stańki. Poświęcając jednak trochę więcej czasu autorskiej twórczości tego artysty, moją szczególną uwagę przykuła szeroko rozwinięta harmonia, którą pianista odważnie prezentuje na swoich albumach.

Pierwsze zdziwienie, tuż po rozpakowaniu płyty „Gnosis”, spowodowała niecodzienna ilość utworów. Osiemnaście kompozycji, których tytuły ledwo udało mi się przetłumaczyć z języka hiszpańskiego, portugalskiego, czy nawet zulu, spowodowały chęć dogłębnego przestudiowania książeczki dodanej przez wydawnictwo w poszukiwaniu wskazówki mogącej pomóc w zrozumieniu zawartej na krążku, nie najprostszej, muzyki.

Mamy tutaj bowiem do czynienia ze skończonym dziełem, które najlepiej działa słuchane w całości. Liczna obecność instrumentów perkusyjnych oraz głos Romána Díaza, który świetnie wkomponował się w całość płyty, wiernie oddaje rytualny charakter podzielonego na osiemnaście części utworu. Na albumie zderzają się różne odmiany kubańskiej muzyki sakralnej, świeckiej i tradycyjnej, co momentalnie skojarzyło mi się z zabiegiem stosowanym niegdyś przez Pharoaha Sandersa z jego afrykańskimi przyjaciółmi. Użycie dodatkowo instrumentów dętych i smyczkowych, ujętych w różnych zestawieniach, ma symbolizować, jak tłumaczy autor, „interakcję międzykulturową”. Niektóre utwory są wykonane solowo przez Virellesa i tutaj inwencja twórcza, którą lider przelewa na klawiaturę, w połączeniu z jego umiejętnościami, robią ogromne wrażenie. W jego frazach słychać dużo serca, czym najbardziej mi zaimponował. Nawet jeśli ktoś nie przepada za atonalną harmonią, to polecam sprawdzić jak ta muzyka całościowo wpływa na nasze uczucia.

Zaprezentowanie na żywo tego materiału nie będzie łatwym przedsięwzięciem, nie tylko przez wzgląd na liczebność zespołu, ale również charakter kompozycji, które wolałbym usłyszeć na „Warszawskiej Jesieni”, niż na jazzowym festiwalu.

Nie ujmując nic krystalicznej, ciepłej i pięknej barwie fortepianu, zauważam niestety lustrzane podobieństwo w brzmieniu do innych ECM-owskich produkcji z pianistą na czele. Chciałbym czasami, nie tylko z punktu widzenia harmonii czy używanych struktur, ale też po indywidualnym brzmieniu rozpoznać pianistę – na wydanych przez Eichera ostatnich płytach, Virelles, Vijay Iyer, czy Craig Taborn brzmią świetnie, tylko szkoda, że identycznie.

Niezaprzeczalnym plusem tej płyty jest fakt, że pianista nie idzie na łatwiznę kopiując dorobek starszych kolegów – co niestety na całym świecie jest wciąż bardzo popularne i akceptowane. Podejmuje walkę o to, żeby za wszelką cenę stworzyć coś nowego i nieoczywistego. Coś, co ciężko z czymkolwiek porównać.

Album „Gnosis” zaintrygował mnie na tyle, że z przyjemnością będę śledził poczynania kubańskiego pianisty i wyczekiwał kolejnej płyty.


Autor: Mateusz Gawęda

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm