Wytwórnia: Audio Cave ACD-005


Three Pieces in Old Style
Little Requiem for a Cer­tain Polka
Old Polish Music
The Bells Are Ringing for the Angelus Domini
Good Night
Ad Matrem
Musiquette 1
Diagram (from Three Diagrams)
Genesis III Monodramma
For You Anne Lill
Lullaby


Muzycy:
 Christopher Dell, wibrafon; Marcin Oleś, kontrabas; Bartłomiej Oleś, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 4-5/2018


Górecki Ahead

Oleś Brothers & Christopher Dell

  • Ocena - 5

„Górecki Ahead” to naturalna kontynuacja siedmioletniej już współpracy, która zaowocowała albumem „Komeda Ahead”, czyli twórczym podejściem do spuścizny po naszym znakomitym pianiście i kompozytorze. Tym razem trio braci Oleś z Christopherem Dellem sięga po muzykę z kompletnie innego estetycznego świata. Niby dzieło Henryka Mikołaja Góreckiego jest powszechnie znane – rzecz w tym, że jedynie w maleńkiej części, zazwyczaj ograniczającej się do Trzech utworów w danym stylu i ikonicznej III symfonii pieśni żałosnych.

W zasadzie interpretatorzy, a może raczej muzycy starający się odczytać tutaj te nuty, dźwięki i frazy na nowo, wydają się być nie tylko kompetentnymi, jeśli chodzi o balans między jazzem a muzyką intuicyjną, współcześnie pojmowana klasyką, ile wręcz naturalnie do takich eksperymentów predysponowanymi.

Ciężar eksperymentu (choć pewnie wielu wolałoby twierdzenie reinterpretacji) rozłożony tu został znakomicie na całej trójce muzyków. Przy tak wielkim doświadczeniu i wrażliwości, ryzyko niepowodzenia nie wchodziło w grę. Christopher Dell to jeden z najbardziej kreatywnych improwizatorów na niemieckiej scenie muzycznej, artysta szlifujący swój kunszt na uczelniach w Rotterdamie, bostońskiej Berklee i Kaiserslautern. Jego kunszt docenił „Bóg wibrafonu” sam Gary Burton, podobnie jak krytycy przyznając Deutscher Schallplattenpreis. Nie gorzej wypada lista tych, którymi wibrafonista grał, dość wspomnieć takich muzyków jak Benny Golson, Lee Konitz, Lalo Schifrin, Petera Erskine, Theo Jörgensmann, Lars Danielsson, Albert Mangelsdorff i Tomasz Stańko. Dla mnie natomiast najważniejsze jest to, że u artysty światy jazzu i muzyki współczesnej przenikają się, nie słychać granicy, tak jak nie widać szwu tam, gdzie nić wiedziona była dłonią krawieckiego mistrza.

Z dziennikarskiego obowiązku przypomnę, współtworzący tę muzykę z Dellem bracia Marcin i Bartłomiej Oleś to jedni z bardziej cenionych artystów naszej sceny jazzowej XXI wieku, obsypani licznymi tytułami. Współpracowali z takimi gigantami jak David Murray, Kenny Werner, Tomasz Stańko, Jorgos Skolias, Antoni Gralak, Theo Jörgensmann, Erik Friedlander, Chris Speed, Herb Robertson, czy Rob Brown.

Album anonsowany był rozmaitymi twier­dzeniami, z którymi akurat w stu procentach się zgadzam. W szczególności z tym, że ta płyta to dowód, jak żywotna i inspirująca jest współcześnie muzyka Góreckiego, a afekt przewidywalny artystycznie, skoro jej interpretacji podejmują się artyści, u których biegłość instrumentalna idzie w parze z kreatywnością, wyobraźnią i potrzebą tworzenia autorskiej wypowiedzi artystycznej. Myliłby się ten, kto sięgając po album, oczekiwałby kolejnej płyty z przearanżowaną oryginalną muzyką, zaanektowaną linearnie od nieżyjącego twórcy. Nic z tych rzeczy! To raczej wyjście z punktu „A”, którym jest dzieło kompozytora i osobiste jego odczytanie, ukazanie jądra jego ponadczasowego piękna z improwizacją jako umownym punktem „B”.

Bywa, że wręcz nie sposób odnaleźć motywów pierwowzorów, bardziej wchodzimy w klimat tej muzyki, w coś, co czynił dzieło Góreckiego innym, wręcz introwertycznym na tle XX-wiecznej muzyki współczesnej, niż działanie na zasadach wariacji na temat. Muzycy odsyłają do twierdzenia, że to byt równoległy w stosunku do oryginału, dla mnie to raczej 11 nowych bytów, u źródeł których leży pewna estetyka, zarys motywów zaczerpniętych od nieżyjącego Mistrza. Zdumiewa mnie też oczywistość tej translacji, co z kolei nasuwa pytanie o dobór materiału, który na warsztat wzięli muzycy. Mogli iść na skróty, bowiem wszystkie trzy części III symfonii z racji na ich statyczność i melodyjność, mogły być fundamentem niejednej wspaniałej podróży w świat improwizacji. Jednak trio poszło drogą „pod prąd”, tropem poszukiwania w obrębie kompozycji mniej popularnych (no może z wyjątkiem III utworów w dawnym stylu). 


Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm