Wytwórnia: Jazz Sound JS 023

The Vitruvian Man; Signal and Noise; Frameless Thinking; The World We Have Lost; Spreaders of Light; Left Alone; Anthill; Exploring History

Muzycy:
Adam Pierończyk - saksofon sopranowy i tenorowy
Jean-Paul Bourelly - gitara, śpiew
Orlando le Fleming - kontrabas
John B. Arnold - perkusja

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 9/2021


I’ll Colour Around It

Adam Pierończyk

Ciekawe, że musiałem posłuchać płyty polskiego saksofonisty, żeby docenić Jeana-Paula Bourelly’ego jako poważnego artystę. Lekkość, z jaką amerykański gitarzysta wymyśla i realizuje wcale nietrywialne pomysły muzyczne sprawia, że jego autorskim płytom może brakować pewnego ciężaru. Na płycie Adama Pierończyka, nagranej we Wrocławiu w kwietniu 2016 roku tuż przed występem na festiwalu Jazz nad Odrą, ta swoboda sprawdza się znakomicie. Trudno zresztą o bardziej adekwatny tytuł – to cytat z otwierającej album wypowiedzi Bourelly’ego, który dosłownie pokolorował muzykę Pierończyka w intensywne, nakładane grubym pędzlem barwy.

Gitarzysta wypełnia sobą dużo przestrzeni, tego nie da się ukryć. Jest właściwie wszędzie, niczym brazylijski piłkarz, którego – jak się może wydawać – wystarczy wypuścić na boisko, żeby wyczarował coś magicznego. Ale my wiemy, że to nieprawda, że bez struktury, współpracy i, jak to mówią komentatorzy, pomysłu na grę, nasz magik zniechęci się szybko, a jego bezproduktywne popisy zamiast zachwycać, zaczną irytować. To, przyznaję, i tak dość tanie sportowe porównanie jest tym bardziej dyskusyjne, że prawo kontrapunktu nakazywałoby w odróżnieniu od impulsywnego Bourelly’ego z Adama Pierończyka zrobić jakiegoś wyrachowanego intelektualistę muzyki. Którym może trochę i po części jest, co nie znaczy, że – to już naprawdę ostatnie piłkarskie sformułowanie – nie cieszy się grą i spontaniczność improwizatora ujmuje w nie wiadomo jak krępujące karby.

Kto nie znał stylu Bourelly’ego, swoistej mieszanki bluesowego zaśpiewu, rockowego konkretu, psychodelicznych efektów i jazzowej nieszablonowości, zapozna się z nim już na otwarcie w The Vitruvian Man. Interesująca jest w sumie pewna prostota środków, których Amerykanin używa, co przy ciążącej jednak ku złożoności grze Pierończyka daje ciekawy kontrast. W Signal and Noise, świetnie pomyślanej i zrealizowanej kompozycji, koncertowo operuje bas le Fleminga, a partie Bourelly’ego à la Reggie Lucas budzą dalekie, ale nieodparte skojarzenia z elektrycznymi zespołami Milesa Davisa z lat 1972-75. Frameless Thinking to karkołomny, efektowny temat grany na wspinającym się na granicę górnego rejestru sopranie, a Bourelly daje kolejny na płycie dowód na to, jak czujnie słucha akompaniując innym (i znów ostinata basu i gitary przywołują Milesa, tym razem z zespołów z McLaughlinem). The World We Have Lost przynosi jednocześnie emocjonalne i zrelaksowane solo Pierończyka i wokalizy gitarzysty, których urokowi nie da się oprzeć.

Sam Pierończyk ma fantastyczne wyczucie groove’u, to przecież nowoczesna rytmika tak zachwyciła słuchaczy nagranej w trio płyty „Few Minutes In The Space” prawie 25 lat temu. Ślady tej kombinacji rytmu i zawieszonych na nim tematów można odnaleźć na Spreaders of Light – i skądinąd można się domyśleć, że ten nastrój będzie odpowiadał Bourelly’emu. W Left Alone Pierończyk szusuje na saksofonie od najwyższego do najniższego rejestru na tle posuwistego akompaniamentu; ozdobą kulminacyjnego Anthill jest nieustający dialog gitary i sopranu, a napięcie między odmiennymi stylami muzyków właśnie tu daje najlepsze rezultaty.

W ostatnim, wyimprowizowanym wspólnie utworze Exploring History, to Pierończyk jest głównym kolorystą, bardziej medytując nad dźwiękiem, niż grając solo w konwencjonalnym sensie. Skrzypnięcie blach kończy ten świetnie skrojony, różnorodny, ale będący domkniętą całością album. 


Autor: Tomasz Gregorczyk

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm