Wytwórnia: ECM 2579 (dystrybucja Universal)


Hora Feliz
Stingray Shuffle
Sideshow
Incidentals Contact
Prelude One/Sequel Too


Muzycy:
Tim Berne, saksofon altowy; Oscar Noriega, klarnet, klarnet basowy; Ryan Ferreira, gitara elektryczna; Matt Mitchell, fortepian, electronics; Ches Smith, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2018


Incidentals

Tim Berne’s Snakeoil

  • Ocena - 4.5

„Incidentals” to już czwarty album amerykańskiego alcisty Tima Berne’a wydany nakładem niemieckiej firmy ECM. Wszystkie zostały nagrane wraz z jego grupą Snake­oil i każdy z osobna stanowi dowód na to, że ta najsłynniejsza europejska jazzowa oficyna nadal jest bezkompromisowa i zdolna do repertuarowego ryzyka. Jeśli bowiem szukacie tu „najpiękniejszego brzmienia powyżej ciszy” to – owszem możecie je odnaleźć – ale głęboko ukryte w mocno awangardowej koncepcji muzycznej.

Najnowsze wcielenie Snakeoil jest bowiem bardzo zaawansowaną budowlą dźwiękową fundamentami sięgającą zespołów Juliusa Hemphilla – mentora i mistrza Berne’a. To tam znajdują się korzenie tej trudnej do nazwania tkanki muzycznej, sprawiającej wrażenie kolektywnej improwizacji, a w gruncie rzeczy starannie zaplanowanej i kontrolowanej z żelazną konsekwencją. Na tych fundamentach powstała jednak kunsztowna, ale wymagająca dużej koncentracji od słuchacza architektura muzyczna, w której swoje miejsce ma plastyczna brzmieniowo i melodycznie elektryczna gitara Ryana Ferreiry. Pianista Matt Mitchell dodaje tu, oprócz bardziej konwencjonalnych partii fortepianu, także znakomicie dobrane i intrygujące dźwięki elektroniczne. Ches Smith – jeden z najlepszych obecnie perkusistów na scenie amerykańskiej – nieustannie interferuje z pozostałymi instrumentami i wspiera tę konstrukcję na wielu poziomach.

Każda dobrze zaprojektowana budowla przyciąga wzrok efektowną fasadą – tu na plan pierwszy wysuwa się perfekcyjnie brzmieniowo dobrany duet altu lidera i klarnetów Oscara Noriegi. Matowy, szorstki, często eksplorujący krańcowe rejestry instrument Berne’a również brzmieniowo ma sporo do zawdzięczenia Hemphillowi. Zawsze jednak, kiedy lider oddaje się ekstatycznym szaleństwom, wrzeszczy i piszczy zmuszając swój alt do dzikich przedęć. Kiedy już wydaje się, że muzyka wymyka mu się z rąk – wtedy wkracza kojącym, pastelowym dźwiękiem klarnet i tonuje nastrój. Noriega jest tu muzykiem równie ważnym jak Berne. Bez niego cała ta misterna układanka runęłaby jak domek z kart.


Autor: Marek Romański

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm