Wytwórnia: GAD

Gdy odlatują bociany
Zemsta samuraja
Kołysanka
Kanion
Śpiew wiosny
Shazam
W Olszynie
Pozdrowienia od synka
Improwizacja spokojnego brzmienia
Nie jestem pewien czy mnie kochasz
Ondraszek
Szklana góra
Wiosenny dzień
Wrocław moje miasto
Na perskim rynku
Horyzont
Sawanna nocą
Melodia (sygnał zespołu)
Surf pod Jeleniem
Prząśniczka


Zespoły:
Niebiesko-Czarni
Tramp
Classicum 69
Okularnicy
Czterech
Żaki
Błękitni
Nastolatki
Tajfuny
Chochoły
Pesymiści
Nimfy
Czerwono-Czarni
Szkwały
Fortony
 i inne

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2021


Instrumentalne przygody bigbitowców

Brzdęk!

Twang to angielska onomatopeja pierwotnie przypisywana odgłosowi wydawanemu przez cięciwę łuku po wypuszczeniu strzały. Z czasem słowo nabrało innych znaczeń, aż w połowie minionego stulecia przykleiło się do gitary elektrycznej. Uderz w stół, odezwą się nożyce. Uderz w struny – usłyszysz „twang”. Zwłaszcza, kiedy będzie to Fender albo Gretsch. Twang to po polsku „brzdęk”, a tytuł ten doskonale oddaje zawartość albumu z instrumentalną muzyką zespołów gitarowych ery big-beatu.

Modę na instrumentalny rock’n’roll zapoczątkowały hity amerykańskiego zespołu The Ventures (Walk, Don’t Run) i brytyjskiego The Shadows (Apache), wielkie przeboje z 1960 roku. Zwłaszcza ta druga grupa wywarła potężny wpływ na młodych polskich muzyków, tworzących pierwszą falę rodzimego big-beatu (miała też wpływ na narodziny rock’n’rolla w Jugosławii, gdzie początkowo The Shadows byli bardziej popularni od The Beatles). Na polskim gruncie w podobnej stylistyce jako pierwszy wyspecjalizował się zespół Tajfuny, w którym na gitarze prowadzącej grał Bohdan Kendelewicz (na płycie znajdziemy ich utwór Nie jestem pewien, czy mnie kochasz). Liderem bigbeatowej sceny szybko została warszawska formacja Chochoły (przekształcona w 1966 roku przez Czesława Niemena w Ak­warele). Na gitarze solowej grał w niej późniejszy dziennikarz telewizyjny Andrzej Turski, na gitarze akordowej Tomasz Jaśkiewicz, na basówce Paweł Brodowski, na perkusji Tomasz Butowtt. Zamieszczony na albumie instrumentalny Ondraszek to w oryginale pieśń kompozytora Stanisława Hadyny – kompromis pomiędzy fascynacją stylem The Shadows, a oczekiwaniami władz państwowych wymagających od polskiej młodzieży polskiego repertuaru. Enerdowskiej gitarze Musima, na której z zapałem gra Turski, daleko jednak do Stratocastera, na jakim czarował Hank Marvin, solista The Shadows.

Osobne miejsce należy się w tej antologii stołecznej grupie Pesymiści, przez której skład przewinęli się Marek Ałaszewski i Andrzej Poniatowski (czyli późniejszy Klan), tu reprezentowanej przez solistę Marka Blizińskiego w utworze Szklana góra. Bliziński razem z Turskim założyli wkrótce zespół Czterech. Kiedy w wykonaniu tej grupy słuchamy kompozycji Blizińskiego Śpiew wiosny, nic jeszcze nie zapowiada, że gra tutaj późniejszy ojciec polskiej gitary jaz­z­owej.

Do brzmienia The Shadows nawiązywały okazjonalnie popularne formacje big-­beat­owe, między innymi Niebiesko-Czarni z Januszem Popławskim na gitarze solowej (Gdy odlatują bociany) i Czerwono-Czarni z Wiesławem Bernolakiem (Horyzont). Na albumie „Brzdęk!” znajdujemy jednak wykonawców, których muzyka uległaby całkowitemu zapomnieniu, gdyby nie kolekcjonerski zapał Michała Owczarka, dziennikarza znanego z audycji „Ze szpulowca bigbitowca”, redaktora tej atrakcyjnej antologii. Bo jak inaczej poznalibyśmy takie efemerydy, jak lubelski Tramp, białostockie Tuzin-Tony, olsztyńscy Błękitni i Nastolatki, bydgoskie Classicum 69, albo jak dowiedzielibyśmy się, że wrocławskie Żaki grały wbrew linii partii standard Shazam?

A jak się to ma do jazzu? Och, te inspiracje nigdy nie gasną. Proponuję posłuchać płyty Billa Frisella „Guitar In The Space Age!” z 2014 roku. I cofnąć się o pół wieku, kiedy na tremolo mówiło się „wajcha”, a szczeciński zespół Pięć Smutnych Spojrzeń grał Improwizację spokojnego brzmienia w Klubie Młodych w dzielnicy Nad Odrą.

Autor: Daniel Wyszogrodzki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm