Wytwórnia: Allegro Records 031

Internal Melody;
My Song;
Night Driver;
Ballada o smutku;
29 Steps to Hell;
Moja Ewelinka;
E4;
Largo.

Muzycy: Krzysztof Lenczowski, wiolonczela; Grzech Piotrowski, saksofony; Jan Smoczyński, organy Hammonda; Tomasz „Harry” Waldowski, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 9/2015 Jazz Forum.

Internal Melody

Krzysztof Lenczowski

  • Ocena - 4

Mamy do czynienia z płytą prawdziwie autorską. Krzysztof Lenczowski brał udział w nagrywaniu już wielu płyt, a czytelnikom JAZZ FORUM jest zapewne najlepiej znany jako wiolonczelista Atom String Quartet. Występuje też w innych zespołach, także jako gitarzysta. Często sam komponuje i aranżuje, ale do tej pory jego utwory tylko urozmaicały programy. Teraz jest autorem całej płyty, to są jego autorskie kompozycje, w których sam występuje. Warto zauważyć, że jest to pierwszy polski album sygnowany nazwiskiem wiolonczelisty jazzowego.

Zaryzykowałbym twierdzenie, że wszystkie kompozycje nawiązują bardziej do tzw. europejskiej muzyki improwizowanej, niż do amery-kańskiego, swingującego jazzu. Warto też podkreślić, że poza zmienną w naturalny sposób barwą organów Hammonda, muzyka nie posługuje się żadnymi efektami elektronicznymi, jest tylko akustyczne brzmienie instrumentów.

Na płycie „Internal Melody” mamy do czynienia z próbą potraktowania wiolonczeli jako równoprawnego członka jazzowego (!) zespołu. Przy takim założeniu zupełnie naturalna wydaje się chęć zmian instrumentalnych. A jednak kompozytor pozostał przy dość jednolitym, ciemnym brzmieniu zespołu i jest to znakomita decyzja! Integruje to cały materiał, pozwala się skupić na muzycznych szczegółach, a zarazem dzięki temu możemy podziwiać fantazję muzyków skupioną na dźwiękach i indywidualnym brzmieniu, na znakomitej interakcji.

Bardzo ważni są więc partnerzy, którzy współtworzą muzykę: Grzech Piotrowski na saksofonie, Jan Smoczyński na organach Hammonda i Tomasz Waldowski na perkusji. Nad ich grą można się rozpływać w pochwałach: solówki i piękne brzmienie saksofonu w tematach, nie-zwykle czujny i pełen fantazji i wrażliwości akompaniament, a także piękne solówki na organach, kapitalna, znakomicie odpowiadająca charakterowi kompozycji perkusja, to wszystko jest tu obecne.

Pierwszy, tytułowy utwór już od początku frapuje i zaskakuje kontrastem zestawienia pierwszych taktów sola wiolonczeli i kilku następnych, granych z rockowym przesterem i bębnami. Zaraz po tym wstępie następuje spokojny, pięknie prowadzony w unisonie przez saksofon teno-rowy i wiolonczelę temat główny. Kapitalne, niezwykłe dźwięki organów towarzyszą długimi współbrzmieniami. W wyeksponowanym solu wiolonczeli dużo jest fraz i dźwięków powtarzanych. Doskonale wzmaga to poczucie improwizacji, ulotności i delikatności tego, co się właśnie tworzy. Muzyki słucha się bardzo dobrze – i tak już będzie do końca. W kolejnych kompozycjach długie, spokojnie rozgrywane, jazzowe sola kontrastują z formami ściśle zakomponowanymi.

My Song to najdłuższy utwór w tym zbiorze, a zarazem najbardziej swobodny. Prosta kompozycja staje się jedynie pretekstem do współ-działania muzyków. Bardzo dużo tu przestrzeni i powietrza. Swobodne granie oparte jest jednak na centrum tonalnym. Night Driver to utwór najkrótszy, w którym wszystko jest zapisane, nie ma ani jednego improwizowanego dźwięku. Robi wrażenie inspirowanego działalnością Brendt Breuer Frick Ensemble (czyli grania muzyki elektronicznej na akustycznych instrumentach). W Balladzie o smutku rolę perkusji i basu przejmuje wiolonczela – cały trzon akompaniamentu zarówno rytmicznie, jak i harmonicznie opiera się na wiolonczeli, a perkusja spełnia rolę tylko barwową. Podstawowym metrum utworu 29 Steps to Hell (tytuł chyba inspirowany Seven Steps to Hea­ven) jest 7/8, ale czwarty takt jest dłuższy, powstaje więc sekwencja 7 + 7 + 7 + 8, czyli tytułowe 29. Fragmenty ad libitum dają wytchnienie od skomplikowanego podziału metrycznego w temacie. Te zabawy rytmiczne mają swe apogeum w kodzie, gdzie przy każdej kolejnej sekwencji z ostatniego taktu usuwana jest jedna miara, czyli mamy 7 + 7 + 7 +7, następnie 7 + 7 + 7 + 6 i tak, aż do momentu, kiedy nie ma już ostatniego taktu. To jedyny utwór na płycie grany na sopranie.

W kompozycji Moja Ewelinka nie ma saksofonu. Podkreśla to wyraźnie osobisty charakter utworu. Następna, kontrastowa kompozycja to E4 – wcześniej nagrana już przez zespół Jazz Construction. Tu brzmi zupełnie inaczej, dzięki takim wykonawcom zyskuje wręcz nowy wymiar. Largo to najbardziej polifoniczny utwór na płycie, z klasyczną linią basu, tematem i kontrapunktem granym w solach przez wiolonczelę. Styli-stycznie najbardziej zbliżony do otwierającej album Internal Melody. Co ciekawe, obydwa utwory zamyka unisono grane przez cały zespół.

Autor: Ryszard Borowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm