Wytwórnia: Eastrings Rec. 0001


Pożar w cyrku
Szeptuchy
Kotojeleń złodziej
Dziewiąty
Dziadek Mróz part 1
Dziadek Mróz part 2
Dziadek Mróz part 3
Trzyżby
Łąkowo


Muzycy
: Maciej Sadowski, kontrabas; Dawid Lipka, trąbka; Michał Jan Ciesielski, saksofon tenorowy; Marcin Gałązka, gitara; Tomasz Koper, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2020


Jazz dla zwierząt

Maciej Sadowski Kwadrat

  • Ocena - 3.5

Ciekawie pisze się o debiutach, kiedy stoją za nimi ludzie już mocno otrzaskani na scenie. Tak jest z projektem Maciej Sadowski Kwadrat – muzycy tworzący ten zespół zdążyli już zajrzeć zarówno w najróżniejsze zakamarki jazzu, jak i alternatywy. „Jazz dla zwierząt” implikuje swój zamysł już w tytule, w materiałach prasowych często pojawia się określenie „nie-jazz”. Przyznam, że to trochę steruje oczekiwaniami, niekoniecznie w stronę tego, co rzeczywiście na płycie dostajemy.

„Jazz dla zwierząt” potrafi być dziki i odważny, to album dynamiczny i bardzo żywotny. Miejscami słychać odległe echa rocka (którego duch w mniejszym lub większym stopniu czuwa nad wieloma poczynaniami rodzimej młodej sceny), improwizacje momentami szalone – jak w Łąkowie, gdzie trąbka Dawida Lipki rozpływa się delay’em po przesterowanym kontrabasie Sadowskiego. Właśnie te najbardziej uwolnione momenty stanowią o sile albumu, kiedy zespół odpuszcza formę, jak w hipnotycznym utworze Szeptuchy lub kiedy gra z dystansem, jak w Kotojeleniu złodzieju. To także największy popis Tomasza Kopra na perkusji, który na całym albumie gra bardzo pomysłowo. Sadowski nie boi się włączać przesteru, żeby uzyskać cięższe brzmienie. Sekcja rytmiczna działa niesamowicie, niestety sekcja dęta nie zawsze dotrzymuje jej kroku, odstając inwencją i czasami krążąc po zbyt znajomych tematach. Ambiwalentne uczucia wywołują też efekty, których na płyciejest bardzo dużo. Czasami potrafią po prostu rozpraszać, jak w interesującym skądinąd Dziewiątym. Rozumiem potrzebę eksperymentu, ale nie zawsze musi być on wyrażony losowymi pogłosami.

Tutaj dochodzimy do głównego problemu, jaki mam z „Jazzem dla zwierząt” i oczekiwań, o jakich pisałem wcześniej. To bardzo porządna płyta, która jednak boi się zrobić krok w otchłań kompletnego szaleństwa, w którym zespół się sprawdza. Słuchając pierwszej części Dziadka Mroza czuć potencjał na coś dużo większego, coś, co jest wstrzymywane przez miejscami ograne patenty i melodie. Niekonsekwencja dotyczy tu zarówno stosowania efektów, jak i ducha improwizacji. Mimo tych, na dobrą sprawę drobnych uwag, można z czystym sumieniem polecić album – nie mam wątpliwości, że dla wielu ten umiar będzie zaletą. 


Autor: Paweł Klimczak

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm