Jinrikisha
Holy Land
Punjab
Chant
Desert Moonlight
La Mesha


Muzycy:
Arek Skolik - perkusja
Jarek Bothur - saksofon tenorowy
Paweł Palcowski - trąbka
Tomasz Białowolski - fortepian
Maciej Kitajewski - kontrabas

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2021


Jazz Sound

New Brand Quintet

Uwielbiam patrzeć na ten moment, kiedy wielki kontenerowiec opuszcza stoczniową pochylnię i obiera kurs na słońce. Nie pyta się oceanu, czy go przyjmie, zwyczajnie wbija się weń i płynie. Ku nieznanemu, nowymi szlakami omijając zgrane rafy ogranych do cna na jam sessions standardów. Za to trafiamy na genialne, trochę przykryte kurzem niepamięci tematy starych mistrzów.

Prologiem staje się Hendersonowski temat Jinrikisha, by po chwili wejść z Holy Land Waltona ze znakomitą kadencją Jarka Bothura i popisami solowymi niemal kompletu artystów. Robi się wybornie, światowo, jakby ktoś odkrył w archiwach coś z Messengersów czy formacji Lee Morgana. Zero taryfy ulgowej, jak choćby w Chant Pearsona. Niby klasyczny aż do bólu slow swing, ale jest w tym jakaś magia, muzycy bawią się natężeniem dynamicznym i gdy przychodzi bardzo stonowane solo kontrabasu, nic nas nie razi. Intensywność dźwięku, soczystość pozostają takie same, choć muzycy zdają się ledwo co muskać instrumenty.

I wreszcie perełka na albumie perkusisty. Skolik podaje nam Desert Moon Lee Morgana perfekcyjnie wykonane, ze wspaniale zbudowaną dramaturgią. Najpierw Tomasz Białowolski zdaje się rozprowadzać zespół improwizacją, przekazując ją kolejnym muzykom i z każdą kolejną improwizacją (Paweł Palcowski, Jarek Bothur) wszystko emocjonalnie rośnie, aby wreszcie wylądować karnie w temacie. Na koniec zawsze musi pojawić się ballada. La Mesha to nie ckliwe nuty – Arek Skolik zmusza nas do skupienia.

I wreszcie kilka słów o grze lidera. Moim zdaniem po odejściu Jacka Oltera, Skolik jest najlepszym polskim drummerem potrafiącym grać ścianą dźwięku, znakomicie budując ją na talerzach bez zbędnego zgiełku, by na tym tle dawać popis czujności i elegancji. To nie jest granie cyrkowe a la Weckl czy Colaiuta, a muzykowanie na bębnach. Już choćby za powściągliwość w solówkach należy się liderowi laur dobrego smaku. 


Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm