Uwertura Uroczysta (The Solemn Overture)
Bogurodzica (Mother of God)
Krzesany

Muzycy: Mateusz Gawęda, fortepian; Sławek Pezda, saksofon tenorowy, głos 


Kilar Recomposed

Pezda/Gawęda Duo

Z Mateuszem Gawędą rozmawia Mery Zimny:

Mateusz Gawęda to artysta niepokorny, poszukujący i chadzający własnymi ścieżkami. Inspirację czerpie „z miłości do muzyki i potrzeby odkrywania świata”, ale też z muzyki mistrzów – wielkich improwizatorów i jazzmanów, jak też mistrzów klasycznych. Jest wśród nich m.in. kompozytor i pianista Wojciech Kilar, który na świecie zyskał sławę jako twórca muzyki filmowej, to ona utorowała mu drogę do Hollywood i cieszyła się ogromnym powodzeniem na świecie. Jednak to w muzyce autonomicznej realizował się najpełniej. I to właśnie po tę muzykę sięgnął Mateusz Gawęda pracując nad projektem „Kilar Recomposed”, który zaprezentował w duecie ze Sławkiem Pezdą na saksofonie podczas koncertu w Alchemii 28 lipca 2021 roku. Na szczęście dla nas koncert został zarejestrowany, a płyta z nagraniem trafia do rąk prenumeratorów niniejszego wydania JAZZ FORUM.

Kolor kompozytora

Projekt „Kilar Recomposed” zrealizowany został dzięki przyznanemu Gawędzie stypendium, jednak to nie ono było bezpośrednim impulsem do tego, by wziąć na warsztat muzykę kompozytora. Jak wspomina pianista, już jako dziecko usłyszał jeden z utworów Kilara i poczuł swego rodzaju więź z muzyką, która brzmiała dla niego tak, jakby ją od dawna znał. Wspomnienie zostało i zaczęło kiełkować na studiach. „Zainteresowałem się Kilarem mając 21 może 22 lata, a więc ponad dekadę temu. Pasjonowała mnie kompozycja i szukałem różnych sposobów do nauki tej dziedziny, ale też inspiracji, z których kluczowa była muzyka symfoniczna”.

Studia jazzowe niekoniecznie sprzyjały rozwojowi w tym kierunku – jamy, czas spędzany ze znajomymi, wśród których wszyscy słuchali jazzu. Młody pianista eksplorował więc temat na własną rękę, coraz bardziej zbliżając się do muzyki Igora Strawińskiego i Wojciecha Kilara właśnie. „Poczułem w tej muzyce jakiś wspólny, mocno ze mną rezonujący, harmoniczny kolor. Barwa tej muzyki, jej klimat bardzo mi odpowiadały.”

W rozmowie o Kilarze Mateusz często zwraca uwagę właśnie na barwę jego muzyki. „Rozmawiamy o abstrakcji, słowa nigdy nie oddadzą tego, co w takich sytuacjach mamy na myśli. Dla mnie kolor jest pewną indywidualnością, która charakteryzuje czyjąś muzykę. Gdy słyszysz utwór Chopina, wiesz, że to on, rozpoznajesz tę muzykę właśnie dlatego, że ma swój indywidualny kolor. Oczywiście nie chodzi tu o kolor w sensie dosłownym.”

Na studiach zaczął dużo słuchać muzyki Kilara, czytać o nim książki, przeglądać wywiady, studiować partytury jego dzieł. Jak sam przyznaje, niestety nie miał okazji poznać go osobiście, na szczęście jednak literatura na jego temat jest całkiem obszerna. Jazzman studiujący klasyczne partytury nie jest najczęstszym widokiem. Od razu nasuwa się pytanie, dlaczego ze swoim zamiłowaniem do muzyki symfonicznej, nie zdecydował się na studiowanie kompozycji. Powodów było kilka, najbardziej prozaiczny jest taki, że „studia są zazwyczaj długie, a ja bardzo lubię sprawdzać jak się ma praktyka do teorii. Wolę sam wybierać kierunki, w których chcę się rozwijać i uczyć się rzeczy, które po prostu mnie interesują. Oczywiście wiem, że na takich kierunkach jak kompozycja uczy się solidnych podstaw, takich jak np. zapisywanie partytury, uważam jednak, że tych rzeczy można nauczyć się też samemu słuchając utworów i przeglądając partytury, co właściwie do tej pory czasami robię”.


Sławek Pezda i Mateusz Gawęda
fot. Sisi Cecylia

Przemówić do drugiego człowieka

Sięgając po kompozycje Wojciecha Kilara Mateusz Gawęda miał dwa cele. Po pierwsze zrealizować swoje marzenie, które tliło się w nim od czasów studenckich, na chwilę tylko przygasając po ukończeniu akademii. „Gdy kończyłem studia, zamarzył mi się doktorat, na który ostatecznie się nie dostałem. Muzyka Kilara miała być tematem mojej pracy doktorskiej, kiedy jednak okazało się, że nie zostaję na uczelni, wszystkie notatki poszły trochę w zapomnienie. Temat ten nie dawał mi jednak spokoju, wykonałem pewną pracę, zacząłem analizować kompozycje, czytać książki, pomyślałem, że szkoda to wszystko zaprzepaścić tylko przez niespełnione aspiracje. Przede wszystkich chciałem przecież zrobić coś muzycznego dla siebie i dla świata, dlatego przyznane stypendium było doskonałym ku temu pretekstem, który w piękny sposób zesłał mi Wszechświat.” Przypomina to trochę słowa samego Kilara, który mówił, że swoją muzyką chce coś dać drugiemu człowiekowi: „Najważniejsze jest przemawianie do drugiego człowieka. Nie widzę sensu w uprawianiu muzyki wyłącznie dla muzyki, tylko wtedy ten zawód wydaje mi się wart uprawiania, jeśli coś ludziom daje.”

Drugim powodem sięgnięcia po muzykę Kilara była chęć upowszechnienia jego niefilmowej twórczość. „Kiedy jeszcze w czasach studenckich śledziłem temat przerabiania muzyki Kilara przez jazzmanów okazało się, że na warsztat brane są jego utwory filmowe. Już wtedy pomyślałem, że warto wypełnić tę lukę. Słuchałem wielu nagrań muzyki kompozytora i sprawdzałem, co i jak na mnie działa. Ostatecznie w projekcie ‘Kilar Recomposed’ znalazły się utwory, które najmocniej ze mną rezonowały. Poza nimi jestem jeszcze ogromnym fanem jego koncertów fortepianowych, o których sam w autobiografii mówił, że to jedne z najważniejszych dla niego dzieł. Są to piękne, głębokie i bardzo oryginalne utwory. Gdyby nadarzyła się kiedyś okazja, z przyjemnością bym je wykonał.”


Rekompozycja

„Kilar Recomposed”, a więc Kilar przekomponowany – Gawęda w swoich aranżacjach pozostawił trochę siebie i własnej kompozycji, czyniąc to jednak tak, by było spójne i współgrało z oryginałem. Nie znając jeszcze wyboru utworów, którego dokonał pianista, można by pomyśleć, że wróci do lat 60. i czasu, kiedy Kilar był obok Góreckiego i Pendereckiego jednym z czołowych przedstawicieli awangardy. Wcześniej uczestniczył w prestiżowych kursach muzyki nowej w Darmstadt, debiutował na początku lat 50. na Warszawskiej Jesieni, a w 1959 roku wyjechał do Paryża, by kształcić się pod okiem Nadii Boulanger. Wrócił stamtąd z głową pełną pomysłów i inspiracji, zasłuchany także w jazzie, który bardzo lubił, czemu dał wyraz w tytule kompozycji Riff 62. W swoich utworach rozwijał awangardowe techniki, kierunek, jakim był sonoryzm, nawiązywał do dodekafonii i serializmu. Okazuje się jednak, że to nie nad tym okresem w jego twórczości pochylił się Gawęda. „Wielu kompozytorów w tamtych czasach uległo magii lat 60., a dominujące trendy oddziaływały na tworzoną przez nich muzykę. Z czasem można zauważyć, że już wtedy w ich muzyce pojawiała się pewna esencja autorskiego kolorytu, którą w pełni możemy zauważyć w ich późniejszych dziełach. Trzeba pamiętać, że to zachłyśnięcie awangardą nie trwało u Kilara bardzo długo, a rozwijając się artystycznie w późniejszym okresie rozwijał tak naprawdę stylistykę i koloryt, których używał właśnie w latach 60. To nie jest tak, że nagle zmienił kierunek i tworzył coś zupełnie w oderwaniu od tego, co już powstawało.”

I choć w latach 70. Kilar porzuca nurt awangardowy, upraszcza swój język muzyczny, stawiając przede wszystkim na melodię i wywoływanie w słuchaczu emocji, to nie zrywa z przeszłością całkowicie. Słychać to m.in. w utworze Bogurodzica, który na duet fortepian i saksofon tenorowy zaaranżował Gawęda.

„Jest w nim bardzo dużo z lat 60.” – zwraca uwagę pianista i dodaje, że w latach 70., niejako „wyrywając się” z dominującego nurtu awangardowego, kompozytor odnajduje siebie. „Być może wtedy właśnie Kilar odnalazł swoją tożsamość, a harmonie, które zaczął stosować, tak mocno z nim współgrały, że używał ich do końca życia. W jego twórczości słychać, że jest pogodzony z tym, co znalazł i to właśnie bardzo mi się podoba.”

Bogurodzica to utwór religijny, będący wyrazem głębokiej wiary kompozytora oraz wielkie dzieło wokalno-instrumentalne. Obok niej usłyszymy przełomowy w twórczości Kilara Krzesany z 1974 roku, nawiązujący do muzyki Podhala. „Gdzieś kiedyś wyczytałem, że utwór ten Kilar traktował jak swoją autobiografię. Nie mogłem go pominąć w swoim projekcie.” Gawęda nie kontynuował jednak podróży przez dzieła tatrzańskie, choć jak wspomina, bardzo kusiła go Orawa, jest to jednak jedyne dzieło Kilara, które cieszy się dużym zainteresowaniem wśród muzyków. Nagranie dopełnia Uwertura uroczysta, którą Kilar napisał z okazji 145-lecia nadania praw miejskich Katowicom. Był to jego hołd dla miejsca, w którym spędził znaczną część życia, w którym się uczył i zawdzięczał mu to, co najważniejsze. Był także honorowym obywatelem Katowic. Co go w tych dziełach zainteresowało? „Jeśli mam już jakoś nazwać i opisać tę abstrakcję, to wydaje mi się, że najważniejsza i najmocniej łącząca mnie z tą muzyką jest harmonia.” Choć pianista zna genezę powstania poszczególnych utworów Kilara, to jednak nie ona to było ważne przy doborze repertuaru.

Podobnie rzecz się miała z Symfonią wrześniową, którą kompozytor napisał ku pokrzepieniu serc, w hołdzie Amerykanom po atakach z 11 września. „Nie przywiązywałem wagi do tych historii, znałem je, ale to nie one były ważne. Liczyła się tylko muzyka i to, jakie emocje we mnie wzbudza, co ze mną robi, jak rezonuje.” Symfonii wrześniowej nie usłyszymy na płycie, choć została ona nagrana podczas koncertu w Alchemii. „Ten utwór trwa ponad 40 minut, jest jedną całością składającą się z czterech części, których nie ma sensu rozdzielać. Wydaje mi się, że pozostałe trzy utwory tworzą bardziej spójną całość.”


fot. Sisi Cecylia

Alchemia Kilara

Aranżacje tak różnych form, jak utwór orkiestrowy, poemat na duży symfoniczny skład czy utwór chóralno-instrumentalny, gdzie chór pełni kluczową rolę, na duet fortepian i saksofon, było zadaniem czasochłonnym. „Na początku zająłem się pozyskiwaniem nagrań i partytur. Musiałem okiełznać ten cały materiał, zaznajomić się z nim. Wielokrotnie analizowałem partytury wraz z nagraniami i powoli zaczął mi się układać w głowie zarys projektu. Motywujące było dla mnie to, że w przypadku np. Krzesanego, mogę zupełnie odpuścić inspirowanie się instrumentami i słuchać samych barw, oczywiście mając świadomość tego, co jest w partyturze. Dla przykładu, w tym poemacie symfonicznym użyte jest 88 instrumentów, wśród których nie ma ani fortepianu ani saksofonu, musiałem więc przenieść na nasze instrumenty pewien koloryt. I tak było w zasadzie z każdym z tych utworów.”

Jednak największą trudnością w tej pracy, jak się okazuje, była samodyscyplina i mobilizacja do tego, by ją skończyć. „Nie jest to łatwe, kiedy budzisz się w trzecim miesiącu pracy i zdajesz sobie sprawę, że jesteś na czternastej minucie utworu. To był naprawdę ogrom pracy dla mnie. Pomijając lata zdobywania wiedzy i informacji, później układania sobie tego wszystkiego w głowie i tworzenia jakiegoś planu, skończywszy na trwającej pół roku czysto pisemnej, aranżacyjnej pracy.”

„Kilar Recomposed” to nie tylko dzieło Mateusza Gawędy, pomysłodawcy i aranżera, razem z nim zrealizował je saksofonista Sławek Pezda. „Sławek wykonał naprawdę dużą pracę, był dobrze przygotowany do koncertu w Alchemii. Dostał ode mnie obszerną teczkę z nutami, nauczył się tego materiału, przesłuchał oryginały, nagrania, które mu poleciłem, dokładnie prześledził partytury. Wcześniej, kiedy zaproponowałem mu realizację takiego projektu, ucieszył się i stwierdził, że jest gotowy na wyzwanie. Wiedziałem, że tak będzie, znamy się i współpracujemy od 2005 roku, wiem, że mogę na nim polegać. Znam też jego możliwości. Mając w głowie ten projekt od razu wiedziałem, że chcę go zrealizować i napisać właśnie na ten skład.

Tę muzykę mógł nagrać tylko zespół z bardzo długim stażem. Jest tu mnóstwo rzeczy, które rozgrywają się poza słowami. Pisząc aranże, wiedziałem też, że Sławek będzie w stanie to zagrać, a trzeba zaznaczyć, że są tu rzeczy bardzo trudne do wykonania na saksofonie. Dużo jest tematów, gdzie są bardzo długie nuty w niewygodnych dla saksofonisty tenorowego rejestrach. Sławek jest jednak wirtuozem tego instrumentu, wiedziałem, że sobie poradzi. Mogę też zdradzić, że użyłem kilku śmiesznych zapisów, które są dedykowane właśnie jemu. Prawdopodobnie nikt inny nie będzie wiedział, jak je poprawnie odczytać.”

Rozmawiała: Mery Zimny 


  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm