Wytwórnia: Universal 02537 76252

Something New; Blessed With Curse; Waiting on the Sun; Necessary Evil; Little Secret; Jeepers Creepers 2.0; Out of Nowhere; You Mean the World to Me; Knock Knock; Enough of You; Bang; Kaboom Pow

Muzycy: Nikki Yanofsky, śpiew; & Band

Recenzję opublikowano w numerze 7-8/2014 Jazz Forum


Little Secret

Nikki Yanofsky

  • Ocena - 4

Cudowne muzyczne dziecko z Kanady, niedawno odwiedziło Polskę, będąc gwiazdą tegorocznego Ladies Jazz Festival w Gdyni.

Nikki Yanofsky w wieku dwunastu lat była najmłodszą gwiazdą w historii programu Międzynarodowego Festiwalu Jazzowego w Montrealu. Przed czterema laty śpiewała dla ponad trzech miliardów ludzi – czyli dla połowy ludzkości zamieszkującej naszą planetę podczas igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich w Vancouver. W swoim muzycznym CV ma już współpracę z takimi gwiazdami jak Herbie Hancock, Phil Ramone, Will.I.Am, Wyclef Jean, czy Elton John. Przy okazji wydanej po czteroletniej przerwie najnowszej płyty „Little Secret” Nikki prowadzona jest przez swojego wielkiego fana, mentora i producenta wykonawczego albumu – legendarnego Quincy’ego Jonesa.

Jakże wielką wokalną podróż wykonała od swojego debiutu z 2008 roku, gdy świat poznał ją jako genialną interpretatorkę piosenek Elli Fitzgerald. Muzycznie także rozwinęła skrzydła balansując między R&B, soul, funk, neo soulem, czy jazzem. Dzięki wykorzystaniu najnowszych zdobyczy techniki słuchając kolejnych piosenek Nikki, obcujemy z dużym wycinkiem historii, to słysząc sample Soul Bossa Nova wspomnianego Quincy’ego Jonesa i Watermelon Man Herbie’ego Hancocka w Something New, Parce Que Tu Crois Charlesa Aznavoura w Ne­cessary Evil czy głos Louisa Armstronga w Jeepers Creepers 2.0.

Do tego fantastyczne frazowania Yanofsky, wyczuwalna na kilometr lekkość i radość w jej głosie natchną nową życiową energią każdego słuchacza. „Little Secret” ze swoim swingującym pulsem, chwytające za serce ballady Waiting on the Sun czy ledwie dwuminutowa You Mean the World to Me, neo-soulowe Knock Knock czy Bang Bang wyjęte jak gdyby z filmów z lat 60. ubiegłego wieku, udowadniają tezę, że przy płycie Kanadyjki nie sposób się nudzić.

I nieważne, że w zasadzie wszystko to już było. Ponad historią unosi się zapadający w pamięć głos, świetnie wyprodukowane piosenki i ich szeroka struktura brzmieniowa. Ale momentami ponad trzydziestoosobowy zespół swoją pracę wykonuje równie perfekcyjnie. Nie ma w tym sztuczności, nie ma przerysowania… jest po prostu Nikki Yanofsky.


Autor: Adam Dobrzyński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm