Wytwórnia: Blue Note 95076992

Loverly

Cassandra Wilson

  • Ocena - 4

Lover Come Back to Me; Black Orpheus; Wouldn’t It Be Loverly; Gone with the Wind; Caravan; Till There Was You; Spring Can Really Hang You Up the Most; Arere; St. James Infirmary; Dust My Broom; The Very Thought of You; A Sleepin’ Bee
Muzycy: Cassandra Wilson, śpiew; Jason Moran, fortepian; Nicholas Payton, trąbka (1), Marvin Sewell, gitara; Lonnie Plaxico, kontrabas; Reginald Veal, kontrabas (11); Herlin Riley, perkusja; Lekan Babaloa, instr. perkusyjne

    Cassandra Wilson śpiewa standardy? – to niemałe zaskoczenie. Ona sama twierdzi, iż „Loverly” to jej pierwszy album ze standardami od czasu „Blue Skies” sprzed 20 lat (śpiewała wtedy m.in. I’m Old Fashioned, My One and Only Love i genialnie Polka Dots and Moonbeams). To niezupełnie prawda – jej poprzednim albumem ze standardami był nagrany w 1997 roku „Rendezvous”, współfirmowany przez Jacky’ego Terrassona (na okładce nazwisko francuskiego pianisty wymienione było jednak w pierwszej kolejności). Cassandra śpiewała tam Autumn Leaves, Tea for Two, It Might As Well Be Spring.
    Na „Loverly” także mamy „wiosenną” balladę – Spring Can Hang You Up the Most, a wśród tej osobliwej kolekcji m.in. bardzo tradycyjnie potraktowany stary szlagier Lover Come Back to Me oraz tematy ze słynnych musicali, przede wszystkim tytułowy Loverly (z „My Fair Lady”), ale także Till There Was You (z „Music Man”). W tym ostatnim Cassandra podejmuje jedną ze swych nielicznych prób śpiewania scatem; jak niegdyś Betty Carter, improwizuje nawet całymi partiami tekstu! Trudno jej uwierzyć, gdy wyznaje, iż nigdy wcześniej nie słyszała prostej, ale ujmującej wersji Paula McCartneya.
    „Loverly”, w przeciwieństwie do „Blue Skies”, nie jest albumem standardów potraktowanych standardowo, ale potraktowanych właśnie niestandardowo, niekonwencjonalnie, co przejawia się głównie sposobem interpretacji i nowym podejściem do rytmu.
    Wśród towarzyszących instrumentów jest fortepian – to rzadkość w jej nagraniach. Fortepian pojawiał się jednak zawsze na jej płytach ze standardami. Na „Blue Skies” grał Mulgrew Miller, na „Rendezvous” Jacky Terrasson, a na „Loverly” Jason Moran – z tej trójki muzyk chyba najbardziej nieobliczalny. Na bas powrócił Lonnie Plaxico, jej towarzysz broni jeszcze z czasów M-Base (w jednym utworze, The Very Thought of You, zastępuje go Reginald Veal). Na perkusji gra Herlin Riley (podobnie jak Veal, muzyk z kręgu Wyntona Marsalisa). Zastanawia obecność gitarzysty Marvina Sewella, bo chyba nie jest on specjalistą od jazzu straight ahead, a raczej od bluesa, ale to właśnie jego pedal steel guitar i afrykańskie bębny Lekana Babaloi wnoszą do tych standardów nową aurę.
    Pierwsza przymiarka miała miejsce u Cassandry w domu, w Woodstock, koło Nowego Jorku, nagranie odbyło się w jej rodzinnym Jackson w stanie Missisipi, a miks został zrobiony w Nowym Orleanie. Wszystkie trzy miejsca pozostawiły jakiś ślad na tej muzyce, zarówno jeśli chodzi jej klimat, jaki i wybór repertuaru.
    Obok typowych standardów zaczerpniętych z wystawianych na Broadwayu musicali, jest tu podróż do źródeł. Dust My Broom Roberta Johnsona to powrót do korzeni bluesa z Delty Missisipi, a St. James Infirmary to powrót do kolebki jazzu, a jednocześnie hołd dla Nowego Orleanu, gdzie po śmierci celebruje się nie tylko smutek, ale i radość, bo życie trwa nadal. 
    Najważniejszy z tego wszystkiego jest jednak sam głos Cassandry Wilson – rozpoznawalny po dwóch pierwszych dźwiękach, niepodobny do żadnego innego, kontralt operujący w tym samym rejestrze co męski tenor, głęboki, ciemny, lekko ochrypły, zmysłowy, nasycony melancholią.
    I taka jest muzyka, którą przekazuje nam Cassandra – muzyka zmierzchu, bezdroży, półmroku, szeptu. Przy pierwszym słuchaniu może się wydać jednostajna, monotonna, usypiająca, a nawet nudna. Ale muzyka ta wciąga, odkrywając przed nami kolejne niuanse barw i pokłady emocji. Prawdziwych emocji, bo Cassandra jest autentyczna, śpiewa tylko o tym, co sama przeżyła.
    „Przepowiada”. But she’s not telling it like it will be – she’s telling like it was, and like it is.
 

Autor: Paweł Brodowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm