Wytwórnia: Hevhetia HV 0114-2-331
Preludes I-V; Stroke of Luck
Muzycy: Szymon Klima, klarnet; Piotr Wyleżoł, fortepian; Adam Kowalewski, kontrabas; Piotr Baron, klarnet basowy (6)
Recenzję opublikowano w numerze 10-11/2016 Jazz Forum.
W wypadku opisywanych tu Preludiów tanecznych Lutosławskiego mamy do czynienia z przekształcaniem jakby drugiego stopnia, bo melodie Preludiów nie są przecież materiałem oryginalnym. To już przekształcone i oprawione w ciekawą harmonię melodie ludowe. Kompozytor wielokrotnie w różnych utworach posługiwał się takimi melodiami, ale prawie zawsze oryginalnie je opracowywał, i to nie tylko ich warstwę harmoniczną czy melodyczną. Przekształcał też rytmy ludowych melodii, a najlepszym tego przykładem jest Koncert na orkiestrę z 1954 roku. Wszystkie zatem zabiegi, które podejmują improwizujący na temat jego utworu muzycy stają się jakby przedłużeniem działania kompozytora, są tego swoistym rozwinięciem.
Lutosławski uważał, że Preludia taneczne, które napisał na klarnet i fortepian w 1954 roku stanowią dobry materiał do innego opracowania. Już po roku sam zrobił wersję na klarnet z orkiestrą kameralną, a cztery lata później wersję na dziewięcioosobowy zespół kameralny. Tych pięć krótkich utworków to rzeczywiście Lutosławski „inaczej brzmiący”, jak w tytule obiecują artyści. Oryginał trwa około 11 minut, a tu mamy do czynienia z całą płytą.
Pierwsza, króciutka część, która Lutosławskiemu zabrała troszkę więcej niż minutę i stanowiąca rodzaj preludium do całego cyklu, w opracowaniu jazzowym trwa pięć minut. Drugą, oryginalnie dwu i pół minutową, muzycy rozciągają do dwunastu. Jak oni to robią? Na ogół używają tylko różnej długości fragmentów początkowej melodii. Są to utwory, w których najbardziej charakterystycznym elementem jest właśnie melodia o proweniencji ludowej, tylko fragmentarycznie cytowana przez kompozytora i już przez niego przekształcona.
Często, choć tylko w początkowych fragmentach, jazzmani wykorzystują bardzo wyrafinowany, oryginalny akompaniament harmoniczny. Równie często cytowana melodia dostaje już na wstępie inne tło, później muzycy w improwizacji prezentują kolejne skojarzenia zainspirowane motywami Lutosławskiego. I właśnie tu bardzo jednolity charakter oryginału ulega destrukcji. Czasem jest to przewidziane wcześniej, na przykład wtedy, gdy muzycy mają przygotowany powtarzający się schemat do improwizacji, choć być może rodzi się on w czasie improwizowania. I właśnie zmianę charakteru muzyki uznałbym za największe odstępstwo od oryginału. W pierwszej części następuje to już po minucie, kiedy energiczna melodia przemienia się w łagodną, marzycielską, a nawet lekko kawiarnianą muzyczkę. Ten fragment trwa dwie minuty, a później jest jeszcze dodana solowa kadencja klarnetu. Interesująca, choć znacznie łagodniejsza harmonicznie niż oryginał.
Do drugiej części, jeszcze zanim rozpocznie się główna
melodia, jest ciekawy wstęp, ale tu dodana jest pięknie zmieniona harmonia. Później
muzycy podkreślają ludowy charakter użytej przez Lutosławskiego melodii dając
prosty rytm i burdonowe, puste kwinty w akompaniamencie, trochę tak
jakby chcieli wrócić do „etnicznego” oryginału. W prowadzonej
w rytmicznym ad libitum improwizacji trochę za dużo jest odwołań do bluesa
(eksponowana opozycja mała, wielka tercja), choć oczywiście skojarzenia mogą być
i takie. Utwór trzeci rozpoczyna się ostro, ale po chwili pojawia się
walking basu bazującego na jednej funkcji B-dur. Mimo swobodnego charakteru improwizacji
klarnetu wyraźnie czuje się tę tonację. I pojawia się główna melodia,
tylko że teraz jest inaczej ułożona rytmicznie, znacznie bardziej jazzowo. Na
końcu utworu mamy jeszcze trzyminutowe solo kontrabasu. W czwartej części
główny motyw melodyczny pojawia się w wysokich rejestrach fortepianu już
przekształcony, a dopiero potem w klarnecie. W połowie tego
utworu słyszymy jednofunkcyjny, dwutaktowy schemat basowy w metrum 6/4
i na nim rozgrywają się trwające ponad trzy minuty improwizacje, a użyte
tu skale i brzmienie klarnetu kojarzą się
zdecydowanie z muzyką bliskowschodnią. W ostatniej części cyklu
klarnet wykonuje sporo pożyczonych z oryginału fraz, a niektóre charakterystyczne
motywy harmoniczne są ciekawie rozwijane w improwizacji.
Artyści uzupełnili program płyty dodając piosenkę, którą napisał Lutosławski pod pseudonimem. To specyficzna, prosta, a zarazem dobrze brzmiąca interpretacja. Podstawą jest tu melodia prowadzona ad libitum w oktawie przez klarnet i klarnet basowy, a na jej tle pojawiają się rozmaite dogrywki fortepianu i kontrabasu.
Autor: Ryszard Borowski