Wytwórnia: Polish Jazz vol. 81 Polskie Nagrania/Warner Music Poland 9 029547593


Tenderness
Chronology
Ellev
Monachium
Versus
Ellipsis
Hombre con Sombrero
Furiant
We śnie
Szeroka woda
Three Pieces in Old Style
Gloria Tibi Domine


Muzycy
: Łukasz Ojdana, fortepian; Maciej Garbowski, kontrabas; Krzysztof Gradziuk, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2019


Memento

RGG

  • Ocena - 4

Trio fortepianowe to dziś niezwykle popularna, niemal dominująca formuła uprawiania jazzu przez pianistów. Ma ona swoje reguły, które powstawały przez dekady. Pod koniec lat 50. „skodyfikował” je Bill Evans, dając początek nowoczesnej (dziś już klasycznej) estetyce rozwijanej i modyfikowanej później przez jego następców z Keithem Jarrettem na czele. Znalazła ona licznych naśladowców w Europie, szczególnie w Skandynawii, gdzie wykształciła się jej jeszcze bardziej wysublimowana odmiana kojarzona obecnie z wytwórnią ECM. Również w Polsce działa wiele takich formacji, by wymienić Tria Marcina Wasilewskiego, Piotra Wyleżoła czy Pawła Kaczmarczyka. Wszystkie one w jakimś stopniu odnoszą się do tego klasycznego wzorca i jego pochodnych; podobną, choć mocno osobną, ścieżką podąża RGG.

Najnowszy album tego zespołu jest próbą podsumowania okresu, jaki upłynął od momentu nagrania poprzedniej płyty „Aura” i doświadczeń nabytych później podczas współpracy z potężnymi osobowościami jazzu europejskiego: Evanem Parkerem, Trevorem Wattsem, Vernerim Pohjolą, Samuelem Blaserem i Tomaszem Stańką. Każdy z tych artystów odcisnął trwały ślad w sposobie myślenia i muzyce RGG, pozostawił w niej rodzaj „memento”, którym teraz zespół dzieli się ze słuchaczami.

Tym, co uderza od pierwszych dźwięków, jest redukcja wielu istotnych elementów, które – jak mogłoby się wydawać – są na stałe powiązane ze stylistyką fortepianowego tria. Ów minimalizm daje się dostrzec szczególnie na wyższych poziomach utworów – formie, dynamice i dramaturgii całego albumu, która – według dzisiejszych standardów – powinna stanowić precyzyjnie zakomponowaną całość.

Najbardziej wprost podawany jest temat – mam świadomość, że termin ten niezbyt tu pasuje – „zalążek” utworu, który wyznacza klimat i zawiera materiał do dalszych przekształceń. Większość z nich robi pozytywne wrażenie – Tenderness, Monachium, Furiant, Hombre con Sombrero to fragmenty skrojone pomysłowo i ze smakiem. Charakterystyczne, że po ekspozycji, najczęściej rozszerzanej obszernym komentarzem fortepianu (bo jak inaczej nazwać snucie motywiczne, bez napięć i zwrotów akcji), nie następuje ciąg dalszy, tj. proces przetwarzania materiału tematycznego w partiach improwizowanych. Rezygnacja z typowych solówek odbija się na „procentowym” udziale poszczególnych muzyków w budowaniu przebiegu utworów, ich ilości, rozmiarach i strukturze. Wszystkie są bardzo zwarte (jest ich aż 12) i mają, poza kilkoma wyjątkami, swobodną formę. Instrumentem dominującym jest fortepian – perkusja i bas tworzą głównie kolorystyczne tło, rzadziej rytmiczne, gdyż część utworów grana jest bez stałego pulsu.

Ograniczona rola sekcji osłabia także to, co nazywamy interakcją – twórcze współdziałanie członków zespołu. Tutaj ta współpraca sprowadza się do jeszcze silniejszego wyeksponowania pianisty, co jakby przeczy idei tria jako partnerskiego kolektywu. Niewiele też dzieje się w warstwie agogicznej i dynamicznej, a to z kolei wpływa na dramaturgię płyty, która ma mocno statyczny charakter.

Co zatem proponuje RGG, idąc pod prąd, dystansując się od schematów formalnych i pewnych reguł grania w trio? Na pewno próbuje budować muzykę na własnych zasadach, jakiś osobny świat z indywidualną, poszerzoną przestrzenią, odmienną hierarchią dźwiękowych zdarzeń, oszczędnym dawkowaniem emocji, nadawaniem znaczenia jakościom z pozoru drugorzędnym. Niezaprzeczalnym walorem tej muzyki jest również tworzenie misternej siatki tropów wiodących do dziedzictwa wielkich jazzu (Ornette’a Colemana, Stańki, Cecila Taylora) i klasyki – Szymanowskiego, Chopina, Góreckiego. Aby jednak wychwycić i odkodować wszystkie te, czasem bardzo subtelne odniesienia, trzeba być doskonale osłuchanym w obu gatunkach. Dla tych, którzy nie czują się erudytami mam dobrą wiadomość: muzyka RGG jest na tyle komunikatywna, iż pozwala na obieranie jej emocjami, duszą – słuchając Elleve, Monachium, Ellipsis, We śnie, można odpłynąć w dowolnym kierunku.

I jeszcze jeden, być może kluczowy element estetyki zespołu – czas muzyczny. Na „Memento” biegnie on inaczej, w trybie „slow”. Artyści wydają się wysyłać odbiorcy komunikat: kiedy świat pędzi do przodu, należy zwolnić, zatrzymać się, wsłuchać w detal, w to, co zwykle umyka.

Potrzebowałem dłuższej chwili, by wziąć w nawias nawyki percepcyjne i w stanie „wyzerowania” przebić się na „drugą stronę lustra”, do spowolnionej rzeczywistości wykreowanej przez zespół. Ta próba nie do końca się powiodła, co nie oznacza, że nie warto sięgnąć po te nagrania, bo RGG to zespół inny niż wszystkie.


Autor: Bogdan Chmura

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm