Wytwórnia: DDB Records/OKeh Records 88985406112 (dystrybucja Universal)


Yes, I’m Ready
Giving Up
I Can’t Get Next to You
Going Down Slow
Why? (Am I Treated So Bad)
B.A.B.Y.
Thrill Is Gone
The Sweeter He Is
I Can’t Stand the Rain
Don’t Be Cruel
Hound Dog
Try a Little Tenderness
(Take My Hand) Precious Lord


Muzycy:
Dee Dee Bridgewater, śpiew; Kirk Whalum, saksofon tenorowy i barytonowy; John Stoddart, instr. klawiszowe; Charles Hodges, organy Hammonda; Garry Goin, gitara elektryczna; Marc Franklin, trąbka; Lannie McMillan, saksofon tenorowy; Kameron Whalum, puzon; Kevin Whalum, Sharisse Norman, Candise Rayborn-Marshall, Satx Music Academy, śpiew w chórkach; Jackie Clark, bas elektryczny; James „Bishop” Sexton, perkusja; Lawrence „Bob” Mitchell, instr. perkusyjne


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 10-11/2017


Memphis… Yes, I’m Ready

Dee Dee Bridgewater

  • Ocena - 4

Najnowszy krążek Dee Dee Bridgewater to płyta, którą czołowa diva jazzu realizuje swoje marzenia, wraca pamięcią do lat dziecięcych, wchodzi w muzykę, która towarzyszyła jej dorastaniu. Nic dziwnego, że wybór padł na Memphis, miejsce urodzenia wokalistki, wówczas istnego tygla, w którym szlifowały się ramy i pojęcia r’n’b, gdzie kiełkował soul. „Memphis... Yes, I’m Ready”to nieformalny ukłon dla mistrzów tamtych czasów, rówieśników sprawczyni albumu, czego dowodem jest nie tylko sama muzyka, ale również kopia aktu urodzenia we wkładce płyty.

O albumie należy mówić kategoriach pracy zespołowej. Nie chcę skupiać się na poszczególnych piosenkach, bowiem nie o wyżyny sztuki tu chodzi. Liczy się klimat, spójność i taneczność tego, co dostajemy. W zasadzie to lista przebojów muzyki amerykańskiej, dość wspomnieć Try a Little Tenderness, I Can’t Stand the Rain czy Thrill Is Gone. Solidne hammondowe granie Charlesa Hodgesa i znakomita (jak zwykle) aranżacyjna robota Kirka Whaluma (sam Quincy Jones zdradza, że wraz z Geraldem Albrightem, to jego prawa i lewa ręka).

Muzyczna podróż do przeszłości z panią Bridgewater za sterami wehikułu czasu nie rości sobie prawa do usytuowania tej muzyki nawet w okolicach półki „jazz”. Będąc ikoną swingowania, może iść, gdzie tylko chce. A robi to stylowo, chwilami wręcz zmysłowo, kompetentnie i artystycznie wybornie.

Smakowite są też wspomnienia samej artystki zawarte w płytowej wkładce, warto też poszperać w Internecie, gdzie znaleźć można sporo wypowiedzi Dee Dee Bridgewater o albumie i jego tworzeniu. Jest jeszcze coś. „Memphis... Yes, I’m Ready”to album, który demonstruje źródło całej czarnej muzyki, w szczególności to, że nic nie pojawia się znikąd, a wszystko jest wypadkową ewolucji. Zmieniają się środki wyrazu, kontekst, technologie, ale muzyka pozostaje taka sama. 


Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm