Wytwórnia: Jazzwerkstatt 113

No Comment

Augusto Pirodda

  • Ocena - 4

It Begins Like This...; Seak Fruits; Brrribop!!!; No Comment; So?; Il Suo Preferito; I Don’t Know; Ola
Muzycy: Augusto Pirodda, fortepian; Gary Peacock, kontrabas; Paul Motian, perkusja

Włoski pianista Augusto Pirodda funkcjonuje w świecie jazzu już od lat 70. Zdumiewający jest wobec tego fakt, że omawiany album to dopiero piąta pozycja w jego katalogu. Włoch, zamiast zasypywać słuchaczy kolejnymi krążkami,woli cyzelować styl w zaciszu domowym i demonstrować tylko najważniejsze etapy swojej kariery.

Niewątpliwie „No Comment” będzie tejże kariery kamieniem milowym, po pierwsze dlatego, że jest bardzo dobrą płytą, po drugie – bo nagrano ją w znakomitych nowojorskich studiach Systems Two, po trzecie wreszcie, i najważniejsze, bo w jej nagraniu wzięła udział doskonała amerykańska sekcja rytmiczna Gary Peacock-Paul Motian.

Obu tych panów nie trzeba na naszych łamach specjalnie przedstawiać. Przypomnijmy tylko, że obaj mają ogromne zasługi w kreowaniu idiomu współczesnego tria fortepianowego – pierwszy jako członek tria
Keitha Jarretta, drugi jako współtwórca legendarnego tria Billa Evansa.

Niestety Motiana nie ma już wśród nas – tym bardziej go żal, że na „No Comment” prezentuje znakomitą formę, ogromną wyobraźnię i – jak zawsze – nieprzebraną inwencję kolorystyczną. W ogóle sekcja rytmiczna ma tu, jeśli nie główną, to przynajmniej równorzędną rolę w tworzeniu akcji muzycznej. Motian gra w swoim stylu – uderzając pozornie przypadkowo, bezładnie, a jednak zawsze w zgodzie z kreską taktową, wypełniając przestrzeń w sposób sobie tylko właściwy. Peacock to kotwica, fundament scalający wszystkie dźwięki w zorganizowaną w czasie całość.

Pirodda gruntownie przeanalizował oszczędny, kapryśny styl Theloniousa Monka, a łącząc go z abstrakcyjnym graniem Paula Bleya stworzył własny, minimalistyczny, skupiony rodzaj pianistyki. Włoch używa tylko tych dźwięków, które są absolutnie konieczne, czasem nawet wywołuje wrażenie dramatycznego zmagania się z muzyczną materią. Przypomina tym chwilami japońskiego pianistę Masabumiego Kikuchiego (notabene stałego współpracownika Paula Motiana i Gary’ego Peacocka). Podobnie jak on potrafi zaintrygować słuchacza samym procesem tworzenia muzyki, który czasem wydaje się nawet ważniejszy od jego efektu końcowego.

Autor: Marek Romański

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm