Wytwórnia: RGG

One

RGG

  • Ocena - 4

One; Around Again; Bell; Spring Walk; Elm; From the Other Hand; Almost Blues; The Truth; Out of a Row; C.T.; Stop and Think; When My Anger Starts to Cry; On the Way to Road 11
Muzycy: Przemysław Raminiak, fortepian; Maciej Garbowski, kontrabas; Krzysztof Gradziuk, perkusja

Nie do wiary, że za chwilkę upłynie już 10 lat od czasu, kiedy trzej dżentelmeni z tria RGG pierwszy raz ze sobą zagrali. Czas płynie szybko! Od tamtej chwili, kiedy na dyplomowym koncercie do Krzysztofa Gradziuka i Przemysława Raminiaka dołączył Maciej Garbowski sporo się zmieniło. I na polskiej scenie jazzowej, i w samym zespole. Nie czas i nie miejsce, aby w krótkiej formie recenzji o tych zmianach pisać, ale piąty album grupy każe widzieć w RGG jeden z jaśniejszych punktów naszej sceny. Że muzycy stali się bardziej wytrawni, jeszcze bardziej pewni swojej drogi – to sprawy oczywiste. Że ich pozycja na scenie bardzo wzrosła i stali się gwarantem jakości, także.

Płyta „One”, choć wpisuje się w obraną dekadę temu estetykę, jest innym albumem niż docenione przez publiczność i krytykę poprzedniczki. Przede wszystkim jest bardziej zróżnicowana. Obok kompozycji własnych, mamy także utwory piór innych, nierzadko bardzo znanych, amerykańskich kompozytorów, m.in. Around Again i Elm wspaniałego i jednocześnie bardzo niedocenionego w Polsce pianisty Richie’ego Beiracha. Ucho wytrawnego słuchacza będzie się cieszyło wsłuchując się w znakomite, stanowcze i zamaszyste solo Raminiaka w tym właśnie utworze. Jest tu też coś dla tych, którzy z jazzem zapoznali się poprzez twórczość gwiazd nu jazzu – When My Anger Start to Cry Beady Bell.

Zastanawiałem się, jak jednym zdaniem opisać zmiany w brzmieniu RGG od czasu wydania pierwszej płyty i może nie byłoby całkiem niedorzeczne pomyśleć o nich jak o długiej drodze od Skandynawii do miejsc już niekoniecznie tak silnie zdeterminowanych geograficznie. Nie o geografię jednak chodzi, a o estetykę. Jakkolwiek by tego nie nazwać, jest to dobra zmiana. Przydaje zespołowi wyrazistości, dodaje pazura, wprowadza refleksyjność i chłodną melancholię.

„One” to album bardzo dobrze zagrany, dobrze ułożony i będący zarówno znakomitym podsumowaniem dziesięciu dotychczasowych lat i wierzę, że będący również zapowiedzią następnych. Oby były jeszcze bardziej owocne.

Autor: Maciej Karłowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm