Wytwórnia: 4everMusic 196

Śpiewając jazz

Carmen Moreno

  • Ocena - 4

All of Me; I Can’t Give You Anything But Love; I’ll Never Say „Never Again” Again; I’ll Never Say „Never Again” Again; When I Fall in Love; It’s All Right With Me; Honeysuckle Rose; Honeysuckle Rose; When You’re Smiling; Rozmowa 1; Smile; Melancholy Rhapsody; Bei Mir Bist du Schoen; Para Vigo Me Voy; Rozmowa 2; Trepa No Conquero; September in the Train; A Tisket, A Tasket; When You’re Smiling; Rozmowa 3; My Funny Valentine; Route 66; Love for Sale; Callin’ You; You Made Me Love You; Bei Mir Bist du Schoen
Muzycy: Carmen Moreno, Anna Serafińska, śpiew; Maciej Zakościelny, skrzypce, śpiew; Jan Walasek, saksofon altowy; Rafał Stępień, fortepian, keyb; Michał Jurkiewicz, keyb; Jakub Puch, trąbka; Szymon Kamykowski, saksofon tenorowy; Robert Szczerba, puzon; Michał Barański, bas; Paweł Dobrowolski, perkusja

Czy jest ktoś w tym kraju, kto w latach przed II Wojną Światową urodził się w okolicach Hamburga, zjechał pół świata jako „cudowne dziecko” pary artystów – hiszpańskiej tancerki i Polaka akrobaty, wychowywał się w garderobie i pchał na scenę, by śpiewać i tańczyć, a jako małolat naśladował gwiazdy francuskiej i amerykańskiej piosenki i filmu?

Czy jest ktoś taki, kto przypadkowo trafił w dzień po podpisaniu końca wojny do zniszczonej ojczyzny swego ojca i nie znając ani słowa po polsku osiadł w naszym kraju, kto na 10 blisko lat zrezygnował z muzyki, by pracować w sklepie, albo jako BHP-owiec, kto za namową koleżanki poszedł na próbę nowo założonej orkiestry Zygmunta Wicharego i został zaangażowany natychmiast?

Czy jest taki ktoś, kto jeździł ciężarówkami po kraju od miasteczka do miasteczka, śpiewał w nieopalanych salach, kto na koncertach w PRL-u śpiewał i tańczył boogie-woogie, w restauracjach walczył z pijanymi gośćmi i muzykami z własnej orkiestry? Kto trafił do czołowego polskiego zespołu Melomani, śpiewał z nimi na poważnych koncertach, potem w zespole Błękitny Jazz podbił Związek Radziecki, by narazić się na anatemę tamtejszej Minister Kultury Towarzyszki Furcewej za śpiewanie Chattanooga Choo Choo i In the Mood, by potem obserwować z żalem, jak jazz u nas w kraju niknie w Filharmonii, a jakie triumfy odnosi rock and roll, by śpiewać trochę z musu tego rock and rolla, bo coś robić trzeba, potem pakować się i razem z mężem, Złotym Saksofonem Warszawy lecieć samolotem na dalekie oceaniczne statki, by tam śpiewać wszystko, od Lily Marlene po Granadę, a po 10 latach powrócić do Polski na spokojną emeryturkę, ale z tej emeryturki ciągle być wyrywanym na jakieś gale, koncerty specjalne, festiwale, bo jazzu i śpiewania już zapomnieć się nie da?

Czy jest drugi taki ktoś, kto się nagle orientuje, że jego osobista wnuczka ma wielki talent muzyczny (zgadnijcie, po kim odziedziczony), że poszła drogą swojej babci i śpiewa jazz i ma wiedzę muzyczną, bo pokończyła różne poważne studia i ma talent kompozytorski, i zdobywa na muzyce nagrody, i że obie nagle chcą razem śpiewać i tańczyć na scenie? Czy jest wśród nas taki ktoś, kto nagle przeżywa drugą, a może trzecią młodość, odnajduje w sobie niespożyte siły, pogodę ducha, wewnętrzną siłę, miłość do ludzi i radość życia, i mając ponad 80 lat śpiewa When You’re Smiling, Honeysuckle Rose i Smile i Bei Mir Bist du Schoen, Route 66, Love for Sale, A Tisket, A Tasket, a na scenie tańczy Jitterbuga i Lindy Hop z przerzutami jak za dawnych lat?

Tak, jest taki ktoś, nazywa się Carmen Moreno. Niedawno ukazał się jej pierwszy album. Ta płyta dokumentuje jej całe wspaniale życie. Życie Europejki, którą losy rzucały po świecie, kazały robić raz to, raz tamto. W jej głosie to wszystko jest, cały życiorys. Posłuchajcie tej płyty i spróbujcie zdobyć bilety na przedstawienie „Śpiewając jazz”, jeśli ono zawita w wasze strony.

Na płycie są bardzo różne nagrania Carmen, wygrzebane z różnych taśmotek Polskiego Radia, ale także radia Oslo, ze starych płyt jazzowych wyciągnięte i poprawione. Są więc Melomani z 1956, ze słynnej imprezy Studio 55 zorganizowanej przez Tyrmanda, i big band Jana Walaska z 1957 po rozpadnięciu się Błękitnego Jazzu, i wspomniany Błękitny Jazz kierowany przez Ryszarda Damrosza, i są nagrania z Festiwalu Opolskiego z imprezy „Cicha woda”, gdzie Staszek Fiałkowski dyrygował orkiestrą. Jest kilka nagrań zarejestrowanych podczas poprzedniego wydania „Śpiewając Jazz”.

Prócz Carmen oczywiście śpiewa Anna Serafińska. I gra na skrzypcach młody aktor Maciej Zakościelny, który jest takim spoiwem między starymi a nowymi czasy.

Jedne nagrania są lepsze, inne gorsze, ale wszystko jest nie ważne, bo jest w tym jakaś myśl, jakaś idea. Ja wiem jaka – jazz to młodość! I tego się będę trzymał.

Autor: Marek Gaszyński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm