Wytwórnia: Allegro Records 022

Maciek; Obierek; Prusacy; Idzie Szwed; Stary kapeć; Serce na talerzu; Klamerka; Szymek

Muzycy:
Bartek Krzywda, instr. klawiszowe;
Szymon Zuehlke, saksofon tenorowy;
Artur „Żółwik” Olejniczak, puzon;
Marcin Gawdzis, trąbka;
Janusz „Macek” Mackiewicz, kontrabas;
Grzegorz Sycz, perkusja;
gościnnie: Przemek Dyakowski, saksofon sopranowy (2-5, 8);
Jarek Śmietana, gitara (6);
Jerry Goodman, skrzypce (6)

Projekt Elbląg

Special Jazz Sextet & Jerry Goodman Jarek Śmietana

  • Ocena - 4

To bardzo dobrze skomponowana i zagrana płyta jazz-rockowa, z elementami funky. Szczerze ją polecam, zwłaszcza tym, którzy pamiętają jazz-rockowe burze lat 70., przewalające się na jazzowym firmamencie i płynące z nich konsekwencje dla intensywnych przekształceń stylistycznych jazzu.

Zastanawiam się jednak, czy słusznie wyeksponowano na okładce (nie zaś w części informacyjnej) udział dwóch tuzów – skrzypka Jerry’ego Goodmana (znanego z uczestnictwa w m.in. The Flock, The Mahavishnu Orchestra) i gitarzysty Jarka Śmietany? To ewidentny chwyt reklamowy, jako że udział tych muzyków, choć dostarcza nie tylko nominalnego, ale i dźwiękowego splendoru (zwłaszcza w wydaniu Goodmana), nie ma większego wpływu na całokształt prezentacji, na której swoje piętno zdecydowanie odcisnął jako kompozytor i aranżer keyboardzista elbląski Bartek Krzywda.

W kontekście już nie tylko marketingowej obecności (bo ma wpływ, i to spory, na brzmienie i stylistykę płyty) Przemka Dyakowskiego, który gościnnie i zaskakująco „odjazdowo” pojawia się na sopranie w pięciu utworach – trochę razi pominięcie jego nazwiska obok dwóch wspomnianych muzyków. I nie jest usprawiedliwieniem, że muzycy elbląsko-trójmiejskiej formacji dedykują Przemkowi sporo miejsca w opisowej części okładki.

Elbląski trzon zespołu (keyboardzista i dęciacy) gra ze sobą ponad dziesięć lat. I to słychać – pozazdrościć precyzji, współbrzmienia i porozumienia mogą owej czwórce muzycy o znacznie bardziej znanych nazwiskach, którzy mają szczęście wydawać więcej płyt niż jedna na dziesięć lat. Tę jedną jednak – zaręczam – warto mieć w kolekcji, bo ani przez sekundę nie pozostawia obojętnym, wręcz wymusza uważne słuchanie „bardzo oczywistych” dźwięków.
Funkowe synkopy sekcji oczywiście odwołują się do klasycznych wzorów jazz-rocka lat 70., ale choć noga sama chodzi przy słuchaniu płyty, to uszy czasem rejestrują podziały rytmiczne twórczo rozwijające znane i wręcz oczekiwane tu schematy. To głównie zasługa keyboardzisty, któremu (wraz z kolegami) życzę jak najszybciej kolejnej, równie interesującej płyty.

Autor: Stanisław Danielewicz

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm