Wytwórnia: dystrybucja Gad Rec.

Sad and Happy Blues;
Tell You Who;
Martin Luther King’s Dream;
All the Things You Are;
Doloniedola;
Zbliża się nowe;
Golgota;
Musisz komuś służyć

Muzycy: Kinga Głyk, bas elektryczny; Irek Głyk, wibrafon, perkusja; Joachim Mencel, Fender Rhodes, organy Hammonda; gościnnie: Natalia Niemen, Jr. Robinson, Jorgos Skolias, Mirek Kolczyk „Kolah”, śpiew


Rejestracja

Kinga Głyk

Młoda, zdolna i piękna. W wieku dwunastu lat zaczęła profesjonalną karierę w rodzinnym zespole Głyk P.I.K. Trio. Na swoje osiemnaste urodziny sprawiła i sobie, i nam osobliwy prezent – debiutancki bardzo ciekawy album.

Ten krążek, zatytułowany „Rejestracja”, otrzymują właśnie prenumeratorzy JAZZ FORUM. Oto jedna z najciekawszych basistek młodego pokolenia.

1.

Uśmiechnięta, emanująca optymizmem i pozytywnymi wibracjami. Swój pogodny charakter bez trudu przełożyła na język muzyki, jaka trafiła na jej debiutancki album. W ośmiu utworach znalazło się miejsce dla rozbujanych groove’ów, ciekawych smaczków aranżacyjnych i interesujących gości. Niewiele tu natomiast popisów solowych, których przewaga bywa bolączką płyt firmowanych przez pojedynczych instrumentalistów. Kinga jednak szybko zaznacza, że dla niej ilość i szybkość dźwięków nie ma większego znaczenia. „Ważniejsze jest to, w jaki sposób instrumentalista potrafi te dźwięki przekazać” – tłumaczy. „Poza tym ja lubię działać na rzecz całego zespołu, nie zawsze muszę być z przodu. Dlatego chętnie robię krok w tył i skupiam się na akompaniamencie w ramach sekcji rytmicznej.”

Kogo podpatruje, kim się chętnie inspiruje? „Moje muzyczne fascynacje nie zawsze obracają się wśród basistów. Lista tych, którzy imponują mi swoją charyzmą i umiejętnością przekazania niezwykłej dawki emocji w czasie gry, jest bardzo długa. Gdybym miała wymienić na gorąco kilka nazwisk, na pewno znaleźliby się wśród nich Toots Thielemans, Joshua Bell, Tommy Emmanuel, John Scofield, czy Bobby McFerrin. Wśród gitarzystów basowych i kontrabasistów zawsze wysoko ceniłam takich twórców, jak Marcus Miller, Jaco Pastorius, Victor Wooten, Avishai Cohen, Christian McBride i Chris Minh Doky. Każdy z nich ma ‘to coś’, czego szukam w muzyce.”

2.

Pytam Kingę o jej początki. Nietrudno zgadnąć, że dorastając w muzycznej rodzinie (ojcem Kingi jest ceniony wibrafonista i perkusista, Irek Głyk) styczność z dźwiękami miała od małego. „To prawda” – potwierdza. „Od zawsze mnie fascynowało, w jaki sposób przez dźwięki można wyrażać pewne myśli, które artysta chce przekazać słuchaczowi. I dodaje, że od małego interesowała ją gitara basowa. Dlaczego? Gdy byłam małą dziewczynką, to słuchając muzyki najchętniej wcielałam się właśnie w rolę basisty. Te niskie dźwięki oczarowały mnie bardzo wcześnie. Naturalną koleją rzeczy było sięgnięcie po instrument. Pamiętam, kiedy pierwszy raz tata przywiózł mi taką małą gitarę basową – miałam chyba dziesięć lat. Wzięłam do ręki i wiedziałam, że to jest właśnie ten instrument, na którym chcę grać. Tak po prostu.(śmiech)”

Jako dwunastolatka Kinga rozpoczęła swoją profesjonalną karierę. Zaczęła grać w rodzinnym zespole Głyk P.I.K. Trio, razem ze swoim starszym o trzy lata bratem Patrykiem (perkusja) i swoim ojcem Irkiem (wibrafon). Regularnie koncertują do dziś – zarówno dla dorosłej publiczności, jak i w szkołach, w ramach akcji „Mała akademia jazzu”.

„Pierwsze występy były dla mnie wielkim przeżyciem” – mówi Kinga. „Każdy koncert to zupełnie nowe doświadczenie, inna widownia, sala, akustyka, atmosfera... Ta rzeczywistość, z którą muzyk spotyka się na scenie jest całkowicie odmienna od tego, czego mógłby się spodziewać widz. Gra w trio z bratem i tatą była dla mnie bardzo ważną szkołą. Ten etap wiele mnie nauczył i jestem szczęśliwa, że właśnie w taki sposób mogłam stawiać swoje pierwsze kroki. To po prostu idealne warunki do rozwoju.”

Nie mogę oczywiście nie spytać o to, jak udało jej się pogodzić świat sceny z codzienną szkołą i wszelakimi zajęciami, jakie na młode osoby w tym wieku czekają. „Dla mnie codzienne ćwiczenia to właśnie takie regularne zajęcia, które wymagają ode mnie pewnego wysiłku, ale dają wiele przyjemności. Każdy znajdzie czas na to, na co go potrzebuje” – uśmiecha się Kinga.

3.

W 2013 roku Głyk P.I.K. Trio nagrało swój debiutancki album. Biorąc pod uwagę, że przymiarki do jego realizacji nieco trwały, nazwanie go „Released At Last” było bez wątpienia trafnym rozwiązaniem. Podobnie jest z debiutanckim albumem Kingi, który w tytułowej Rejestracji kryje nie tylko fakt odnotowania aktualnego stanu możliwości i fascynacji młodej basistki. „Dla mnie to forma rejestracji w muzycznym świecie, na naszej scenie” – tłumaczy. „Pokazuję, że jestem, działam, tworzę i będę to robiła dalej. Nie próbuję nikomu nic udowadniać tym albumem – po prostu chciałam zrobić coś swojego.”

Praca w studiu przebiegała pod czujnym, ojcowskim okiem Irka Głyka, który wziął na swoje barki rolę producenta materiału. „Gdy nagrywaliśmy w studiu z naszym rodzinnym zespołem, nie byłam jeszcze świadoma chyba odpowiedzialności, jaką to za sobą niesie. Po prostu grałam. (śmiech) Przy mojej autorskiej płycie sprawa była bardziej skomplikowana, a wymagania, którym musiałam sprostać omal mnie nie przerosły. Każdy dźwięk, fraza i interpretacja nabierały coraz większego znaczenia. Kinga dodaje, że wiele rozwiązań i pomysłów rodziło się na gorąco, już w trakcie nagrań. To w dużej części były pomysły mojego taty, który jest ważną osobą w tym projekcie. To dzięki niemu płyta nabrała odpowiednich kształtów i kolorów.”

Warto dodać, że choć całość zyskała bardzo spójne, koherentne brzmienie, to repertuar na płycie jest bardzo zróżnicowany. Uwagę przykuwa zarówno wesoło-smutny blues autorstwa liderki (Sad and Happy Blues), jak i intrygująca, instrumentalna (!) adaptacja utworu Doloniedola z elektronicznego okresu w twórczości Czesława Niemena – tutaj przełożona na język żywych instrumentów.

Całość ubarwiają ciekawe partie solowe, w tym kilka pianistycznych popisów Joachima Mencla. Są wreszcie trzy utwory wokalne, w których udzielają się Natalia Niemen, Jnr Robinson i Jorgos Skolias. „Te trzy utwory z tekstami mają dla mnie wielkie znaczenie – podkreśla Kinga. Moim faworytem jest zamykające całość Musisz komuś służyć Boba Dylana, pięknie zaśpiewane przez Jorgosa Skoliasa.”

4.

Pytana o dalsze plany, w pierwszej kolejności wymienia... maturę. „Muszę poświęcić trochę czasu na naukę – śmieje się. Zdradza jednak, że na pewno będzie chciała powrócić do studia za jakiś czas. Chciałabym zrealizować kolejną autorską płytę z kilkoma znanymi muzykami – nie będę jeszcze ujawniać nazwisk. Ciągnie mnie, by pokazać więcej moich autorskich pomysłów, więcej mojej twórczości. Ale przede mną jeszcze długa droga, muszę dużo pracować. I koncertować, bo choć praca w studiu uczy i rozwija, to więcej radości przynosi mi granie koncertów” – przyznaje Kinga.

W najbliższych miesiącach można się spodziewać występów jej autorskiego tria, podczas których będzie promować swoją płytę. Na razie są to pojedyncze koncerty, choć basistka wierzy, że z dalszych planów uda się złożyć małą trasę promocyjną. Tym bardziej, że „Rejestracja” zbiera bardzo ciepłe i pozytywne opinie, jest prezentowana w kilku rozgłośniach radiowych...

„Dlatego mam nadzieję, że będziemy koncertować” – mówi. „To niesamowite przeżycie. Każde wyjście na scenę ma swój niepowtarzalny klimat. Teraz, gdy staję na czele własnego zespołu, widzę jak odpowiedzialną rolę muszę sprawować – gra na basie to jedynie drobny wycinek wszystkiego, czego muszę dopilnować. Zresztą gram w trio, a to jest taki skład, w którym nie można nic ukryć. Wychodzisz na scenę i wiesz, że każdy twój dźwięk doskonale słychać. Czasami to przeraża, ale przede wszystkim mobilizuje do pracy. Potem jednak nadchodzą momenty improwizacji w poszczególnych utworach i można odpłynąć. Każda rozmowa między instrumentami jest bardzo spontaniczna i jednorazowa. Nie chodzi tylko o epatowanie możliwościami technicznymi, ale tworzenie pewnej spójnej całości z resztą zespołu. A jeśli do tego wszystkiego po koncercie spotykam się ze szczęśliwymi, zadowolonymi ludźmi, wtedy na mojej twarzy pojawia się szczery uśmiech, a w głowie myśl, że warto ćwiczyć i iść dalej do przodu.”


Autor: Michał Wilczyński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm