Wytwórnia: Yeyeh 004
Raga or Raga; Temple of Jetsu; Sariani; Everest Inn; Kathakali Masks; Pools
Games
Muzycy: Jerzy Mączyński, saksofony,
elektronika; Wacław Zimpel, produkcja, harmonium (4); Wiktoria Jakubowska,
perkusja (4); Olga Kozioł, śpiew (1); Szymon Wójcik, gitara (4)
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 12/2021
Jerzy Mączyński jako lider dał się poznać za sprawą wydanego w 2019 roku albumu „Jerry & The Pelican System”. W trakcie dwóch lat, które upłynęły od ukazania się debiutu, artysta prowadził rozmaite aktywności, znajdując jedną z ciekawszych recept na pandemiczne czasy – odbył wirtualną trasę koncertową z udziałem muzyków z całego świata (więcej na ten temat pisaliśmy w JF 12/2020).
Saksofonista poświęcił także sporo czasu, by poddać modyfikacjom koncepcję autorskiej muzyki. Zawartość „Sariani” przynosi doznania diametralnie inne od tych wywoływanych przez utwory z debiutanckiego krążka, choć elementy, z których stworzono całość zdają się być podobne. Inne jest jednak myślenie o muzyce, a przede wszystkim proporcje poszczególnych składowych i kierunek nadany kompozycjom. Głównym motorem napędowym owych zmian stała się rosnąca fascynacja Mączyńskiego muzyką z Indii, podparta koncertowaniem w tamtym rejonie świata, katalizatorem zaś – znajomość i ścisła współpraca z Wacławem Zimplem.
Zimpel nie tylko od lat eksploruje (z zespołem Saagara) muzyczną tradycję Indii, ale wykonał także znakomitą pracę jako producent nagrań z „Sariani”. Dodatkowo zagrał na harmonium w utworze Everest Inn (w którym słychać też gitarę Szymona Wójcika i śpiew Wiktorii Jakubowskiej, zaś w Raga or Raga zaśpiewała Olga Kozioł).
Połączenie mocnej, groove’owej elektroniki z żywą, zakorzenioną we free jazzie i poddaną wpływom etnicznym grą Mączyńskiego na saksofonach daje efekt piorunujący. Bogactwo rytmiczne i brzmieniowe nie ucieka (jak miało to miejsce na debiucie) w stronę „kontrolowanego chaosu”. Na najnowszym albumie zagłębiamy się w medytacyjny, uduchowiony trans. Z jednej strony oparty został on na elementach muzyki hinduskiej, z drugiej – na nowoczesnym, przyjemnie „tłustym” brzmieniu elektroniki.
Niejako przy okazji Jerzy Mączyński okazuje się kontynuatorem pięknej, obecnej w jazzie przynajmniej od czasów Coltrane’a i Dolphy’ego, tradycji zgłębiania dźwięków z Półwyspu Indyjskiego, osadzając ją w muzycznej współczesności.
Autor: Rafał Zbrzeski (Radio Kraków)