Wytwórnia: Alchemik Studio ACD 14
Przedwiośnie; Wiosna; Lato; Jesień; Przedzimie; Zima
Muzycy: Grzech Piotrowski, saksofony; Marcin Wasilewski, fortepian; Mariusz Patyra, skrzypce; Mateusz Smoczyński, skrzypce; Aleksandra Nikiel-Jarosińska, altówka; Krzysztof Lenczowski, wiolonczela; Jarosław Stokowski, kontrabas; Robert Luty, perkusja
Recenzję opublikowano w numerze 12/2016 Jazz Forum.
Czternasta płyta saksofonisty Grzecha Piotrowskiego to zbiór sześciu kompozycji powstałych na przestrzeni kilkunastu lat. Były one tworzone przy różnych okazjach, z odmiennych inspiracji i niektóre miały pierwotnie inne tytuły. Pierwsza powstała już w 2001 roku, zaś lata 2014-2015 były czasem zamykania koncepcji albumu – wtedy powstały ostatnie trzy utwory, aby domknęła się sześcioczęściowa budowa „Six Seasons”. Inspiracją dla tejże był wiersz Jana Twardowskiego „Jest w Polsce sześć pór roku”. Można by więc domniemywać, że kompozycje Piotrowskiego są jego muzycznym wyobrażeniem kolejnych bohaterek, które lapidarnie opiewał ksiądz-poeta.
Dlaczego tylko domniemywać? Otóż dlatego, że ów przyrodniczy temat wydaje się raczej wdzięcznym pretekstem dla wyeksponowania sztuki Piotrowskiego, aniżeli próbą wniknięcia w naturę kolejnych pór roku i ujęcia ich jako odrębne zjawiska, idee czy choćby źródła skojarzeń. Zamiast tego otrzymujemy kompozycje zbliżone do siebie pod względem natężenia emocji i barw brzmieniowych. Są to utwory o jasnej dramaturgii, które w sposób komunikatywny i przyjemny w odbiorze eksponują tematy napisane przez lidera. Niesione przez nie treści to przede wszystkim nastroje łagodności, sielankowego rozmarzenia, eleganckiej harmonii.
Muzyka Piotrowskiego zawiera w sobie pewien rodzaj
przystępnego piękna, które z łatwością zachwyci i wzruszy. Jego
kompozycje są sugestywne, niektóre melodie mogą zapaść w pamięć. Emanują
swoistą słonecznością, świetlistością, porządkiem. Temu pomaga bardzo dobra
realizacja płyty, dzięki której wszystkie instrumenty dwóch kwartetów biorących
udział w nagraniu –
jazzowego i smyczkowego – brzmią efektownie, z głębią. Marcin
Wasilewski jest „ustawiony” zupełnie inaczej niż na swoich albumach wydanych
przez ECM. O wytwórni Manfreda Eichera można również pomyśleć w innym
kontekście, słuchając „Six
Seasons” – bowiem gdy obcuje się z grą Piotrowskiego, trudno nie kojarzyć
jej ze stylem Jana Garbarka.
Pośród klarowności brzmienia i ładu kompozycji, część odbiorców zapewne zniechęci cukierkowość tej muzyki, jej chwilami konwencjonalna ilustracyjność, a nawet – w niektórych partiach – nużąca przewidywalność. Mogliby oni zadać sobie pytanie, czy warto było talenty, które wzięły udział w „Six Seasons”, angażować do takiej właśnie pracy?
Faktem jest, że awangardy balansującej na ostrzu noża na albumie Piotrowskiego się nie odnajdzie. Jego domeną nie jest ryzyko ani formalne poszukiwanie, a raczej bezpieczna eksploracja tego, co przyjazne oraz jednoznacznie piękne. Ale ci, którzy gustują w podobnych muzycznych nastrojach, będą płyty „Six Seasons” słuchać z dużą satysfakcją.
Autor: Maciej Krawiec