Wytwórnia: ECM 2388 (dystrybucja Universal)

Seventy-Six;
Jigsaw;
The Long Waiting;
Canter No. 1;
Sly Eyes;
1076;
Old Time;
Pretty Liddle Waltz;
Nonetheless

Muzycy: Kenny Wheeler, flugelhorn; Stan Sulzmann, saksofon tenorowy; John Paricelli, gitara; Chris Lawrence, kontrabas; Martin France, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 3/2015 Jazz Forum.


Songs For Quintet

Kenny Wheeler

  • Ocena - 4

W ubiegłym roku zmarł kanadyjski trębacz Kenny Wheeler, mieszkający od lat 50. w Wielkiej Brytanii. Był jedną ze sztandarowych postaci wytwórni ECM.

Do jego ostatniego, wydanego już pośmiertnie, albumu dodano specjalną książeczkę mającą w założeniu zachęcać do nabycia innych płyt tego muzyka. Okazuje się, że dla tej monachijskiej oficyny nagrał dziesięć krążków jako lider, do tego dochodzą albumy zarejestrowane przez grupę Azimuth, w której towarzyszyli mu Norma Winstone i John Taylor, dalej mamy płyty nagrane w roli sidemana takich muzyków, jak Dave Holland, John Abercrombie, Bill Frisell, Arild Andersen, Leo Smith, Ralph Towner, George Adams i innych. W ilości i bogactwie jego ECM-owego dorobku mogą mu dorównać właściwie jedynie Jan Garbarek i Keith Jarrett.

Wheeler słynął z delikatnego brzmienia swojego flugelhornu i jedynych w swoim rodzaju arabeskowych improwizacji. W swoich najlepszych latach potrafił snuć kruche smugi dźwięku, rozwiewające się w powietrzu jak dymek z papierosa. Miał też wybitny talent melodyczny.

„Songs For Quintet” nagrał w grudniu 2013 r. Już wówczas był poważnie chory. Niestety odbija się to też na jakości jego gry. Brakuje mu tej delikatności, tych starannie cyzelowanych biegników, czasem trafiają się dźwięki nieczyste, czasem nie kończy frazy. Nadal ma swoje charakterystyczne brzmienie, wciąż kreuje wspaniałe melodie i nostalgiczne, przepełnione tęsknotą kompozycje. Czy to tęsknota za utraconym czasem, za energią i siłą, które zaczynają go opuszczać?

Tam, gdzie sił nie staje liderowi, pomagają starzy, wypróbowani przyjaciele. Stan Sulzmann dodaje mocne, męskie sola tenoru. John Paricelli gra kapryśne, nieprzewidywalne partie, trochę w stylu Billa Frisella. Sekcja rytmiczna z ochotą i entuzjazmem towarzyszy melodykom na pogmatwanych ścieżkach Wheelerowych utworów.

To udane zakończenie pięknej artystycznej biografii.


Autor: Marek Romański

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm