Wytwórnia: Kayax 077

Intro;
Stalgia;
Intro to Driftin’ Man;
Driftin’ Man;
Sagitarius;
Elle;
Keep Straight;
Night Traveller;
You’ve Changed

Muzycy: Jerzy Małek, trąbka; Stephen Riley, saksofon tenorowy; Piotr Wyleżoł, fortepian; Michał Barański, kontrabas; Eric Allen, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 1-2/2015 Jazz Forum.


Stalgia

Jerzy Małek

  • Ocena - 5

Trudno sobie wymyślić lepszą niespodziankę niż album nagrany przez Polaka na takim poziomie, że spokojnie mógłby się pojawić w katalogu każdego giganta jazzowej trąbki! Znakomity jest skład formacji, zarówno od strony zagranicznej, jak i naszej rodzimej, można śmiało rzec, że to kwintet ułożony skrupulatnie pod względem doboru jakościowego i kompetencyjnego.

Eric Allen, filar licznych formacji, w tym Wallace’a Roneya, maluje nam piękne barwy, tworząc subtelne tło z fenomenalnych warstw swoich talerzy, jak choćby w Driftin’ Man, do którego chętnie wracam uznając go za wizytówkę albumu. Następujący po nim Sagitarius (dowód na to, że Jerzy Małek obok instrumentalisty-trębacza i bandleadera staje się wytrawnym kompozytorem) potwierdza słuszność zaangażowania słynnego Amerykanina do tego projektu.

Melodyczny tandem frontmanów dopełnia Stephen Riley, saksofonista, który albumem „Hart-Beat”ugruntował swoją pozycję jako jednego z najbardziej kreatywnych jazzmanów obracających się w konwencji post-bopowej i hard-bopowej naszych czasów. I to słychać nie tylko w genialnie budowanych pod względem dramaturgii solówkach, ale właśnie w grze u boku Małka. Sposób w jaki przejmuje pałeczkę w improwizacji w Keep Straight Allena, wprowadzając nas w świat brzmienia pełnego powietrza, oddechu, budzi podziw. Podobnie jak grający cały czas w tle niekończące się solo fortepianowe Piotr Wyleżoł. Ta kompozycja to niemal samodzielna opowieść, coś, co stawia album „Stalgia” na poziomie nieczęsto osiąganym przez Europejczyków.

To nie jest płyta, na której Polacy ścigają się z Amerykanami, chcąc pokazać, że dorównują im kunsztem. Oni tego nie muszą czynić, bowiem są równymi partnerami dla Allena i Rileya. Począwszy od kontrabasisty (tu jak zwykle znakomity Michał Barański) po lidera słychać, że mamy do czynienia z dialogiem, jazzową konwersacją kompetentnych dyskutantów.

Kiedy po nastrojowym intrze rozbrzmiewa kompozycja tytułowa, możemy być pewni, że wchodzimy w świat zespołowego, kolektywnego szukania piękna, a nie wzajemnego przekonywania do własnych racji. Czy aby nie na tej wspólnocie dusz polega jazz?

Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm