Wytwórnia: ECM 2789555
(dystrybucja Universal)

Ballad I; New Day; Short Staff; So What Variations; Ballad II; Sunrise; Sticks and Cymbals; End of Day; Uptempo; Last Ballad

Muzycy: Masabumi Kikuchi; fortepian; Thomas Morgan; kontrabas; Paul Motian; perkusja

Sunrise

Masabumi Kikuchi

  • Ocena - 5

Obok Yosuke Yamashity i Makoto Ozone, Masabumi Kikuchi należy do trójki najwspanialszych pianistów japońskich. Jest wśród nich po-stacią najmniej popularną, choć może pochwalić się współpracą, w najrozmaitszych kontekstach stylistycznych, z takimi gigantami jak Lionel Hampton, Sonny Rollins, Joe Henderson, Gil Evans, czy Elvin Jones.

Gdy w 1978 r. Miles Davis usiłował przerwać paroletnie milczenie, w składzie jego nowego zespołu znalazł się właśnie Kikuchi. Choć te nagrania nie zostały wydane, to pianista natchniony Davisowskim duchem nagrał w 1980/81 r. dwa ambitne tytuły „Susto” i „One-way Traveller” z czołówką amerykańskiego jazz-rocka. Resztę lat 80. poświęcił muzyce elektronicznej, by w latach 90. powrócić do brzmienia akustycznego. Obecnie jawi się jako wysokiej klasy erudyta fortepianu o zdefiniowanym własnym stylu i wielka szkoda, że tak niefortunnie potoczył się jego występ w Kongresowej przed paru laty.

Niniejsza płyta jest czymś szczególnym, bo w jej nagraniu wziął udział Paul Motian (przyjaciel Kikuchiego), niedawno zmarły perkusista, jedyny w swoim rodzaju mistrz asymetrii rytmicznej, subtelności i melodyjności perkusyjnej. Skład tria uzupełniono młodszym o dwa poko-lenia basistą, którego wybór okazał się niezwykle trafny.

Jeżeliby w najkrótszy sposób scharakteryzować materię muzyczną „Sunrise”, to jest to współczesna, freejazzowa projekcja pianistyki Billa Evansa, która nawet w najbardziej dynamicznych momentach wykorzystuje minimum środków wyrazu. Niemal cały czas wydaje się, jakby muzycy z przekonaniem stosowali się do maksymy Davisa: „Nie graj wszystkich nut, graj tylko te ważne”.

Choć przyjęło się, że w konwencji free można sobie na niemal wszystko pozwolić, to zdumiewające jest tu samoograniczenie całej trójki. Motian właściwie nie wybija rytmu, tylko muskaniem talerzy i szmerem szczotek czasem komentuje, czasem kontruje oszczędne wypowiedzi fortepianu. Jeszcze bardziej powściągliwy i arytmiczny jest bas Morgana, ale każdy jego dźwięk jest bezbłędny. Estetyką pasaży Kikuchiego można delektować się bez końca – tyle w nich prostego piękna, czasem niedopowiedzianego, nierzadko dramatycznego i szalenie indywidualnego; to zdecydowanie inny rodzaj piękna niż u Keitha Jarretta. Majstersztykiem w wykonaniu tria jest parafraza Davisowskiego tematu So What Variations, zapewne jego autor pokiwałby z uznaniem głową.

Jest tylko pewien mankament, który może przeszkadzać wrażliwcom w oczarowaniu poetyką przekazu – Kikuchi należy do pianistów poję-kujących i odfiltrowanie wysmakowanego tonu koncertowego fortepianu od chrapliwych odgłosów, może być dla niektórych problematyczne. Namawiałbym jednak do spróbowania, bo w każdym kolejnym odsłuchu piękno narracji fortepianu oddziałuje coraz silniej.

 

Autor: Cezary Gumiński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm