Wytwórnia: ECM 2432 (dystrybucja Universal)
Tipping
Point;
I Want to Vanish;
Aoidh, Na Dean Cadal Idir (p. 1);
Origin of
Species;
They Aren’t Perfect and Neither Am I;
Medication;
Aoidh, Na Dean Cadal
Idir (p. 2);
The Impossibility of Silence;
I See Your Eyes Before Me;
A Letter; Aoidh, Na Dean Cadal Idir (p. 3);
Looking for Ornette
Muzycy: Andy Sheppard, saksofon tenorowy i sopranowy; Eivind Aarset, gitara; Michel Bonita, kontrabas; Sebastian Rochford, perkusja
Recenzję opublikowano w numerze 10-11/2015 Jazz Forum.
Jest taka brytyjska paka, konkretnie tercet, czy też raczej triumwirat, lub trzech wspaniałych, do wyboru. To Alan Skidmore, John Surman i – najmłodszy z nich – Andy Sheppard. Saksofoniści pełną gębą, chciałoby się rzec. Dosłownie, w przenośni i bez przesady. Na dodatek wyżej wspomniani charakteryzują się wspólną śpiewką bardzo odmienną od innych, znanych nam i klasyfikowanych ochoczo jako bądź to europejskie, bądź amerykańskie.
An outstanding effect of a splendid isolation? Bliżej im zapewne do fiordów i zorzy polarnej, niż do bagien Luizjany, co słychać i co stanowi naturalny efekt wpływu geografii na muzykę. Mimo tego, dużo mocniej od swych nordyckich i słowiańskich kolegów wpisują swe amerykańskie dziedzictwo muzyczne w inspirację domem, rodziną, miastem, krajem – czy wreszcie – wyspą. Tytuł „Surrounded by Sea” także nie może nie nasunąć tego skojarzenia. Nawet jeżeli autorowi szło o coś innego, to piszącemu te słowa słuchaczowi z kontynentu wyobraźnia podsuwa jednoznaczne odniesienie.
A płyta
bajeczna. Fantastyczna opowieść o nieznanej nam podróży, poetyka rodem
z malarstwa Edvarda Muncha. Andy Sheppard, który od 2008 wie, co to ECM
i wzajemnie, przerobił trio na kwartet sposobem najprostszym, czyli
dodając jednego muzyka. Natomiast wybór, jakiego dokonał (czy aby jakiś
monachijski producent nie pomógł mu w tym nieco?), okazuje się być tyle
zaskakującym, co jedynym słusznym, wręcz niezbędnym. Gitara obsługiwana przez
Eivinda Aarseta wprowadza taką ilość przestrzeni i tła, że przestaje
funkcjonować w muzyce jak gitara (z całym dla gitary szacunkiem), ale
jak coś znacznie ważniejszego. Bas i bębny grają jak jedno. Marzenie
spełnione. Czy w pulsie, czy ad libitum frazują i brzmią jak jeden
instrument.
A nad tym wszystkim fruwa sobie tenorem i sopranem Andy Sheppard, saksofonista dojrzały i niezmiernie oryginalny. Jest taka dojrzałość, kiedy artysta nie musi już niczego i nikomu udowadniać, z nikim o nic konkurować, kiedy wreszcie w poczuciu wolności serca gra co chce, bo raz – umie, dwa – może. Czysta muzyka dla muzyki i o muzyce. A na deser trzyminutowe dżezisko – Looking for Ornette. Płyta – czyste piękno. Surrounded by the music, that is never been sound before.
Autor: Piotr Baron