Wytwórnia: Folk Bogdan Lenda CD-060
Na niby-naprawdę;
Czarownice z Salem;
Dr Faustus;
Bezimienne dzieło;
If-I, Benedictus;
Bal
w operze
Muzycy: Tomasz Kudyk, trąbka, flugelhorn; Bartłomiej Prucnal, saksofon altowy; Dominik Wania, fortepian; Maciej Adamczak, kontrabas; Dawid Fortuna, perkusja
Recenzję opublikowano w numerze 7-8/2015 Jazz Forum.
Krakowska grupa New Bone wzięła na warsztat utwory Jerzego Chruścińskiego, nadwornego kompozytora Teatru Witkacego w Zakopanem. Na płycie znalazło się siedem kompozycji zbudowanych wokół tematów pochodzących z różnych spektakli, które zostały zaaranżowane przez członków zespołu – lidera Tomka Kudyka (od lat współpracującego z zakopiańskim teatrem), Bartka Prucnala i Dominika Wani.
Niestety, nie znam oryginalnej twórczości Chruścińskiego, zatem trudno mi ocenić, jak głęboko aranżerzy ingerowali w materiał źródłowy. Ważne, że końcowy efekt jest porywający, że powstała doskonała, stuprocentowo jazzowa muzyka, która z pewnością przypadnie do gustu zarówno fanom New Bone, jak i miłośnikom Teatru Witkacego.
Wszystkie utwory mają wyrazistą koncepcję, formę, klimat, jednak moją szczególną uwagę przykuły dwa – rozpoczynający album Na niby-naprawdę oraz Benedictus. Ten pierwszy, oparty na prostym dynamicznym motywie i nawiązujący do jazzu lat 60. z elementami free, chyba najlepiej oddaje istotę witkacowskiej aury – prawdziwy „mózg wariata na scenie” (lub raczej „dźwięki szaleńca w eterze”).
Z kolei w Benedictus mamy ostro zakręcony (melodycznie i metrycznie) temat oraz kontrastujące z nim, „przyczajone” solo Wani, które stopniowo nabiera rozpędu; po chwili inicjatywę przejmuje saksofon Bartka Prucnala.
Pozostałe tematy, może mniej efektowne, zyskują na atrakcyjności dzięki pomysłowym aranżom, solówkom muzyków oraz wzorowej postawie zespołu jako całości.
Najbardziej eksponowanym muzykiem jest Dominik Wania. Jego partie solowe to przykład wirtuozerii najwyższych lotów i muzycznej erudycji. Świetnie spisuje się Tomek Kudyk, który do ekspresyjnej gry wprowadza element liryczny. O ile poziom gry wymienionej dwójki nie dziwi, o tyle poczynania Bartka Prucnala po prostu zwalają z nóg. W stenoryzowanym świecie jazzu, jego alt smakuje jak łyk źródlanej wody – jest czysty, świeży, klarowny, orzeźwiający.
Czy
Witkacemu spodobałaby się ta płyta? Trudno powiedzieć, bo muzyka była bodaj
jedyną dziedziną sztuki, na której po prostu się nie znał – w swoich
pismach i powieściach poświęcił jej dosłownie parę linijek, i zawsze
były to uwagi „przy okazji”. Cenił natomiast wszystko, co spontaniczne,
improwizowane, nieprzewidywalne, dzikie, zatem istnieje szansa, że sięgnąłby po
ten krążek.
2015 jest rokiem Stanisława i Stanisława Ignacego Witkiewiczów, zaś sam Teatr obchodzi 30-lecie swojej działalności – album New Bone wpisuje się w obie rocznice.
Autor: Bogdan Chmura