Wytwórnia: Warner 2564636873
Ninon;
Love Theme from the Brothers Karamazov;
Love Song from Mutiny on the Bounty;
All God’s Chillun Got Rhythm;
Take My Love;
On Green Dolphin Street;
Hi-lili
Hi-Lo;
Invitation;
Blue Lovebird
Muzycy: Kuba Stankiewicz, fortepian; Darek Oleszkiewicz, kontrabas; Peter Erskine, perkusja
Recenzję opublikowano w numerze 6/2016 Jazz Forum.
Kompozytorzy, którzy wyemigrowali za granicę, byli przez cenzurę komunistycznej władzy wspominani niechętnie i do dziś mamy tego pozostałości. Naszą małą wiedzę tylko tacy artyści, jak Kuba Stankiewicz, swoimi projektami są w stanie „uzupełnić”. Jerzy Petersburski, Henryk Wars, Victor Young, czy właśnie Bronisław Kaper są na świecie znani, ale fakt, że moglibyśmy traktować ich twórczość jako część polskiej kultury jest już rzadko podnoszony.
Stankiewicz grając dziś tak pięknie ich muzykę wydobywa z zapomnienia różne perełki i pokazuje, że niesłusznie zostały zapomniane. Są wśród tych utworów bardziej i mniej znane. W wypadku Kapera do tych pierwszych należą Green Dolphin Street i Invitation, tematy nagrywane przez wszystkich najlepszych jazzmanów. Stankiewicz przypomina te dwa i jeszcze siedem innych tematów. Właśnie za ten rodzaj muzyki Bronisław Kaper zdobywał nagrody; dostał także tę najważniejszą, Oscara w 1953 roku za muzykę do filmu „Lili”.
Płytę rozpoczyna Ninon – piosenka śpiewana niegdyś w Paryżu przez Kiepurę, którą Kaper zdobył powodzenie jeszcze zanim wyjechał za Ocean. Słuchając pozostałych utworów można by pomyśleć, że Kaper przede wszystkim pisał senne ballady, lub że właśnie tylko wolne, romantyczne tematy wybrał Kuba do swojego programu. Tymczasem to jest świadomy wybór artystyczny dotyczący sposobu opracowania muzyki.
Tylko jeden temat jest zdecydowanie szybki. Nawet On Green Dolphin Street ma delikatne i niespieszne fragmenty, a drapieżny zwykle w wielu innych interpretacjach Invitation tu jest raczej liryczny. Niezbyt wyrafinowany w oryginale walczyk Hi-Lili Hi-Lo (z filmu „Lili”) nabiera pod palcami Stankiewicza delikatności i szlachetności.
Podobnie
jest z innymi tematami – zmieniona harmonia, bardzo wielka dbałość
o melodię, która pozostaje też piękna w improwizacji, szlachetne
brzmienie całości. Pianiście towarzyszą Peter Erskine na perkusji i Darek
Oleszkiewicz na basie. To fantastyczni muzycy, których udział w tym
nagraniu amator może uznać za mało ważny, a tymczasem właśnie wszyscy
trzej budują nastrój. Erskine gra tu niemal wyłącznie miotełkami (także
solówki) i ci, którzy kojarzą go z występów z najsławniejszymi
grupami jazz-rocka, mogą być zdumieni. Muzyka jest miejscami tak delikatna, że
np. gdy solo kontrabasu następuje od razu po temacie Take My Love, staje
się jego naturalnym przedłużeniem.
Dbałość o szczegóły jest widoczna na każdym kroku. Takie „dopieszczenie” materiału skutkuje tym, że natychmiast ma się ochotę posłuchać tych piosenek jeszcze raz. To najlepiej świadczy o poziomie i jakości tej płyty.
Autor: Ryszard Borowski