Wytwórnia: Blue Engine Records


Yes or No
Diana
Hammer Head
Contemplation
Endangered Species
Lost
Armageddon
The Three Marias
Teru
Mama „G"


Muzycy: Jazz at Lincoln Center Orchestra; Wynton Marsalis, trąbka; Wayne Shorter, saksofon sopranowy i saksofon tenorowy


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2020


The Music Of Wayne Shorter

Jazz At Lincoln Center Orchestra with Wynton Marsalis

  • Ocena - 5

Ocena płyty: 6

W booklecie najważniejszej płyty jazzowej bieżącego roku (jakieś pytania?) przeczytać można krótki tekst Christiana McBride’a. Wybitny kontrabasista (nie brał udziału w koncercie w 2015 r. i nagraniu tego albumu) opowiada anegdotę z połowy lat 80., gdy Wayne Shorter kompletował nowy zespół. Zamiast rozdać nuty i zarządzić próbę, saksofonista (i fanatyk science fiction), zaprosił muzyków do salonu i wyświetlił im „Obcego” Ridleya Scotta. Gdy na ekranie mały ksenomorf wyrwał się z piersi Johna Hurta, saksofonista zrobił stopklatkę i zarządził: „Ten zespół ma tak brzmieć!”.
I cóż tu więcej dodać? Shorter był, jest i będzie potworem jazzu, zjawiskiem nie z tej ziemi, fascynującym i onieśmielającym – czego ta płyta jest świetnym dowodem, choć zawiera repertuar historyczny i oswojony już przez upływ czasu. Owa „historyczność” odnosi się zarówno do materiału, jak i bigbandowej konwencji, w której zespół Marsalisa nie ma sobie równych. Od razu jednak wyjaśnijmy: nawet stare (tu w nowych, bogatych aranżacjach) kompozycje Shortera brzmią szpanersko i nowocześnie. Nie dlatego, że owe opracowania flirtują z modnymi, pożal się Boże, trendami (powtórzmy to jeszcze raz: kierownikiem zamieszania jest Marsalis, Wynton Marsalis), ale właśnie dlatego, że na klasykę nie ma mocnych.

Ta recenzja mogłaby być bardzo długa (który z jazzowych pismaków nie ma na temat Shortera własnego eseju do napisania?!), jak i bardzo krótka (o czym tu w ogóle jeszcze pisać?!). Bo wiadomo: wizjoner, prekursor, mistrz, wyrocznia. Do tego uosobienie łagodności i pogody ducha, nawet w obliczu tragedii. Na całej planecie nie znajdzie się chyba nikt, kto rzekłby o Newark Flashu jedno złe słowo i kto zlekceważyłby jego wpływ na współczesną muzykę, bez względu na jej stylistyczne podziały. Jest on pospołu duchowym patronem nowatorów i konserwatystów, buntowników i epigonów, autorytetem jako kompozytor, lider i wykonawca, a także, przede wszystkim, jako ktoś, kto wie, czemu służy sztuka i jak dzięki niej pięknie żyć. Nie sposób pomyśleć o Shorterze (dobrze przy tym, by słuchać jego muzyki) i nie być przez chwilę szczęśliwszym człowiekiem.

Wynton Marsalis niczego odkrywczego do tej charakterystyki Człowieka i Twórcy nie dodaje: wziął na warsztat kilkanaście, stosunkowo mniej znanych, numerów (nie wszystkie wykonania koncertowe znalazły się na płycie) i ubrał je w szaty, w których czuje się najlepiej. Najstarsza z dziesięciu zawartych tu kompozycji (Mama „G”) pochodzi z 1959 r., dwie najnowsze (Endangered SpeciesThe Three Marias) z 1985 r. Niezależnie od tego, którą epokę (w rozwoju jazzu jako takiego oraz Shortera jako twórcy) reprezentują poszczególne utwory, dostajemy przepotężną dawkę atomowego swingu, a jakość grania (w tym liczne solówki samego Shortera na sopranie i tenorze), sprawiają, że ani o monotonii, ani, tym bardziej, by tak rzec, zdradzie ducha oryginału, nie ma mowy.

Momenty popisowe rozdzielone są sprawiedliwie wśród wykonawców, każda sekcja ma szansę, żeby pokazać, na co ją stać, dyrektor Marsalis, tradycyjnie, nie pcha się na pierwszy plan, a wszystkich w ryzach trzyma, primus inter pares, perkusista Ali Jackson (nagrodzony przez publiczność nieznacznie tylko mniejszą owacją niż sam bohater wieczoru). To absolutne wyżyny jazzu i jazzowej improwizacji, a przy tym jeden z najbardziej przyjaznych słuchaczowi albumów Shortera od, bez mała, dwóch dekad. Nasz geniusz pozwolił sobie na przerwę od lotów bez asekuracji z kwartetem z Perezem, Patituccim i Bladem, zarzucił na chwilę pisanie usuwających krzeseł spod tyłków słuchaczy symfonicznych abstrakcji – i pozostał geniuszem.


Autor: Adam Domagała

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm