Wytwórnia: Concord 30630

The New Crystal Silence

Chick Corea & Gary Burton

  • Ocena - 4

CD 1 – Duet with Sydney Symphony: Duende; Love Castle; Brasilia; Crystal Silence; La Fiesta

CD 2 – The Duet: Bud Powell; Waltz for Debby; Alegria; No Mystery; Señor Mouse; Sweet and Lovely; I Love You Porgy; La Fiesta.

Muzycy: Chick Corea, fortepian; Gary Burton, wibrafon; Sydney Symphony Orchestra pod dyr. Jonathana Stockhammera Nagrano podczas koncertu w Sydney, w Sali koncertowej Opery 10 i 12 maja 2007.

Zapewne wielu z nas ma wielki sentyment do tej dwójki artystów. Ich nagrania z lat 70. wprowadziły na scenę jazzową nową kameralną jakość, co w istotny sposób zbliżyło ten nurt jazzu do muzyki klasycznej. Kilka legendarnych płyt duetu, zwłaszcza „Crystal Silence” (1972) i „In Concert” (1979) stało się wzorem dla współczesnej sztuki improwizacji i to związanej nie tylko ze światem jazzu. Jest też piękny polski akcent w tej historii, niezapomniany koncert obu muzyków w maju 1980 roku w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu, a potem wizyta w Akademii Muzycznej w Katowicach, gdzie na cześć gości wystąpił uczelniany Big Band, grając m.in. popularną La Fiestę.

W 35. rocznicę wydania przez ECM albumu „Crystal Silence” zorganizowano w Sydney, w wielkiej sali koncertowej słynnej Opery (która uznawana jest za jeden z architektonicznych cudów świata) występ Chicka Corei i Gary’ego Burtona, którym w pierwszej części towarzyszyła orkiestra Sydney Symphony pod batutą Jonathana Stockhammera, realizując przygotowane specjalnie na tę okazję aranże Tima Garlanda. Zabrzmiały m.in. Brasilia, Crystal Silence i La Fiesta, w części drugiej m.in. Bud Powell, Waltz for Debby (Evansa), Señor Mouse, I Love You Porgy (Gershwina) i w finale ponownie La Fiesta.

Orkiestra realizująca na co dzień partytury operowe radziła sobie ze zmiennym szczęściem w tej wyjątkowej sytuacji i dotyczyło to głównie rytmiki. Nienajlepsze wrażenie powstaje zawsze wtedy, gdy symfonicy gonią jazzmanów, i to nie dlatego, że ci ostatni gdzieś uciekają, ale że dzielą nawet skomplikowany takt precyzyjnie i reagują na ruch batuty jednoznacznie. Mimo to atmosfera była gorąca z oczywistą kulminacją w ostatnim utworze pierwszej części.

W drugiej był już tylko pokaz umiejętności obu artystów, dla których spotkanie po latach w tej roli było zapewne także przeżyciem wy-jątkowym. Nie mam zamiaru opisywać ich sztuki, bo nadal zarówno Chick, jak i Gary reprezentują na scenie współczesnej znak najwyższej jakości. Zmieniają się mody, style, pojawiają się nowe generacje muzyków, ale bezwzględne kryteria w jazzie wyznaczone przez mistrzów pozostają niezmienne. Swoją drogą byłoby wspaniale zaprosić obu muzyków także do nas, np. na 30. rocznicę tamtego koncertu w Zabrzu. Może byłby to dobry pomysł dla Agnieszki Klorygi?

Autor: Tomasz Szachowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm