Caprice I; The Shining; No Suprises; Cerulean Blue; Nocturne nr.1; Kaleidoscope; Caprice II; Guliver’s Travels; Speak to Me; Something’s Coming

Muzycy: Daniel Nosewicz, gitary; Szymon Łukowski, saksofony; Michał Ciesielski, fortepian; Konrad Żołnierek, kontrabas; Sławek Koryzno, perkusja; Jerzy Małek, trąbka; Budapest Scoring Orchestra

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 12/2021


The Shining

DANIEL NOSEWICZ

Piękna i zarazem niezwykła to płyta! Ważna nie tylko jako pierwsza autorska płyta bardzo zdolnego muzyka, ale też jako nowe, duże dzieło. Nie boję się w taki górnolotny sposób o tym pisać, ponieważ to jest niezwykłe przedsięwzięcie. Rzeczywiście użycie ponad sześćdziesięcioosobowej orkiestry (dzwony, waltornie, harfa itp.) daje szansę na wprowadzenie nowych kolorów do muzyki jazzowej. Wielu już tego próbowało i na ogół są to bardzo interesujące propozycje. Tu mamy do czynienia z dziełem wybitnym, zachowującym w doskonały sposób równowagę między improwizacją, idiomem jazzowym, specyficznymi rytmami i użyciem klasycznej, symfonicznej orkiestry.

Brzmienie jest zróżnicowane ponieważ mamy tu rozmaite zestawienia instrumentalne: kwintet jazzowy, zespół plus orkiestra, smyczki plus trąbka. To ostatnie połączenie w utworze Nocturne nr.1 jest wyjątkowo piękne i przypomina wspaniałe nagrania Wyntona Marsalisa z płyty „Hot House Flowers”.

W ogóle jeśli mógłbym dla ułatwienia (tylko!) posługiwać się porównaniami, to do głowy przychodzą najlepsze nagrania, jakie znam, np. muzyka Pata Metheny’ego. W pięknych solach gitarowych jest więcej linearności, ale może to całkiem świadomy wybór – dzięki temu frazy są spokojne i bardzo melodyjne. Po pierwszym słuchaniu tej płyty wydało mi się, że otwierający utwór może jest efektowny i mocny, ale nie całkiem oddaje charakter większości następnych utworów. Zapamiętałem przede wszystkim szlachetność i delikatność tej muzyki, niezwykłą kompozytorską wrażliwość na barwę dźwięku.

Ale gdy jej słuchałem drugi raz, to właśnie dynamiczne partie niektórych solówek zwróciły moją uwagę, np. fantastyczna solówka saksofonu w Cerulean Blue. Są także bardzo energetyczne tematy, jak np. utrzymany w skomplikowanym metrum Kaleidoscope (chyba 4/4, 5/4 i 3/8 lub może 21/8). Niektóre fragmenty przypomniały mi oryginalne brzmienie i klimat muzyki zespołu Oregon. Do takich należy tytułowy utwór płyty, w którym delikatny saksofon sopranowy brzmi jak obój. Tu improwizacja saksofonu jest tak dobrze wpasowana w rodzaj muzyki, że wydaje się niemal skomponowana. Często stosowany jest zabieg powtarzania kilku akordów, na których rozwija się zarówno temat, jak i improwizacje. Tylko z pozoru wydaje się to prostym rozwiązaniem. Kluczem do sukcesu jest sposób, w jaki jest to zrealizowane, no i bardzo ciekawa harmonia plus instrumentacja.

Każdy z jazzmanów ma swoje miejsce zarówno w sekcji, jak i w znakomitych i efektownych partiach solowych. Tak wiele tu smaczków aranżacyjnych i pomysłów instrumentacyjnych, że nie ma sensu ich wymieniać. To muzyka do wielokrotnego słuchania. Być może ten program pojawi się w naszych filharmoniach? Powinien, bo na to bardzo zasługuje. 


Autor: Ryszard Borowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm