Wytwórnia: Rhino/Warner Bros. 8122795904

„Fat Albert Rotunda” – Wiggle Waggle;
Fat Mama;
Tell Me a Bedtime Story;
Oh! Oh! Here He Comes;
Jessica;
Fat Albert Rotunda;
Lil’ Brother „Mwandishi” – Ostinato (Suite for Angela);
You’ll Know When You Get There;
Wandering Spirit Song „Crossings” – Sleeping Giant; Quasar;
Water Torture

Muzycy: Herbie Hancock, instr. klawiszowe; Joe Henderson, saksofon tenorowy i flet; Joe Farell, saksofon tenorowy; Benny Maupin, klarnet basowy, saksofon sopranowy i flety; Julian Priester, puzony; Eddie Henderson, trąbka i flugelhorn; Buster Williams, kontrabas i gitara basowa; Billy Hart, perkusja; i inni

Recenzję opublikowano w numerze 10-11/2015 Jazz Forum.

The Warner Bros Years (1969-1972)

Herbie Hancock

  • Ocena - 5

Wydanie świetnej autobiografii Herbie’ego Hancocka i jego niedawne koncerty w Polsce spowodowały – jakże słuszny – wzrost zaintere-sowania muzyką tego wiecznie zmieniającego się i poszukującego artysty. Tym bardziej warto więc sięgnąć po zapis fascynującej przemiany, jaka dokonała się w muzyce Hancocka na przełomie lat 60. i 70. Dokumentują ją trzy, słabo dziś pamiętane albumy, nagrane da wytwórni Warner Bros. i przypomniane niedawno w eleganckiej i niedrogiej edycji, na którą składają się oryginalne płyty w okładkach mini-LP oraz materiał dodatkowy (m.in. single).

Pierwszą płytę w tym zestawie, „Fat Albert Rotunda” (część kompozycji powstała pierwotnie do filmu animowanego), nagrał skład jeszcze w miarę „konserwatywny” – oktet (w porywach nonet, gdy dołącza gitarzysta Eric Gale), zbliżony do zespołów, z jakimi pianista nagrywał wcześniejsze płyty dla wytwórni Blue Note. Ale to jedynie powierzchowne podobieństwo, muzyka jest tu bowiem całkiem inna: Hancock gra czysty funk, rytmiczne, instrumentalne kompozycje o przebojowym potencjale, jak Wiggle-Waggle i Fat Mama. Ton płycie nadaje niezwykle atrakcyjna kompozycja tytułowa, chociaż pojawia się tu także liryczna Jessica (nagrana później ponownie przez Hancocka w ramach supergrupy V.S.O.P.). W tym tryptyku album „Fat Albert Rotunda” to płyta łatwa i przyjemna, ponadczasowa dzięki funkowym rytmom, czasami przypominająca muzykę filmową z epoki (Tell Me a Bedtime Story).

„Mwandishi” to jednocześnie tytuł płyty, nazwa nowej formacji, z której muzykami Hancock wspólnie zagłębił się w dziedzictwo Afryki, jak również imię samego muzyka w suahili. W stosunku do poprzedniego albumu jest to radykalnie nowy kierunek i nowy muzyczny świat. Hancock przesiadł się na dobre na fortepian Fender Rhodes, odchodząc jeszcze dalej od hard bopu, jaki uprawiał w kwintecie Milesa Davisa i pod własnym szyldem na płytach Blue Note. Oceniany z dzisiejszej perspektywy album „Mwandishi” to krok w kierunku muzyki fusion (wówczas zwanej także jazz-rockiem) o znaczeniu nie mniejszym, niż powstające w tym samym czasie przełomowe płyty 

Milesa Davisa „In A Silent Way” i „Bitches Brew”. 

Sam Hancock tak mówi o muzyce z kontrowersyjnego albumu: „(…) nagraliśmy narkotyczną, kosmiczną płytę, na której pierwszy kawałek miał metrum 15/8, więc niewiele osób mogło pstrykać sobie do niego palcami”. Jest to płyta przełomowa, lecz jej znaczenie nie ogranicza się do historycznej roli. Prekursorskie eksperymenty Hancocka mogą fascynować i dziś.

Muzyka na płycie „Crossings” idzie jeszcze dalej. W jej tle pulsują plemienne, afrykańskie rytmy, pojawiają się głosy wokalistów, a lider poszerza instrumentarium o mellotron. W zespole znacząco rośnie rola Benny’ego Maupina (a zapowiada to dalszą współpracę obu muzyków w składzie Head Hunters). Zajmująca całą stronę longplaya kompozycja Sleeping Giant to opus magnum Hancocka tamtych lat. 

Zawsze otwarty, zawsze poszukujący innowator wyznacza tu tendencje, które miały obowiązywać na przestrzeni całej dekady. Dużą rolę we wprowadzaniu artystycznej wizji Hancocka w życie ma specjalista od analogowych syntezatorów Patric Gleeson (grający tu na Moogu). „Crossings” wywarła nieoceniony wpływ na cały nurt jazz-rocka, np. wyraźnie słychać echa tej muzyki w początkowych nagraniach formacji Weather Report.

Wytwórnia Warner Bros nie była jednak zadowolona z kierunku, w jakim zmierzała muzyka Hancocka, liczono po prostu na znacznie lepszą sprzedaż płyt. 

Po przejściu pod skrzydła Columbii muzyk nagrał jeszcze jeden album ze składem Mwandishi – „Sextant” (1973) był naturalnym dalszym krokiem formacji w stronę „kosmicznego”, syntezatorowego funku. Ale ten wiecznie zmieniający się artysta słyszał już w głowie nowe dźwięki. Powołał do życia legendarny zespół Head Hunters i nagrał jedną z najlepiej sprzedających się płyt w dziejach jazzu. Ale to już osobna historia.

Autor: Daniel Wyszogrodzki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm