Wytwórnia: Hevhetia HV 0126-2-331

Invitation;
Po mlecznej drodze;
While My Lady Sleeps;
Już nie zapomnisz mnie;
Follow Me – Intro;
Follow Me;
All God’s Chillun Got Rhythm;
Ach śpij, kochanie;
Panie Janie;
Ninon – Canto Ninon;
While My Lady Sleeps (Radio Edit)

Muzycy: Paweł Kaczmarczyk, fortepian; Maciej Adamczak, kontrabas; Dawid Fortuna, perkusja; Mr. Krime (Wojciech Długosz), elektronika i turntablizm

Recenzję opublikowano w numerze 6/2016 Jazz Forum.

Vars & Kaper DeconstructiON

Paweł Kaczmarczyk Audiofeeling Trio & Mr. Krime

  • Ocena - 5

Najnowszy projekt Pawła Kaczmarczyka to interpretacje utworów dwóch wybitnych polskich kompozytorów, którzy zdobyli rozgłos w Ameryce. Zarówno Henryk Wars i Bronisław Kaper zasłynęli jako twórcy muzyki filmowej. Kaper jako pierwszy Polak otrzymał Oscara (za muzykę do filmu „Lili” w 1953 roku). To on jest również autorem słynnych standardów jazzowych: InvitationOn Green Dolphin Street. Muzycy ci stali się gigantami złotej epoki Hollywood, zyskując uznanie na całym świecie, a niektóre z ich melodii nucone są do dziś przez kolejne pokolenia.

Płyta „Vars & Kaper DeconstructiON” jest doskonała! Pianista nie tyle przekłada dzieła wspomnianych artystów na jazzowy język, co zapraszając didżeja Mr. Krime’a do współpracy ze swoim Audiofeeling Trio, tworzy wspólną platformę, łączącą przeszłość z teraźniejszością, muzykę elektroniczną z akustyczną, filmową z jazzowymi formami. Przy okazji promocji nowego albumu Kaczmarczyk zadaje sobie pytania: „Być może jazzu już nie ma i pozostała po prostu muzyka improwizowana, inspirowana wpływami naszych czasów i historii? Być może tam trzeba szukać świętego Graala kreacji? Gdzieś pomiędzy tym, co nas stworzyło i tym, co tworzymy?”. Moim zdaniem wszystko, co dzieje się na tym albumie jest nie tylko próbą odpowiedzi na te nurtujące pytania, ale nawet procesem tworzenia własnego „świętego Graala kreacji”.

Płytę otwiera Invitation, który w istocie stanowi zaproszenie i zapowiedź tego, co czeka odbiorcę. To tu spotyka się odgłos szelestu płyty gramofonowej, efekty serwowane przez didżeja, akustyczna subtelność tria jazzowego, elektroniczne brzmienie, a wszystkie elementy są znakomicie wyważone, przemyślane. Początkowo liryczny temat ewoluuje i rozwija się, by nabrać zupełnie współczesnego kształtu, tym samym następuje dialog między tym, co było i tym, co jest.

W dwóch kolejnych utworach, Po mlecznej drodzeWhile My Lady Sleeps Kaczmarczyk udowadnia, że wypracował swój własny, charakterystyczny dla siebie język grania i komponowania, przepełniony wieloma zmianami na polu artykulacji i rytmu, swobodnie poruszając się po meandrach harmonii jazzowej, język nowoczesny, pełen motoryki, splatający z sobą w jednej formie subtelne, eteryczne tematy prowadzone z największą uwagą oraz mocne, specyficznie zaakcentowane pochody akordów. While My Lady Sleeps kończy wspaniały popis perkusisty Dawida Fortuny.

Na uwagę zasługuje sposób podejścia do melodii, które dobrze wszyscy znają, często nie mając świadomości, że stworzył je Henryk Wars. Mowa tu o trzech kompozycjach: Już nie zapomnisz mnie; Ach śpij, kochanie oraz Panie Janie. Co je łączy? Oryginalny temat przewija się w improwizacji, nasilając się, przybierając zupełnie inne kształty i oprawy. Całość utrzymana jest w ryzach, Ach śpij, kochanie zachowuje swój senny, kołysankowy nastrój, nawet solo kontrabasu w wykonaniu Macieja Adamczaka grane jest smyczkiem, przez co staje się liryczne i rozciągłe. W Panie Janie Mr. Krime cytuje dialog, w którym mężczyźni sprzeczają się o melodię utworu, która według nich jest nudna i „inaczej nie wolno jej zagrać”. Na podstawie banalnej linii melodycznej powstaje majstersztyk, na który należy patrzeć z przymrużeniem oka i podziwem jednocześnie.

W Follow Me mamy bardzo stonowane, wysublimowane, powściągliwe intro i część główną, posiadającą zupełnie inne cechy. Temat pochodzi z filmu „Mutiny On The Bounty” (1962). Mam wrażenie, że tuż po wspomnianym wstępie w warstwie muzycznej ma miejsce owy filmowy bunt na pokładzie statku, któremu przewodzi Kaczmarczyk. Nie brakuje tu ani zdecydowanego uderzenia, ani chwilowego uspokojenia, by później wszystko skończyło się w wielkiej kulminacji. 

Autor: Mariola Borowska

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm