Wytwórnia: Sony Classical 88875076722
Spring:
Melodious Incantation;
Transitoire #;
The Goatherd Sleeps with His Trusty Dog
Beside Him;
Transitoire ##;
Nymphs and Shepherds Dance;
Summer: Destiny;
Transitoire #;
Fear;
Transitoire ##;
His Fears Are Only Too True;
Autumn: The
Peasant Celebrates the Rich Harvest;
Transitoire #;
Pleasure of Sweetest
Slumber;
Transitoire ##;
Horns, Guns and Dogs;
Winter: To Shiver, Frozen;
The
Rain Outside;
Transitoire #;
Walk on the Ice;
The End
Muzycy: Nigel Kennedy, skrzypce, skrzypce elektryczne; The Orchestra Of Life
Recenzję opublikowano w numerze 12/2015 Jazz Forum.
Nigel Kennedy jest autorem jednego z największych wstrząsów w muzyce poważnej. Wszystko przez płytę „Vivaldi: The Four Seasons” wydaną 25 września 1989 roku. Sprzedała się w dwóch milionach egzemplarzy, ustanawiając sprzedażowy rekord Guinnessa dla muzyki klasycznej, zajęła trzecie miejsce na liście najlepiej sprzedających się albumów pop w Wielkiej Brytanii. Charlie Chaplin skrzypiec, z irokezem na głowie, zuchwały „wędrowiec” o wszechstronnych uzdolnieniach i naturalnym talencie do komunikowania się poprzez swoją muzykę, udowodnił wtedy, że klasyka jest dla wszystkich. Stał się pierwszą gwiazdą pop muzyki poważnej. Jego sukces utorował drogę do kariery takich gwiazd pop skrzypiec, jak Vanessa Mae czy David Gerrett.
Ponad dwadzieścia pięć lat po sukcesie – nadekspresyjnych, granych z rockową wyobraźnią i na złamanie karku – „Czterech pór roku” Vivaldiego, Kennedy, znany dziś bardziej jako muzyk jazzowy, a nie klasyczny, wraca z „The New Four Seasons” – opracowaniem „na temat”. W swoim stylu – z przekorą, nie bez poczucia humoru i jak zwykle z wielką wyobraźnią nie oglądając się na granice gatunków i stylistyk. W 1990 roku skrzypek mówił, że kupowanie jego płyty „pomaga nam zrobić z muzyką coś, co powinno być zakazane”.
Czy „Nowe cztery pory roku”, jedynie luźno związane z koncertem na skrzypce i orkiestrę smyczkową barokowego mistrza, inkrustowane własnymi kompozycjami-interludiami, można dziś uznać za podobny ekstrawagancki eksperyment? Chyba nie – crossover dwóch odległych muzycznych światów jest dziś przecież na porządku dziennym. Kennedy nie porzuca zadziorności, pozostaje buntownikiem, balansuje na granicy smaku. Wybryki na skrzypcach elektrycznych, hojne stosowanie loopów i rozmaitych elektronicznych odgłosów z laptopów – często wręcz groteskowych, które rozrywają narracje tych hitów muzyki poważnej, dorabianie nastrojów jakby z muzyki filmowej, z nowoorleańskiego jazzu, rocka, muzyki tradycyjnej Dalekiego Wschodu, a w tym wszystkim orkiestra intonująca frazy z Vivaldiego... To konglomerat sztuki uniwersalnej, komunikatywnej, wybitnie zagranej. Może nęcić zarówno wielbiciela jazzu, jak i muzyki poważnej.
Skrzypek
prowadzi opowieść. By lepiej ją zrozumieć, należy zapoznać się z czterema
wierszami o każdej z pór roku zamieszczonymi w książeczce płyty.
Wtedy można zrozumieć, dlaczego na przykład w jednej z części wszyscy
muzycy nagle zaczynają naśladować szczekanie. Tak jak XIX- i XX-wieczni
słuchacze odnaleźli w „Czterech porach roku” programowość, malarstwo
dźwiękowe i emocje pastoralne, choć zaklęte w retoryce XVIII wieku,
tak dziś Kennedy przepisuje znaczenia – nie tylko „pogodowe”, przypisane każdej
porze roku – na współczesny język muzyczny. Język czasem przerysowany
i zahaczający o absurdalność w swej nieskrępowanej bukoliczności,
ale przy tym wyrafinowany, oryginalnie zaplanowany, przez instrumentalistów
świetnie zaprezentowany. „I hope
this album brightens your day a little” – pisze w liner notes
Kennedy.
Ta inteligentna artystycznie muzyka, na pierwszy rzut oka przedziwna, wzbudza uśmiech z każdym kolejnym odtworzeniem płyty, pobudza do refleksji, każe słuchaczowi zagłębić się w kontemplacyjnych delikatnościach i energetycznych szorstkościach.
Autor: Marta Januszkiewicz