Wytwórnia: Blue Note 00600406536204 (dystrybucja Universal)

Good Morning Heartache;
Body and Soul;
Fine and Mellow;
I Thought About You;
What a Little Moonlight Can Do;
Tenderly;
Lover Man;
God Bless the Child;
Strange Fruit

Muzycy: Jose James, śpiew; Jason Moran, fortepian, Fender Rhodes; John Patitucci, bas; Eric Harland, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 4-5/2015 Jazz Forum.


Yesterday I Had The Blues

José James

  • Ocena - 4

To właśnie José James, amerykański wokalista, kojarzący się zarówno z jazzem, jak i hip-hopem, dokonał wyboru kompilacji na płycie „The Best Of Billie Holiday”. Ten sam jego komentarz pojawia się zarówno na tej składance, jak i na jego własnym albumie, na którym śpiewa utwory z repertuaru Lady Day „Yesterday I Had The Blues”. 

Pozwolę sobie zacytować ten ciekawy tekst, z którym zgadzam się nie tylko ja, ale także wielu muzyków, których znam: „Po latach odkryłem na nowo Billie. W czasie swego trudnego dorastania bardzo lubiłem Nirvanę, De La Soul oraz Tribe Called Quest. Jednak to jej muzyka przemawiała do mnie w znacznie głębszy sposób. Jej  utwory opowiadały mistrzowsko o bólu, traumie, wierze i mocy transformacji. Odnalazłem w niej swego nauczyciela, ona wywołała we mnie pragnienie bycia wokalistą jazzowym. Obudziła jak nikt inny moje pragnienie bycia sobą w muzyce. Ona ofiarowuje nam dar przemiany własnego dramatu w ekspresję artystyczną. Nauczyła mnie nie tylko, jak śpiewać jazz, ale też być bliżej problemów tego świata w sztuce, którą tworzę. Muzyka pozwala najlepiej wyrażać miłość, ból i nadzieję, w tym Billie była najlepsza ze wszystkich. Z tego powodu będzie na zawsze pamiętana i kochana”.

Poza trzema utworami autorski album Josego Jamesa składa się z innych utworów niż „The Best Of”, co można wytłumaczyć chęcią uniknięcia bezpośrednich porównań z mistrzynią. José jest znany od kilku lat w kręgach nowojorskiego hip-hopu. Zaskoczeniem więc wydawać się może, że prezentuje tak tradycyjny materiał z dominującym powolnym tempem. Jego płyty słucha się całkiem miło dzięki nastrojowi, który tworzy cały zespół. Trio akompaniujące gra nowocześnie, ale i stylowo, czyli rzetelnie. Zrelaksowany, oszczędny, z dobrym groove’em, bluesowy, ciepły jest głos lidera. James stara się wyrazić z uczuciem Fine and Mellow, Lover Man i Tenderly, ale już mniej przekonuje w God Bless the Child, który jest przecież dramatyczną historią o dziecku, któremu Bóg błogosławi, bo zdobyło coś samemu. Chylę zaś czoło przed interpretacją końcowego Strange Fruit, wykonanego pięknie i dramatycznie jedynie z akompaniamentem własnego chóralnego głosu.


Autor: Piotr Rodowicz

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm