Aktualności

fot. Betsy Newman

Wywiad opublikowany w Jazz Forum 10-11/2017 

BMW JAZZ CLUB 2017
Aga Zaryan, Jacob Collier, Młoda Polskia Filharmonia, European Jazz Sextet

3.12 Warszawa
Teatr Wielki Opera Narodowa

5.12 Katowice
Międzynarodowe Centrum Kongresowe

6.12 Gdańsk
Filharmonia Bałtycka

Bilety od 120 zł 

Kup bilet





Jacob Collier: Room At The Top

Aga Zaryan



Aga Zaryan rozmawia z największym muzycznym objawieniem ostatnich lat

Już w grudniu odbędzie się XII edycja BMW JAZZ CLUB. Najnowsza odsłona projektu nosi tytuł „Nowe Pokolenia”. Dyrektor artystyczną jest polska artystka o światowej renomie – Aga Zaryan, którą usłyszymy z tegorocznym zdobywcą dwóch nagród Grammy – Jacobem Collierem.

– Kiedy pierwszy raz usłyszałam Jacoba Colliera, zrozumiałam, że jest muzycznym objawieniem i geniuszem – pisze we wstępie do wywiadu nasz czołowa wokalista. – Jego bezgraniczna muzykalność, entuzjazm oraz radość tworzenia czynią z niego muzycznego wizjonera. Na jego zeszłorocznym, jedynym do tej pory w Polsce, koncercie w klubie Progresja, było wielu muzyków i wokalistów. Wszyscy staliśmy pod sceną i byliśmy zachwyceni. Jacob żyje muzyką i daje innym energetycznego kopa. Tacy artyści są jak unikatowe perły. Pojawiają się na muzycznym firmamencie rzadko. Kto jeszcze nie zna Jacoba? Czas to zmienić, a wkrótce będzie ku temu okazja.

AGA ZARYAN: Po Twoim warszawskim koncercie miałam okazję zamienić z Tobą kilka słów. Zaskoczyłeś mnie mówiąc, że nigdy nie chodziłeś do szkoły muzycznej, że w dużej mierze uczyłeś się sam.

JACOB COLLIER: Jako dziecko lubiłem muzykę jako całość i chciałem to sobie jakoś poukładać, żeby zrozumieć, jak to działa. Pomogło mi to, że moja matka uczyła gry na skrzypcach, a także o komunikacji w muzyce, jej języku i znaczeniu. Mając 16 czy 17 lat, należałem do zespołu jazzowego, w którym co tydzień uczyliśmy się standardów jazzowych. Grałem na fortepianie. Słuchałem różnych rodzajów muzyki, ale jazz był dla mnie stosunkowo nowy. Uczyłem się jazzu dwa lata, nauczyciele się zmieniali, ale czułem, że ta nauka pozwalała mi kształtować siebie, ponieważ zawsze zależało mi na własnym sposobie nauki. Myślę, że każdy powinien tak do tego podchodzić. Sądzę, że nawet mając nauczyciela, bardzo ważne jest uczyć się na własny sposób, bo ostatecznie to przecież właśnie ty będziesz tworzył muzykę.

AZ: Grałeś muzykę klasyczną na fortepianie?

JC: Uczyłem się klasycznego śpiewu jako chłopiec, ale nigdy nie grałem klasycznej muzyki na fortepianie. Moja technika nie jest wystarczająco dobra. Potrafię grać w moim własnym muzycznym języku, ale jeśli chodzi o muzykę klasyczną, nie jestem dość dobry w jej czytaniu. Słyszę wiele harmonii, które docierają do moich uszu. Dużo więcej nauczyłem się ze słuchu, niż czerpiąc z klasycznej muzyki.

AZ: Kiedy nastąpił ten moment, w którym zrozumiałeś, że muzyka to Twoje przeznaczenie i coś, co będziesz robił w życiu?

JC: Trudno powiedzieć. Właściwie to nigdy o tym nie myślałem. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co powinienem robić, albo czy to, co robię, jest właściwe. Nie rozmyślałem o robieniu kariery muzycznej, zawsze byłem skoncentrowany na tworzeniu najlepszej muzyki, na jaką mnie stać. Wciąż tak postępuję. Nie siadam i nie zastanawiam się: „Dobrze, zamierzam zrobić karierę, muszę zaplanować całą moją przyszłość, zrobić to, czy tamto”. Po prostu skupiam się na tworzeniu muzyki, filmów wideo, koncertów najlepiej, jak potrafię. To jest jak za­bawa.

Oczywiście to niesamowite, że ludzie są zainteresowani słuchaniem mojej muzyki, ale nawet gdyby nikt jej nie słuchał, nadal bym ją tworzył. Myśleć, że robię ją po to, żeby z niej żyć, wydaje mi się trochę szalone. Jednak kocham ją od tak długiego czasu, że właściwie nigdy się nie zastanawiałem nad robieniem czegoś innego.


fot. Retts Wood

AZ: Powiem Ci co czuję, gdy idę na Twój koncert. Czuję, że jesteś autentyczny, jest w Tobie bezgraniczna miłość do muzyki i bawi Cię proces tworzenia. Jako dziecko miałeś też aktorskie doświadczenia. Masz wspaniałą osobowość sceniczną, jesteś bezpośredni i naturalny, pozostajesz sobą, a ludzie czują, że mogą Cię poznać, ponieważ nie budujesz dystansu. Chyba bardzo lubisz być na scenie.

JC: Rzeczywiście grałem jako dziecko, raczej w teatrze i operze, niż w filmie. To było interesujące, ponieważ uczyłem się, jak czuć się komfortowo na scenie, ale nie byłem „Jacobem”, tylko postacią w sztuce. Mam na myśli to, że uczyłem się, jak być emocjonalnym, jak przekazywać pewne uczucia, jak zdobyć zaufanie i porozumiewać się z publicznością.

Kiedy znalazłem się na scenie jako Jacob, to wymagało to ode mnie zupełnie innego rodzaju siły i  osiągnięcia wysokiego poziomu uczciwości. W pewnym sensie bycie sobą na scenie jest trudniejsze, ponieważ musisz starać się być najbardziej przejrzysty, jak to możliwe. To jestem ja i zamierzam robić to, na co mam ochotę. W pewnym sensie to, co robię na scenie, robię dla siebie. Jeśli ludziom się to podoba – to świetnie, jeśli nie – to też dobrze. Ważniejsze jest, żeby się dobrze bawić. Oczywiście im więcej występujesz, tym bardziej komfortowo czujesz się na scenie. Mój pierwszy występ miał miejsce kilka lat temu w Montreux. Wcześniej tworzyłem dużo muzyki, grałem i nagrywałem, ale to była energia płynąca do środka, a występ na żywo pozwala uzewnętrznić energię.

AZ: To branie i dawanie. Nagrywasz album w ukryciu, w swoim pokoju, sam. A później wychodzisz na scenę i występujesz przed publicznością. Twoje nagrania są świetne, ale możliwość podzielenia się swoim życiem z ludźmi, kiedy występujesz live jest inna, ponieważ jest konfrontacja i wymiana. Na żywo można przekazać znacznie więcej.

JC: Naprawdę ważne jest przekazywanie energii na żywo, trudno to czymś zastąpić.



AZ: Opowiedz o swoim podejściu do komponowania i aranżowania piosenek.

JC: Aranżowanie i komponowanie różnią się między sobą, ale też w pewien sposób są podobne. Aranżując próbuję znaleźć piosenkę, która ma melodię i strukturę wystarczająco mocne, by wytrzymać szalone reharmonizacje, które stosuję. Repetycje i prostota to zawsze dobry punkt wyjścia do aranżacji, a później oczywiście pracuję nad tym, by poczuć się z tą piosenką jak w domu, włączyć ją do swojego świata. W komponowaniu chodzi o to, by znaleźć „tę rzecz”, nad którą chcę później pracować.

Każda piosenka jest inna. Harmonia to rzecz nieunikniona, więc skupiam się na melodii, groovie i rytmie. Czasem zaczynam od rytmu. W jednym z utworów wszystko powstało z krótkich notatek głosowych i brzmień, które kiedyś nagrywałem w stoczni na angielskim wybrzeżu. Zrobiłem z tego groove. I ten groove oraz te brzmienia były tym, od czego zacząłem. Z kolei np. Hideaway jest bardzo melodyczny. Zacząłem właśnie od melodii, a później już chodziło o to, żeby prowadzić utwór tam, gdzie melodię można najlepiej śpiewać.

Muzyka to trzy różne rzeczy – melodia, harmonia i rytm. Są też inne elementy, jak akcenty, brzmienia, których używasz, struktura. Najlepiej wybrać jedną z tych rzeczy, skupić się na niej i zrobić to naprawdę dobrze, a inne elementy dopasować do tego pomysłu.

AZ: Skąd wziął się pomysł na sfinansowanie albumu „In My Room”? Czy to był Twój pomysł?

JC: To był mój pomysł. Zastanawiałem się, jak zdobyć pieniądze na wydanie płyty. Nie chciałem się wiązać z żadną firmą nagraniową. Wolałem zrobić to sam. Potrzebne mi było coś, co mogę ludziom zaoferować, w zamian za pieniądze na mój album. Wtedy wymyśliłem, że ludzie mogą przesyłać mi krótkie melodie, które harmonizowałem tak, by brzmiały najlepiej, jak to możliwe. Wydawało mi się, że dostanę 10, może 15 melodii – przyszło ich 130!

AZ: 130 melodii! Czy zamierzasz je wszystkie opracować?

JC: Obiecałem, że opracuję każdą, więc muszę to zrobić. Jestem w połowie drogi.

AZ: Słyszałam niektóre z nich, np. to, co podrzucił Ci Herbie Hancock.

JC: To było trudne, on przysłał diabelską melodię.


fot. Betsy Newman

AZ: Jesteś teraz w trakcie światowej trasy swojego one-man show. Wiem jednak, że jesteś otwarty na współpracę. Jaki byłby Twój zespół marzeń?

JC: To często zadawane pytanie, odpowiedź na nie jest trudna. Mogę wymienić wielu muzyków, których kocham, z którymi chciałbym zagrać, bądź grałem na żywo lub w domu. Myślę, że mój wymarzony zespół powinien składać się z muzyków potrafiących grać na kilku różnych instrumentach i będących w stanie zaśpiewać. Mógłbym powiedzieć, że chciałbym, żeby to byli Jim Hendrix, Prince, czy Stevie Wonder. Ale szczerze mówiąc, funkcjonowanie zespołu to głównie sprawa zachowania odpowiedniej równowagi i jeśli muzycy potrafią śpiewać, to jest dobry początek do tworzenia muzyki.

AZ: Wydaje się to łatwe, ale dla wielu muzyków takie nie jest. Nie mają śmiałości albo nie lubią swoich głosów. Ukrywają się za instrumentami.

JC: Każdy powinien śpiewać, bo to jest naturalna rzecz dla człowieka, a także dla tworzenia muzyki. Myślę, że im więcej ludzi potrafi śpiewać, tym lepiej.

AZ: Zgadzam się z Tobą. Czego słuchasz? I nie mam tu na myśli ikon muzyki. Sama najbardziej lubię muzykę tworzoną dekady temu. Dzisiaj nie odnajduję w muzyce wielu elementów, które naprawdę mnie poruszają w muzyce, ale możliwe, że przeoczyłam coś bardzo ważnego. Co dzisiaj jest modne, co Ciebie zachwyca?

JC: To zależy. Słucham głównie, tak jak Ty, muzyki tworzonej 40 czy 50 lat temu. Interesuje mnie eksplorowanie różnych smaków. Sądzę, że wkład Kendricka Lamara w świat hip-hopu jest naprawdę niesamowity. Jego album „To Pimp A Butterfly” jest świetny. Dostał 11 nominacji do Grammy w ubiegłym roku. To ważna płyta w muzyce popularnej ponieważ zainspirowała twórców hip-hopu do wykorzystywania elementów jazzu i soulu, do samplowania starych utworów z firmy Motown. Kendrick jest wspaniały, tchnął w muzykę nowego ducha.

Jest kilku muzyków bardziej soulowych czy alternatywnych, niż jazzowych. Lubię np. Laurę Mvulę czy Jamesa Blake’a, który tworzy minimalistyczną, fizyczną muzykę. Dla mnie jest dobry czas, ponieważ teraz każdy miksuje wszystko razem. Nie ma żadnych zasad dotyczących sposobu tworzenia w jakimś konkretnym stylu – jazzowym, soulowym, hip-hopowym, czy klasycznym. Najważniejsze jest to, co dla ciebie dobrze brzmi, czy powoduje, że czujesz się z tym dobrze.


fot. Betsy Newman

AZ: Czy masz jakichś muzyków jazzowych, którzy Cię inspirują?

JC: Właściwie to nie słucham zbyt wiele jazzu. Wiem, że Esperanza Spalding nagrała w ciągu 77 godzin album, który niedługo się ukaże. Transmitowała na żywo na Face­booku przebieg całego procesu nagraniowego. Uważam, że obserwowanie tak otwarcie kreatywnej osoby jest szalenie inspirujące. Ona jest bardzo twórcza, miała różnych gości, którzy pomagali jej w nagraniu płyty w ciągu tych 77 godzin. Czekam z niecierpliwością na rezultaty tej sesji, ponieważ Esperanza to kolejna z postaci, które przekraczają granice gatunkowe.

AZ: W jednym z wywiadów powiedziałeś, że im więcej znasz akordów, tym większej odwagi wymaga, by ich nie grać. Masz rzadko spotykaną wiedzę o muzyce, kochasz zagłębiać się w harmonię. W jaki sposób udaje Ci się znaleźć równowagę i przestrzeń w muzyce?

JC: Jako dziecko chciałem osiągnąć absolutną granicę możliwości. Często nauczyciele, przyjaciele, czy inni muzycy mówili mi, że mam zbyt wiele pomysłów. Że próbuję robić za dużo rzeczy na raz. Ale ja myślę, że to było ważne, żeby dojść do pewnej granicy, ponieważ każda twórcza osoba powinna zaznaczyć swoje własne granice. Istnieje w muzycznej edukacji, czy w edukacji w ogóle, filo­zofia mówiąca o tym, że mniej znaczy więcej.

Szczerze mówiąc, myślę, że mniej znaczy więcej tylko wtedy, kiedy odkryjesz, czym jest to więcej. Wtedy jesteś w stanie podjąć decyzję o tym, czego nie robić. W przeciwnym wypadku nie wiesz, jakie masz potencjalne możliwości i jak radzić sobie z nimi.

Kiedy miałem 16, 17, czy 18 lat próbowałem uczyć się tych akordów i rytmów, próbowałem grać najdzikszą muzykę, jaką tylko znalazłem. W późniejszych latach zrozumiałem, że niekoniecznie muszę rozwijać swoją wiedzę, najważniejsze jest by doskonalić decyzje wykorzystujące moją wiedzę.

Jestem tu głównie po to, by opowiadać historie. Potrafię opowiadać te historie wykorzystując zdobyte narzędzia. Im więcej narzędzi posiadam, tym więcej kolorów mam na swojej palecie, czy więcej słów w moim arsenale.

AZ: Dzięki, Jacob, za tę rozmowę. Do zobaczenia na wspólnych koncertach w Polsce. Czuję, że będzie się działo. Opowiemy sporo różnych historii. Nie mogę się już doczekać.

JC: Me too. See you soon!

Rozmawiała: Aga Zaryan


Kup bilet na eventim.pl






  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm