Aktualności
Kattorna: Łukasz Pawlik - p, Max Nauta-Simonsen - b, Dawid Główczewski - sax, Grzegorz Rogala - tb, Krzysztof Szmańda - dr
fot. Henryk Kotowski



KATTORNA W JAZZPOINT

Henryk Kotowski



Kwintet Kattorna istnieje do czterch lat i zdobywa coraz większą popularność równolegle z nagrodami na festiwalach i konkursach. Przyłapałem ich na występie w lokalu, który moim zdaniem idealnie pasuje do ich muzyki. Wnętrze klubu JazzPoint w Warszawie przy ul. Złotej 59 (Złote Tarasy) jest nowoczesne i oszczędne, regularne formy i jasne barwy, szkło i metal, nienapuszona elegancja bez zbędnych symboli z przeszłości.

Brzmienie kwintetu Kattorna jest czyste i oszczędne w ekspresji, bez bogatych ozdobników i pompatycznych wstawek. Lekko kojarzy się ono z meblami z IKEA – funkcjonalne, przemyślane i dość neutralne. Skandynawski element kwintetu to duński dryblas na basie – Max Nauta-Simonsen, no i oczywiście sama nazwa zespołu. „Kattorna” to po szwedzku forma określona rzeczownika „kotka” w liczbie mnogiej. Nazwę zapożyczono od tytułu szwedzko-duńskiego filmu Heninga Carlsena z lat 60. o kobietach-kotkach; może niedokładnie w takim znaczeniu, w jakim w języku polskim używane jest słowo „kociak”. Muzykę do tego filmu napisał Krzysztof Komeda.

Nazwa kwintetu jest na pewno egzotyczna w Polsce, ale nie bardzo adekwatna, jeśli się zna znaczenie słowa. Poza tym, od dawna irytowało mnie akcentowanie w wymowie tytułu Kattorna przez zapowiadaczy tak jak się akcentuje słowo „katorga”. Na zakończenie występu Grzegorz Rogala – puzon, mile zaskoczył mnie akcentując tytuł ostatniego utworu na pierwszej sylabie.

Temat do filmu stał się klasykiem, który doczekał się wielu wersji. Wersja kwintetu Kattorna była bardzo indywidualna, widać, że wiele czasu poświęcili aby wypracować własną formę, a nie powielać to, co Komeda napisał i nagrał prawie pół wieku temu.

Osobiście kwestionuję genialność Komedy w tej kompozycji. Po latach zapomniano, że w tamtej epoce panowała moda na muzykę do filmów i seriali telewizyjnych właśnie w takim stylu. Lata 50. i 60. to okres nowych trendów w muzyce współczesnej i w plastyce. Producenci filmowi zamawiają muzykę modną, gdy film jest współczesny i ma przyciągać widzów, którzy sami chcą się czuć modnymi. Wpływy minimalizmu czy sonoryzmu są tak oczywiste w muzyce filmowej tego okresu i Komeda po prostu był „na fali”. Niewiele tematów filmowych przetrwało i zostało klasykami, ale zależy to po prostu od nakładów na promocję.

Kwintet Kattorna dzień wcześniej wystąpił w ramach Wtorku Jazzowego w Piasecznie koło Warszawy. Ciekaw jestem, jak zabrzmieli i jak zostali przyjęci w sali Ośrodka Kultury w Piasecznie.

JazzPoint nie był przepełniony, ale przynajmniej nikt nie prowadził głośnych rozmów, co ostatnio jest plagą w klubie Tygmont. Publiczność tu przychodząca charakteryzuje się na pewno niezłym stanem finansów, śledzeniem trendów, oszczędną elegancją. Trzeba to brać pod uwagę, gdy dobiera się program koncertów. Kwintet Kattorna pasuje doskonale do JazzPoint.

Henryk Kotowski


 




  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm