„Tomasz Furmanek zaprasza…”
Duncan Eagles & PARTIKEL feat. Benet McLean
26.09.2015
bar: 19.30, rozpoczęcie koncertu: 20.30
Jazz Café POSK
238-246 King Street
W6 0RF Londyn
Bilety: £8 przy wejściu lub na www.wegottickets.com
Tomasz Furmanek
26 września w polskim klubie w Londynie zagra jeden z najciekawszych młodych zespołów brytyjskich.
Partikel
Duncan Eagles - saksofony
Max Luthert - kontrabas
Eric Ford - perkusja
Benet McLean - skrzypce
Partikel to wyjątkowa grupa muzyczna, ciesząca się zasłużonym uznaniem publiczności i krytyków, dzięki niezwykle twórczemu i nowatorskiemu podejściu do muzyki jazzowej, oraz nieprawdopodobnie dynamicznym, oryginalnym koncertom. Najważniejszy brytyjski magazyn zajmujący się muzyką jazzową „Jazzwise” nazwał ich najbardziej gorącym młodym zespołem na brytyjskiej scenie, krytyka zgodnym chórem podkreśla ich progresywne podejście do materiału muzycznego, w którym zarówno zawiera się uznanie dla tradycji i melodii jak również bardzo nowoczesne podejście do kwestii harmonii, rytmu oraz improwizacji. Liderem i mózgiem grupy jest Duncan Eagles, wybijający się saksofonista młodej generacji, natomiast gościem specjalnym koncertu tego zespołu w Jazz Café POSK w sobotę 26 września będzie pełen pasji skrzypek Benet McLean.
Z Duncanem Eaglesem rozmawia Tomasz Furmanek:
TOMASZ FURMANEK: Mimo młodego wieku, jesteś uznawany za jednego z najbardziej ekscytujących i utalentowanych saksofonistów wywodzących się z Wielkiej Brytanii. Pomimo faktu, że uważnie odrobiłeś lekcję z muzycznej historii, twoja muzyka wydaje się być mocno zorientowana na przyszłość, dość progresywna. Jaka jest twoim zdaniem, jak chcesz być odbierany?
DUNCAN EAGLES: Jest kilka aspektów, można na moją muzykę spojrzeć z rożnych stron, ale myślę, że tym, co szczególnie wyróżnia moje kompozycje, jest uwaga którą przykładam do melodii, myślę, że melodia jest najważniejsza…
TF: …a więc dobra melodia umieszczona w nowoczesnej aranżacji?
DE: Jeżeli w sercu kompozycji znajduje się dobra melodia, to moim zdaniem tworzy ona doskonałe osadzenie dla wszystkiego, co muzycznie dzieje się dookoła niej. Można budować wokół niej, podążać w bardziej abstrakcyjne obszary, ale można również do czegoś powrócić, zachowana jest pewna równowaga, myślę, że można by tu użyć słowa „przystępność”… Myślę, że dobra, mocna melodia jest sposobem na wciągnięcie słuchacza w twoją muzykę, na połączenie się z publicznością, przecież każdy może usłyszeć melodię, bez względu na to w co ja „ubierzesz”, zbliżyć się poprzez nią do twojej muzyki. Myślę więc, że melodia jest bardzo istotna, i jeśli spojrzymy na historię muzyki, to zawsze taką była, bez względu na gatunek muzyczny…
TF: Grupa Partikel, twój bardzo specjalny projekt muzyczny, to równocześnie jak najbardziej „prawdziwy” zespół, jeśli wiesz co mam na myśli?
DE: Myślę, że Partikel jest jak najbardziej prawdziwym zespołem w każdym sensie. Nie ma możliwości, żeby można było usunąć któregokolwiek z nas z zespołu i otrzymać ten sam efekt! Każdy z naszej trójki wnosi coś wyjątkowego, co składa się na to jak brzmi nasza muzyka, i mimo tego, że to ja jestem kompozytorem, piszę w ten sposób, aby dać możliwość każdemu z członków zespołu wydobyć to co w nim i w jego graniu jest najlepsze, zostawiam mnóstwo miejsca na to, aby pozostali mogli wnieść do muzyki co tylko chcą, więc to osobowości wszystkich trzech nas tworzą nasze brzmienie. Nie da się wiec wymienić żadnego z nas, dlatego więc jest to prawdziwy zespół. Gramy razem już siedem lat.
TF: Wasz ostatni, niedawno wydany album zatytułowany „String Theory” zbiera entuzjastyczne recenzje i uważany jest za nowatorski, powiesz o nim kilka słów?
DE: Partikel, jak wspomniałem wcześniej, to mój najbardziej ciągły i konsekwentnie rozwijający się projekt od mniej więcej sześciu lat. Pisałem w międzyczasie inną muzykę, pracowałem z innymi muzykami i uczestniczyłem w innych projektach, ale Partikel zawsze był bardzo interesujący, zawsze coś się działo, zawsze się rozwijał. Od chwili wydania naszej pierwszej płyty, która została bardzo dobrze przyjęta, pracowaliśmy regularnie i co tydzień gramy w The Hideaway, więc w pewnym sensie Partikel stał się w naturalny sposób doskonałym narzędziem do zgłębiania nowych pomysłów i kompozycji oraz do tworzenia wspólnie bardziej złożonych aranżacji. Dodatkowo, fakt, ze wszyscy mieszkamy niedaleko siebie sprawił, że odbywanie regularnych prób nie jest problemem.
Doskonale nam się razem pracuje, mogę śmiało powiedzieć, że Maxem Luthertem i Erikiem Fordem gra mi się po prostu najlepiej, tak samo jak z Benetem McLean, naszym specjalnym gościem. Muzyka naszego tria, również ta zawarta na najnowszym albumie, jest bardzo energetyczna, dynamiczna, również dość spontaniczna, pełna interakcji między nami wszystkimi. Eric jest dość mocno grającym, bardzo dynamicznym perkusistą, ale równocześnie bardzo uważnie słucha, myślę, że osiągamy bardzo płynny dialog pomiędzy perkusja i saksofonem, jest dużo spontaniczności ale tez muzycznego wspierania się…
TF: Są też smyczki?…
DE: Tak… chciałem mieć na tej płycie jakiś instrument akordowy… kwartet smyczkowy nie jest tym co koniecznie od razu przychodzi do głowy, gdy myśli się o tego typu instrumencie – oczywisty wybór to fortepian lub gitara. Pomyślałem sobie jednak, że cztery instrumenty smyczkowe będą tworzyć akordy, co więcej, miałem nadzieję włączyć te instrumenty smyczkowe również w dynamiczną spontaniczność naszej trójki oraz w improwizację.
TF: Wspomniałeś o Benecie McLean, niezwykłym skrzypku, również pianiście i wokaliście, którego mieliśmy już przyjemność gościć w JazzCafe POSK i który bardzo się tutaj podobał. Jak zaczęła się wasza współpraca?
DE: Mówiąc szczerze, jego udział w projekcie był efektem dość zabawnego przypadku. Przez jakieś 3 czy 4 lata grałem w jego zespole (w którym on gra na fortepianie), znałem go od długiego czasu i nie miałem żadnego pojęcia, że jest skrzypkiem… Nigdy o tym nie mówił! Do nagrania płyty zaprosiłem pewien kwartet smyczkowy, który się nie sprawdził, nagrania brzmiały okropnie. Zadzwoniłem do Beneta z pytaniem, czy ma może jakieś namiary na skrzypków, czy zna kogoś, kogo mógłby polecić? Dopiero wtedy ujawnił fakt, że sam jest doskonałym skrzypkiem i że może wykonać to zadanie. Myślałem, że żartował, ale przyszedł na próbę i wszystko zabrzmiało świetnie. Benet wydaje się potrafić przekładać całą swoją wiedzę na temat improwizowania na pianinie na skrzypce, bez żadnych ograniczeń!
TF: Czy mógłbyś sam zarekomendować swój koncert i zaprosić naszą publiczność do spędzenia sobotniego wieczoru 26 września z wami i z waszą muzyką?
DE: Przede wszystkim chcę wspomnieć, że następnego dnia po koncercie w POSK-u jedziemy na miesięczne tournee do Chin. Napisałem dużo nowej muzyki, będzie to pierwszy koncert, podczas którego zagramy niektóre z tych kompozycji. Zacząłem również wprowadzać trochę elektronicznych efektów, które będą użyte zarówno z saksofonem jak i ze skrzypcami, napisałem kilka utworów specjalnie z myślą o użyciu tych urządzeń. Będzie to zdecydowanie coś innego, coś ekscytującego, ale równocześnie – o czym jestem przekonany – przystępnego dla słuchaczy. Zapraszam!