Tekst Anna Bernat, fotorelacja Filip Błażejowski
Legendarny artysta pochowany został w Alei Zasłużonych na Powązkach Wojskowych w Warszawie.
W piątek 10 sierpnia 2018 roku, dokładnie o godz. 11.00, w
domu pogrzebowym na Cmentarzu Wojskowym w Warszawie rozległ się dźwięk trąbki
Tomasza Stańki. Przy dźwiękach utworu Heavy
Morning Song z albumu „Leosia” rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe
trębacza, kompozytora i aranżera, jednego z najważniejszych muzyków na polskiej
i europejskiej scenie jazzowej.
Tomasza Stańkę żegnała córka, przybyła z Krakowa rodzina, przyjaciele, którzy zjechali z całej Polski i z zagranicy, m.in. z Niemiec, Szwajcarii, Hiszpanii, Szwecji i USA, muzycy jazzowi, ludzie całego świata kultury, przedstawiciele władz i liczni wielbiciele jazzu. Obecny był też m.in. Kamil Sipowicz, który przedwczoraj był w tym samym miejscu na pogrzebie żony Kory. „Choć ciężko, chciałem tu być – powiedział nam przed rozpoczęciem uroczystości. – Wspominam Kraków z Tomaszem Stańką i lata 90., kiedy razem wędrowaliśmy warszawskim Rozbratem snując plany biznesowe, fonograficzne. Rozmawialiśmy o płytach, no i o życiu”.
Obok wystawionej urny i fotografii muzyka widać było stosy
kwiatów i liczne wieńce, m.in. od córki Anny i żony Joanny, od Prezydenta RP
Andrzeja Dudy, od Prezydenta Miasta Bielska-Białej, Prezydenta Rzeszowa, od
Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, magazynu „JAZZ FORUM, wytworni
fonograficznej ECM, której dyrektor Manfred Eicher był obecny na uroczystości i
przyjaciół z Nowego Jorku.
Manfred Eicher, Anna Bernat, Wiesław
Dąbrowski, Jerzy
Stępień, Piotr Rzeczycki, Tomasz Tłuczkiewicz, Wojtek
Konikiewicz
„Jazz był dla Ciebie przesłaniem wolności, synonimem
zachodniej kultury, odmiennego stylu życia” – napisał żegnając artystę „The New
York Times”, o czym powiedział przypominając również drogę twórczą muzyka prowadzący
uroczystość dyplomata Zdzisław Rapacki, przyjaciel rodziny.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa
Narodowego Paweł Lewandowski odczytał list od Piotr Glińskiego, w którym
minister kultury podkreślił, że Stańko był „jednym z najwybitniejszych twórców
kultury polskiej, wielkim artystą światowego formatu, uznanym i podziwianym od
lat 60. XX wieku”. Szef resortu kultury przypomniał, że Stańko zadebiutował
jako lider z zespołem Jazz Darings w roku 1962, a w 1966 r. nagrał z kwintetem
Krzysztofa Komedy kultową płytę „Astigmatic”. „Tomasz Stańko, wielki
improwizator, instrumentalista, kompozytor, lider, artysta łączący wiele
gatunków sztuki swoją muzyką, albo też samą intencją artystyczną, pozostawia po
sobie pustkę nie do zapełnienia. Na szczęście pozostaje z nami jego
przejmujący, inspirujący jazz, czyniący nas lepszymi” – podkreślił w liście minister.
„Dzisiaj jest dzień jak z ‘Popiołu i diamentu’ – mówił
przyjaciel muzyka Tomasz Tłuczkiewicz, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia
Jazzowego. – Serca nam płoną (...) Serce
płonie każdego, kto słyszał ton trąbki Tomasza. Słyszał go cały świat i cały
świat rozpoznawał po pierwszych dźwiękach. Ten ton trafił do standardu
Smithsonian Institute, na ścieżkę dźwiękową serialu ‘Homeland’, na wieżę
Ratusza w Rzeszowie i przede wszystkim na płyty ECM. Na tych płytach trafił
wszędzie tam, gdzie się słucha płyt”.
Tłuczkiewicz przypomniał, że Tomasz Stańko przez 40 lat był w doborowych szeregach kompanii reprezentacyjnej ECM.
Wskazał też na duchowe braterstwo muzyka z Milesem, Coltrane’em, Dukiem,
Monkiem. „To stamtąd – mówił – pochodził talent Tomasza. Jego wielkość, siła,
wielkość i siła jego muzyki, i przede wszystkim wielkość i siła jego
charakteru, jego ducha. Ducha wolności i wierności sobie. W swoim świecie był
władcą absolutnym. Nie znosił żadnych rządów, poza rządami piękna i dobra. Nie
uznawał rządów cudzych, ale nie ustanawiał własnych. Granicą jego wolności była
zawsze wolność innych. Nie rządził, Tomasz panował. Żył i grał jak chciał, i
umarł jak chciał. Kochał życie, ale nie za każdą cenę. Nie za cenę cierpienia,
upokorzenia i bezradności. Los mu sprzyjał i tym razem, i obdarzył go
przywilejem godnej śmierci w cztery zaledwie miesiące od ataku choroby” – mówił wzruszony przyjaciel muzyka. I dodał: „Żegnaj
serdecznie druhu, fajnie było być w Twojej drużynie. Możemy zrobić coś, żeby
nie wszystek umarł. Zatrzymajmy to, że jego osoba i jego duch objawiły się
najpełniej i najpiękniej. Grajmy i słuchajmy, słuchajmy i grajmy, muzykę
Tomasza”.
O oryginalnym, jedynym w swoim rodzaju stylu, o tym, co wyróżnia największych artystów, a takim był Tomasz Stańko, mówił redaktor naczelny JAZZ FORUM Paweł Brodowski: „Miałeś Tomku to, co dla muzyka jazzowego jest najcenniejsze: swój własny sound; ton, który jest odbiciem twojej osobowości, odbiciem duszy. Louis Armstrong miał swój ton, Miles Davis miał swój ton i ty miałeś swój ton - rozpoznawalny po kilku dźwiękach, charakterystyczny, nie do podrobienia. Chropawy, przybrudzony, ziarnisty, drapieżny, ale i liryczny. ‘Muzyka rodzi się z bólu’ – mówiłeś. W twojej muzyce słychać było ból istnienia, gniew, skargę, tęsknotę, melancholię. W twoim tonie był krzyk i zaduma, niepokój, cierpienie wyrosłe nie z bluesa amerykańskiego, lecz z tradycji słowiańskiej. Raczej nie ‘kind of blue’, lecz ‘kind of grey’, odbicie naszego szarego nieba. Ten polski blues naznaczony jest naszą historią, naszym doświadczeniem”.
„Miałeś swoje piękne kompozycje. Czasem mówiłeś, że przez całe życie grałeś jedną i tę samą melodię, ale w różnych wariacjach. Za każdym razem podawaną i rozwijaną inaczej. Czułeś się bardziej improwizatorem niż kompozytorem. Kompozytorem był Krzysztof Komeda, twój odkrywca, twój mentor, guru całego polskiego jazzu. (...) Byłeś jego nadwornym muzykiem, współtwórcą jego muzyki. Komeda żył krótko, zmarł tragicznie w wieku 38 lat. Ty miałeś więcej szczęścia, żyłeś dwa razy dłużej. Kariera Komedy trwała raptem 12 lat, od debiutu na festiwalu w Sopocie w 1956 r., do wyjazdu do Ameryki w roku 1968. Ty byłeś obecny na scenie o cztery dziesięciolecia dłużej, 55 lat. Komeda nagrał za życia tylko 3 albumy, a ty ponad 40. Grałeś na dwóch z trzech płyt Komedy. ‘Astigmatic’ to arcydzieło, album wszechczasów polskiego jazzu. ‘Meine Suesse Europaische Heimat’ to sesja jazzu i poezji z muzyką Komedy do wierszy wielkich poetów polskich, wówczas zakazanych. Na obu grał również Zbyszek Namysłowski. Komeda, Stańko, Namysłowski – święta twórca polskiego jazzu”.
Redaktor JAZZ FORUM, na którego łamach Tomasz Stańko był
wielokrotnie obecny, mówił też o rozmaitych źródłach, również pozamuzycznych, z
których Stańko czerpał inspiracje do swojej twórczości: „Byłeś otwarty na świat, szukałeś inspiracji
w różnych dziedzinach sztuki: malarstwie, poezji, filmie, teatrze,
literaturze.(...) Twoje zauroczenie to impresjonizm, ekspresjonizm, malarstwo
abstrakcyjne, m.in. Modigliani i van
Gogh. Poezja – wzniosłym epizodem twojej twórczości były spotkania z Wisławą Szymborską.
Szymborska recytowała swoje wiersze, a ty komentowałeś je frazami trąbki. To
był taki poetycko-jazzowy call and response, zawołanie i odpowiedź. Zadedykowałeś
naszej noblistce swój album ‘Wisława’. Twoje olśnienia to również James Joyce i
William Burroughs. Film – Twoje zauroczenia to włoski neorealizm, francuska
nowa fala, polska szkołą filmowa. Federico Fellini, Jean-Luc Godard, Roman
Polański”.
Pod koniec uroczystości zabrała głos córka muzyka Ania Stańko: „Mój tata był moim najukochańszym tatą, a byliśmy ze sobą bardzo blisko. Mówił tata: my, Stańkowie. Miałam szczęście podróżować z nim przez jego świat, bezpośrednio doświadczać tego, co było sensem jego życia, jego muzyki, uczyć się od niego mądrości życiowej, czuć zawsze jego wsparcie i miłość. Bo tata był bardzo mądrym i bardzo czułym człowiekiem. Nie wiem, czy mogłabym być tu teraz z państwem, gdyby nie zupełna pewność, że on jest ze mną nadal i że będziemy razem zawsze”.
Odczytany też został List pożegnalny prezydenta Bielska-Białej Jacka Krywulta. W tym mieście organizowany jest festiwal Jazzowa Jesień – jeden z najważniejszych festiwali jazzowych, nad którym opiekę programową objęła jedna z najważniejszych wytwórni jazzowych – ECM a jego dyrektorem artystycznym był Tomasz Stańko.
„Przez 15 lat Tomasz Stańko z wydatną pomocą swojej córki
Ani, tworzył festiwalowy program i zapraszał do Bielska-Białej zarówno gwiazdy
najwyższego światowego formatu, jak i młodych, zdolnych muzyków rozpoczynających
dopiero swoją karierę – napisał Krywult. – Autorytet Tomasza Stańki sprawiał,
że na Jazzową Jesień przyjeżdżali do Bielska- Białej fani gatunku nie tylko z
całej Polski, ale z wielu zakątków świata.(...) Mieli bowiem pewność, że to, co
usłyszą podczas festiwalu, będzie naprawdę najwyższej próby – Tomasz Stańko był
tego gwarantem. Śmierć tego wielkiego artysty jest niepowetowaną stratą dla
całego muzycznego świata, jest także ogromną stratą dla Bielska-Białej, w
którym Tomasz Stańko, jak sam często powtarzał, czuł się jak w domu. Prezydent
Bielska-Białej zapewnił w liście, że, „festiwal tworzony w Bielsku-Białej przez
Tomasza Stańkę, będziemy starali się, z pomocą córki artysty, na miarę naszych
możliwości, kontynuować”.
Przy dźwięku trąbki Tomasza Stańki w utworze First Song z albumu „Balladyna”,
wyniesiono urnę, kwiaty i wieńce. „Ostatnim przemówieniem” – jak powiedział
prowadzący uroczystość pożegnania muzyka Zdzisław Rapacki, było odegranie przy
grobie kompozycji Tomasza Stańki Pożegnanie
z Marią. Na saksofonie grał Henryk Miśkiewicz a towarzyszył mu kwintet
skrzypcowy w składzie: Mateusz Smoczyński i Wojciech Proniewicz na skrzypcach,
Michał Zaborski na altówce, Jan Stokłosa na wiolonczeli oraz Michał Jaros na
kontrabasie.
Tomasz Stańko zmarł 29 lipca br. w warszawskim szpitalu
onkologicznym na Ursynowie. Miał 76 lat. Od kilku miesięcy chorował na raka
płuc.
autor: Anna Bernat (PAP)