Dionizy Piątkowski
W warszawskim Palladium na koncercie Ery Jazzu w dn. 14 kwietnia swój premierowy program przedstawi Regina Carter – najwybitniejsza skrzypaczka dzisiejszego jazzu.
Koncertowa wersja albumu „Reverse Thread” miała mieć dłuższą trasę koncertową w Japonii, którą – skutkiem tragedii została przełożona na jesień. Wybitna artystka pojawi się jednak na dwóch, ekskluzywnych koncertach w Europie, a 14 kwietnia będzie gościem Ery Jazzu.
Prologiem koncertu amerykańskiej gwiazdy będzie premiera kolejnego, jazzowego laureata plebiscytu Era Music Garden – krakowskiej grupy Frittata. Nigel Kennedy formację usłyszał kiedyś przypadkiem. Przystanął obok i już nie odszedł. „To przyszłość polskiego jazzu „komplementował muzykę i zaprosił zespół na Nigel Kennedy’s Polish Weekend w Londynie, a tuż przedtem, w maju zeszłego roku na autorską edycję Wiosny Jazzowej Zakopane (Nigel Kennedy Polish Perspective) . Fritatta zrealizowała płytę „Smooth Jazz po polsku”, gdzie nagranie „Trzeci czas Kubicy” znalazło się wśród jazzowych przebojów m.in. K. Ścierańskiego, D. Miśkiewicz, W. Pilichowskiego, M. Szcześniaka.
Frittata powstała w kwietniu 2006 roku. Pomysłodawcą jest basista Roman Ślazyk, zdobywający muzyczne doświadczenia w różnorodnych stylistykach: zespole jazzmana Wyntona Marsalisa, grupie gwiazdy pop Shakin’ Stevensa, poetyckim zespole Anawa Marka Grechuty i pod batutą klasyka- awangardzisty Krzysztofa Pendereckiego. Frittata to grupa ambitnych muzyków, którzy postanowili połączyć swoje indywidualne doświadczenia i inspiracje muzyczne w nowy projekt.
Stąd muzyka jest mieszanką jazzu, world music, muzyki klubowej i klasycznej. Frittata jest w luksusowej sytuacji: może z równą swobodą (techniczną, interpretacyjną oraz intuicyjną) powiązać Komedowską Rosemary’s Baby i – ocierając się o jazzowy-szlagwort zgrabną kompozycję P.S. Czy taki stylistyczny rozrzut może być zastrzeżeniem? Nie! Bo świadczy nie tylko o ogromnym rozbujaniu inspiracji i pomysłów, ale także o tym, że Frittata może zagrać jazzowo wszystko.
Na polskiej scenie jazzowej pojawił się zespół, który dość brawurowo próbuje zaistnieć proponując powiązanie diametralnie różnych stylistyk, by już jako sprecyzowane brzmienie wmontować się w idiom, który często określam mianem nu-world-jazzu. Oczywiście analogii etnicznych jest tutaj niewiele, ale samo powiązanie swingującego akordeonu z ostrą, sonorystyczną rytmiką sekcji tworzy nastrój, jaki wymyka się jazzowym schematom.
Dionizy Piątkowski
www. jazz.pl