Aktualności
Strefa Rytmu i Djolof Man
fot. Henryk Kotowski



WARSZTATY BĘBNIARSKIE I NOWA SCENA W WARSZAWIE

Henryk Kotowski



W sobotę 28 lutego warszawską Pragą wstrząsnęły odgłosy afrykańskich bębnów.

Warszawie przybyła jeszcze jedna scena doskonale nadająca się do średniej wielkości koncertów. Na Grochowie – formalnie w dzielnicy Praga Południe – przy ulicy Podskarbińskiej 2 otwarto w październiku 2008 nowy gmach Centrum Promocji Kultury (www.cpk.art.pl). Oglądałem wówczas tam dużą, zbiorową wystawę „decentrystów”. W ostatnią sobotę lutego 2009 miałem okazję przetestować salę koncertową Centrum.

Koncert zachodnioafrykańskiego tria Djolof Man poprzedziły warsztaty bębniarskie, na które zgłosiło się zbyt wielu chętnych. Na koncert przyszło więcej osób niż było miejsc w sali. Stałem więc wciśnięty obok stołu mikserskiego. Taka pozycja w sali ma jednak zaletę – słychać tam najlepiej. Sala jest dobrze wytłumiona i zdecydowanie nadaje się do koncertów. Często bywa tak, że istniejące lokale są absolutnie nieodpowiednie do muzyki a mimo to organizuje się tam regularne występy. Wygląda na to, że czynniki ekonomiczne biorą górę nad estetyką dźwięku.

Warsztaty prowadził Kuba Pogorzelski, polski autorytet w kwesti zachodnioafrykańskich bębnów (www.strefarytmu.pl) z udziałem gwinejczyka Mohameda „Gaspard” Conde. Conde wystąpił potem z grupą Strefa Rytmu w drugiej części koncertu. Trzecia część dwugodzinnego koncertu to połączone siły Strefy Rytmu i Djolof Man. Trio Djolof Man to mieszkający w Polsce Senegalczycy – Mamadou Diof - djemble, Pako Sarr - gitara i Mohamem M’bow - djemble. Muzyka ta jest bardzo wdzięczna – silny rytm, proste melodie i improwizowany śpiew szybko wciąga publiczność. Na zakończenie koncertu zaproszono na scenę z widowni chętnych do pobębnienia. Przypomniało mi to występ Angeliquie Kidjo z Beninu w Sali Kongresowej rok temu – na scenę weszło kilkanaście osób z widowni i próbowali tańczyć (z różnym skutkiem). Czyli zapraszanie widowni na scenę jest niemal obowiązkowym punktem programu w tego typu koncertach.

Dobrze, że zainteresowanie korzeniami muzycznymi rośnie w Polsce. Ułatwia to rozwój zainteresowań muzycznych w kierunku trudniejszej i bardziej ambitnej muzyki, włącznie z jazzem. Choć z wyczuciem rytmu nie jest w Polsce najlepiej – obok mnie na sobotnim koncercie wysoka dziewczyna wyginała się i kołysała przez cały czas – ale nie w rytm muzyki.

Informacja o imprezie rozeszła się chyba pocztą pantoflową, bo tzw. media zawiodły. Lokalna gazetka Pragi Południe podała Klub Kultury „Gocław” jako miejsce koncertu, natomiast „Życie Warszawy” podało datę 29 lutego. Mam wrażenie, że dezinformacja jest cechą narodową w rejonie rzeki Wisły. Nie raz straciłem ciekawe koncerty w Warszawie z powodu braku informacji o nich.

Henryk Kotowski

 




  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm