Najpierw były setki rozmów z młodymi polskimi muzykami. Rozpoznanie problemów, wątpliwości, potrzeb naszej młodej generacji jazzowej. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że przeżywamy Złotą Erę, jeśli chodzi o kreowanie talentów, ale nie możemy pozostawić ich bez wsparcia. Jazz sam się nie obroni, trzeba zapewnić mu warunki, by mógł się rozwijać. Muzycy muszą wiedzieć, jak się wypromować, jak prowadzić swoją karierę, jak nie wpaść w pułapki show-biznesu. Ważne też, by mieli miejsce, gdzie mogą się zaprezentować polskim i zagranicznym promotorom.
fot. Sebastian Wołosz
Triumwirat Asia Pieczykolan (JAZZ FORUM), Ania Giniewska i Sylwester Ostrowski (Szczecin Jazz) stworzył platformę wymiany informacji, prezentacji muzyki i wizerunku dla wszystkich stron jazzowego światka. Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz miała miejsce w dn. 1-3 października br. w Szczecinie w hotelu Radisson Blue (część konferencyjna) oraz w studiu koncertowym Radia Szczecin (właściwy showcase). Wisienką na tym torcie był koncert Marcin Wasilewski Trio oraz formacji Culture Revolution Keyona Harrolda i Sylwestra Ostrowskiego z gościnnym udziałem amerykańskiej wokalistki Lizz Wright i Chóru Akademii Sztuki w futurystycznej sali Filharmonii Szczecińskiej.
Showcase obejmował 40-minutowe występy ośmiu zespołów wybranych spośród blisko 80 zgłoszeń przez międzynarodowe jury (Keyon Harrold, Marcin Wasilewski, Sylwester Ostrowski, Asia Pieczykolan, Kasia Werner, Marek Romański) oraz część konferencyjną (Be)Professional złożoną z warsztatów, rozmów i prezentacji. Program był intensywny, a każdy dzień kończył się szalonymi jam sessions w hotelowym barze. Muzycy i ponad 40 profesjonalistów z Polski i zagranicy tworzyło jedyną w swoim rodzaju społeczność idealnie obrazującą showcase’owe hasło „We’re all connected”. W Szczecinie gościliśmy przedstawicieli czterech kontynentów Afryki, Azji, Europy i Ameryki. Całe przedsięwzięcie mogło dojść do skutku dzięki wsparciu ze strony Miasta Szczecin, Szczecińskiej Agencji Artystycznej oraz Instytutu Adama Mickiewicza.
(Be)Professional
Każdy dzień zaczynał się od autoprezentacji zespołów pod szyldem „Naked”. Młodzi muzycy dostawali pięć minut na przedstawienie siebie, swojej muzyki, planów, celów, zamierzeń, a często po prostu marzeń. Później przez 15 minut stawali w krzyżowym ogniu pytań ludzi z muzycznej branży. Na pierwszy ogień poszli członkowie grup ZK Collaboration i Skicki-Skiuk. Szczególnie efektownie wypadli ci drudzy, którzy urządzili mały show wyjaśniając pochodzenie swojej nazwy, tytułu debiutanckiej płyty „Chrarumimia”, a wreszcie w zabawny sposób opowiadając o sobie i swojej muzyce.
Później przyszedł czas na dyskusję panelową o wyzwaniach dotyczących muzyków jazzowych w XXI w. Uczestniczyli w niej goście z różnych stref muzycznego biznesu. Firmę płytową Polskie Nagrania (Warner Music Poland) reprezentowała Alicja Szymańska, świat mediów – dziennikarz amerykańskiego „DownBeatu” Ted Panken, muzyków – saksofonista Maciej Kądziela oraz specjalistka od coachingu, założycielka organizacji Artist in Bloom Magda Chołyst. Moderatorem panelu był dziennikarz „Gazety Wyborczej” Łukasz Kamiński.
fot. Kasia Stańczyk
Po krótkiej przerwie rozpoczęła
się kolejna część programu „What Not”. Jej założeniem były 10-minutowe
prezentacje dotyczące błędów popełnianych przez muzyków, a w praktyce
były to po prostu rady, jakich rzeczy należy unikać, czego nie robić, lub robić
inaczej. Prelegenci korzystali przy tym z własnych bogatych doświadczeń,
a każdy z nich podchodził do tego zagadnienia od innej strony. Swoje
sugestie przekazywali bowiem przedstawicielka agencji bookingowej Ina Dittke,
szef festiwalu Jazz nad Odrą Krzysztof Maj, menedżerka Adama Bałdycha Kasia
Werner, Ted Panken oraz pianista Leszek Możdżer. Szczególne zainteresowanie
wywołała prezentacja tego ostatniego, który polecał muzykom zdrowy tryb życia,
bycie sobą w każdej sytuacji oraz wypracowanie pozycji obserwatora
pozwalającej uniknąć wielu stresów i konfliktów.
Drugi dzień konferencji (Be)Professional rozpoczęła autoprezentacja Tria Kasi Pietrzko oraz Sekstetu Kamila Piotrowicza. Zarówno Kasia, jak i Kamil, wypadli bardzo dobrze, przy czym ten ostatni zaprezentował się jako dość idealistyczny, nonkonformistyczny artysta będący w zgodzie ze swoją wspaniałą, choć raczej niekomercyjną, propozycją muzyczną.
Czego nie robić radzili
basista i producent Dominique Sanders, który lekko zaszokował wszystkich iście
amerykańskim podejściem do show-biznesu („Chcesz być gwiazdą? Każdy chce być
gwiazdą! Ile masz followersów na Facebooku? Trzy tysiące? No to jeśli sprzedasz
im swój utwór za dwa dolary, to będziesz mieć sześć tysięcy dolarów! A jeśli
będziesz miał 30 tysięcy followersów to będziesz miał 60 tysięcy dolarów!).
Luigi Sidero z organizacji bookingowej Music Works International przekazał
kilka praktycznych, cennych rad dla muzyków. A Cyril Moshkow, redaktor
naczelny muzycznego portalu Jazz.Ru, radził czego nie robić w kontaktach
z prasą.
fot. Kasia Stańczyk
Po przerwie prezentację dotyczącą budowania relacji ze swoją publicznością przedstawiła Agata Etmanowicz. I to był teatr jednego aktora – dowcipny, interesujący, wciągający obecnych do współuczestnictwa, a jednocześnie przekazujący sporo prostych, ale cennych dla muzyków (i nie tylko) prawd.
Ostatni dzień Showcase’u wystartował prezentacjami w części Naked aż czterech zespołów i artystów Weezdob Collective, EABS, Kuby Więcka oraz kwintetu Tomasza Chyły. Najciekawiej wypadli w nich chyba wrocławski EABS i Więcek – łatwo było zrozumieć skąd biorą się ich sukcesy. Widać było i słychać, że to muzycy świadomi konieczności budowania swojego wizerunku, planowania kariery i konsekwentnej promocji.
Kolejnym punktem programu były
prezentacje Magdy Chołyst dotyczące możliwości i szans wejścia na międzynarodowy
rynek muzyczny oraz tego, jak przygotować się do następnych showcase’ów, jak
nie dopuścić do sytuacji, w której oczekiwania rozmijają się
z rezultatami.
fot. Kasia Stańczyk
Oprócz wcześniej wymienionych panelistów, obecnych było wielu innych słynnych promotorów reprezentujących różne agencje koncertowe i festiwale, m.in. Cheptoo Kositany-Buckner (USA) – prezydent Jazz Sister Cities z Kansas City (miejsca w którym urodził się Charlie Parker!); Rosa Galbany (Hiszpania), Yasuo Fukuda (Japonia), Anna Russkievich (Ukraina), Francesco Bruno i Donatella Salta (Włochy), Rain Sultanov (Azerbejdżan), Kavutha Mwanzia – szefowa Safaricom International Jazz Festival z Kenii, gdzie w tym roku gościliśmy, Mats Eric Holtne (Szwecja), Aleksander Beets (Holandia).
Korytarze pełnego gości z całego świata hotelu Radisson Blu na czas Showcase’u stały się galerią okładek JAZZ FORUM. Powiększone i odbite na płótnie projekty Rafała Olbińskiego zwracały uwagę, widać je było nawet na ulicy przez przeszklone ściany nowoczesnego budynku.
Showcase
W kameralnej, dobrze nagłośnionej
sali Radia Szczecin 1 i 2 października odbyły się występy ośmiu
wyselekcjonowanych na Showcase grup (po cztery każdego dnia). Każda z nich
miała do dyspozycji 40-minutowy set. Całość zapowiadał nasz redaktor naczelny
Paweł Brodowski. A po każdym z występów na żywo przeprowadzał krótki wywiad
na falach radia internetowego Worldwide FM dj Simbad. Warto dodać, że Worldwide
FM prowadził live streaming ze wszystkich występów, a nagrania są dostępne
na ich stronie internetowej i w mediach społecznościowych.
fot. Sebastian Wołosz
Na pierwszy ogień poszedł Kamil
Piotrowicz Sextet (lider - p, electronics, Emil Miszk - tp, Piotr Chęcki -
sax, Kuba Więcek - as, Andrzej Święs - b, Krzysztof Szmańda - dr). Muzycy
rozpoczęli od delikatnego, sonorystycznego wstępu. Powoli, konsekwentnie
budowali dramaturgię wokół kontemplacyjnego motywu fortepianu, któremu
towarzyszyły elektronicznie generowane szumy. Muzyka Kamila Piotrowicza stanowi
twórcze rozwinięcie koncepcji Andrzeja Trzaskowskiego i Krzysztofa Komedy
operuje jednak współczesnym językiem muzycznym. Napięcie faluje od lirycznych,
subtelnych motywów, przez impresjonistyczne, pastelowe współbrzmienia, po
kulminacje często przybierające formę kolektywnej improwizacji. To był
skupiony, przemyślany i doskonale zagrany występ, jeden z najlepszych
podczas szczecińskiego showcase’u.
Kasia Pietrzko Trio (liderka - p, Andrzej Święs - b, Piotr Budniak - dr) jest świetnie zgrane, muzycy występują ze sobą już od dłuższego czasu, rozumieją się i współodczuwają jak jeden organizm. To ten rodzaj jazzu, który bazuje na tradycji zarówno amerykańskiej, jak i europejskiej. Kasia Pietrzko twierdzi, że przede wszystkim zależy jej na przekazywaniu emocji. Tytuł jej debiutu „Forthright Stories” (proste, szczere historie) doskonale oddaje intencje zespołu. To jednak nie oznacza, że to muzyka prosta – jest w niej dużo przestrzeni, miejsca do wypełnienia przez wszystkie instrumenty, sporo tu fragmentów zapisanych i wypracowanych na próbach. Każdy z muzyków ma tu ważną rolę i wymiana któregokolwiek z nich zmieniłaby znacznie muzyczny obraz. Nie brakuje w partiach liderki pięknych, niebanalnych melodii, a ich urodę podkreślają pozostałe instrumenty.
Związany z Gdańskiem
Tomasz Chyła Quintet (lider - vln, Piotr Chęcki - sax, Szymon Burnos - p,
Konrad Żołnierek - b, Roman Ślefarski - dr) robi ostatnio furorę, na ich
koncerty często przychodzą młodzi ludzie i bawią się nie gorzej niż na
występach muzyki popularnej. Ich set pomógł zrozumieć dlaczego tak się dzieje.
Trójmiejscy muzycy zaprezentowali dwie długie, rozbudowane kompozycje
inspirowane chóralną formą circlesongs. W praktyce oznacza to oparte na
transowym rytmie i mantrycznie powtarzanych ostinatach improwizacje
instrumentów melodycznych. Atmosfera, stylistyczne i gatunkowe barwy
zmieniają się jak w kalejdoskopie, na scenie panuje nieustanny ruch, cały
czas coś się dzieje. To kolorowa, nieustannie zaskakująca muzyka wymagająca
ogromnej inwencji i improwizacyjnej wyobraźni. Zasłużenie nagrodził ją
aplauz publiczności.
fot. Sebastian Wołosz
Na zakończenie wieczoru
w Radiu Szczecin wystąpiło trio alcisty Kuby Więcka (Michał Barański
- b, voc; Łukasz Żyta - dr, voc, dzwonki). To jeden z najbardziej
rozpoznawalnych młodych muzyków jazzowych w Polsce i poza jej
granicami. Jego trio wydaje płyty w prestiżowej serii Polish Jazz,
w programie setu znalazły się głównie kompozycje z drugiej
z nich („Multitasking”, 2019), wyjątkiem był zagrany na koniec tytułowy
temat z „Another Raindrop” (2017). To był jazz XXI wieku –
multistylistyczny, eklektyczny, flirtujący z elektroniką (lider
wykorzystywał elektroniczne generatory dźwięku), muzyką etniczną, popową,
niepozbawiony poczucia humoru (jazzowe „techno” w Jazz Robots).
Utwory były raczej krótkie, o skondensowanej formie, oparte na
wyrazistych, lapidarnych frazach, a czasem na figurach rytmicznych.
Wspomniany Another Raindrop stanowił najbardziej tradycyjnie jazzowy
fragment koncertu i pokazywał, jak długą drogę przeszła ta grupa od
swojego debiutu.
Drugi dzień rozpoczął wrocławski EABS (Electro Acoustic Beat Sessions), który ma u nas spore grono zaprzysięgłych fanów. Stopniowo i konsekwentnie zdobywają też zagraniczne sceny. Do Szczecina przyjechali wprost z Londynu, gdzie występowali w słynnym Ronnie Scott’s Jazz Club. Klawiszowiec Marek Pędziwiatr, saksofonista Olaf Węgier, trębacz Jakub Kurek, basista Paweł Stachowiak, perkusista Marcin Rak i didżej Spisek Jednego zaprezentowali suitę „Slavic Spirits” inspirowaną naszą pogańską mitologią. Rytmiczny groove, syntezatorowe pasaże, riffy instrumentów dętych wyłaniały się z elektro-akustycznych, mistycznych krajobrazów dźwiękowych. Jeśli ich płytę „Letters To Komeda” traktować jako próbę dotarcia do źródeł Polish Jazzu w XXI w., to ten nowy materiał jest ambitną próbą zrozumienia, czy istnieje słowiańskie brzmienie muzyki, a jeśli tak, to skąd się ono wzięło.
Po przerwie sceną zawładnęło ZK Collaboration. To grupa, której liderami są perkusista Adam Zagórski i saksofonista Maciej Kądziela. Skład uzupełniają Mateusz Gawęda na fortepianie i Damian Kostka na kontrabasie. Rozpoczęli z przytupem od Frustration z jedynego jak do tej pory albumu „Double Universe” z 2018 r.
Zaprezentowali ekspresyjny jazz utrzymany raczej w głównym nurcie, ale żywiołowość i odwaga improwizacyjna muzyków rozsadzały ramy jakiejkolwiek konwencji. Gęsta, polirytmiczna gra Zagórskiego rozpędzała tę maszynerię do ponaddźwiękowych prędkości. Kądziela jest bardzo wszechstronnym muzykiem, równie świetnie radzi sobie w lirycznych, balladowych liniach, jak i w zadziornych pełnych ekspresji improwizacjach. Gawęda to jeden z moich faworytów wśród młodych pianistów, w każdej konwencji potrafiący zachować oryginalność i własny język harmoniczny. Kostka z kolei wprowadza do tego towarzystwa spokój, pewność intonacji i rytmiczny porządek. Kompozycje zespołu często demonstrują niespokojny charakter muzyków, ich rozmaite temperamenty, opierają się na zmianach tempa, klimatu, nastroju – jak choćby w Old School, New School. ZK Collaboration dało jeden z najlepszych, prawdziwie jazzowych i porywających występów na Jazz Forum Showcase.
Szaloną jazzową jazdę
kontynuował także następny set w wykonaniu grupy Skicki-Skiuk
(Dariusz Rubinowski - ts, Jakub Mizeracki - g, Roman Chraniuk - b i Jakub Miarczyński - dr). Tu do solidnej
jazzowej materii dochodził momentami rockowy pazur w postaci
przesterowanej gitary Mizerackiego, a także spora dawka humoru
i scenicznej dezynwoltury. Słychać w grze tego zespołu ogromny
szacunek do jazzowej tradycji, ale to muzycy przekorni i potrafią tę
tradycję brać niejako w cudzysłów. Tak działo się choćby w balladzie Oduchowiony
(swoją drogą – co za wspaniała gra słów!), w której liryczny nastrój
budowany przez tenor na akordach gitary rozbijany jest nagłymi wybuchami
ekspresji całego zespołu. Rockową duszę grupy ujawniła z kolei dynamiczna
kompozycja The Barber z oszałamiającą solówką gitary.
fot. Kasia Stańczyk
Jako ostatni wystąpił wywodzący
się z Poznania kwintet Weezdob Collective (Piotr Scholz - g, Kacper
Smoliński - hca, Kuba Marciniak - sax, Damian Kostka - b i Adam Zagórski -
dr). Pierwsze, co zauważa słuchacz ich muzyki, to brzmienie – niezwykłe połączenie
harmonijki chromatycznej, której wirtuozem jest Smoliński z saksofonem
Marciniaka. To nadaje im indywidualność i natychmiastową rozpoznawalność.
Ja dodałbym do tego kontrast i napięcie powstające pomiędzy ekspresją
sekcji rytmicznej kierowanej przez żywiołowego perkusistę Zagórskiego,
a resztą grupy, która ma raczej bardziej stonowany temperament. Rolę
instrumentu harmonicznego pełni tu gitara, a Scholz ujawnił wielką wrażliwość
i umiejętność budowania kontekstu dla harmonijki i saksofonu.
Raport z showcase’u na falach Trójki przekazał Mariusz Owczarek. Błyskawiczną relację z wydarzenia zamieścił na swoim portalu najważniejszy na świecie periodyk jazzowy, amerykański „DownBeat”. Ted Panken napisał m.in. że „każdy z zespołów zaprezentował wysokie umiejętności, każdy zagrał oryginalną muzykę”.
Gala w Filharmonii Szczecińskiej
Zwieńczeniem i jednocześnie oficjalnym zakończeniem Showcase’u był wieczór w futurystycznym, niezwykłym architektonicznie, ale i akustycznie wnętrzu Filharmonii Szczecińskiej.
Po emocjonalnej zapowiedzi Ani Giniewskiej i Cheptoo Kositany-Buckner na scenie pojawiło się Marcin Wasilewski Trio (lider - p, Sławomir Kurkiewicz - b i Michał Miśkiewicz - dr). Ta grupa to już od dawna światowa ekstraklasa, gwiazda firmy ECM (niedługo ukaże się tam ich nowy album). W Szczecinie potwierdzili wszystkie swoje zalety – umiejętność budowania dramaturgii zarówno całego występu, jak i w ramach poszczególnych utworów, dojrzałość, wyważenie pomiędzy ekspresją a intelektem.
W Spark of Life dostaliśmy niemal całe spektrum nastrojów dostępne dla tria jazzowego z fortepianem – od subtelnej poezji, przez crescendo w średnim tempie, po ekstatyczną kulminację. W dalszej kolejności popłynął szerokim nurtem nizinnej rzeki Sudovian Dance. Zaskakujący przebieg miał The Cat rozpoczęty solową partią perkusji z ciągiem niespodziewanych zmian tempa. Austin – niemal stały element występów Tria – nabrał jeszcze bardziej elegijnego charakteru niż zazwyczaj. Pojawił się też Vashkar Carli Bley. A na zakończenie muzycy dali popis w dynamicznym Actual Proof Herbie’ego Hancocka.
Po przerwie na scenie niepodzielnie zapanowała Culture Revolution by Keyon Harrold & Sylwester Ostrowski. Pierwszy ze współliderów to znakomity, amerykański trębacz, a drugi objawił swoje wcielenie charyzmatycznego tenorzysty. Towarzyszył im zespół doskonałych sidemanów: Shedrick Mitchell - p, Nir Felder - g, Burniss Travis - b, Justin Tyson - dr oraz Jermaine Holmes - voc. Nie sposób uniknąć wrażenia, że rzeczywiście w szacownych murach Filharmonii wybuchła swego rodzaju rewolucja stylistyczna. Popłynęły bowiem dźwięki o różnej gatunkowej proweniencji, a jednocześnie tworzące spójną całość o – jednak – jazzowym charakterze. W All Connected zabrzmiała melodeklamacja Harrolda budząca skojarzenia z hip-hopem, wyraźny funkowy, a chwilami nawet dubowy groove, a wreszcie soulowy zaśpiew Holmesa, którego głos i sposób frazowania budził skojarzenia ze Stevie’m Wonderem. Znakiem firmowym Harrolda-trębacza są precyzyjne intonacyjnie sola w stratosferycznie wysokim rejestrze. Podczas tego wieczoru usłyszeliśmy kilka jego firmowych popisów m.in. w otwierającym Revolution (inspirowanym Etiudą Rewolucyjną Chopina). W utrzymanym w marszowym rytmie Bubba Rides Again Ostrowski zagrał pełne żaru solo na jazzrockowym podkładzie Rhodesa i zelektryfikowanej gitary.
Wreszcie po krótkiej zapowiedzi Harrolda wyszła niekwestionowana gwiazda – Lizz Wright. To wokalistka z gatunku tych, którym wystarczy się odezwać, a już mają publiczność u swoich stóp. Ona zagarnia całą scenę dla siebie – niezależnie od tego, kto akurat się na niej znajduje. Wraz z nią pojawił się Eric Allen na dodatkowym zestawie bębnów i wokalistka Dorrey Line Lyles.
Wright nie jest właściwie jazzową wokalistką, choć umiejętność improwizowania tekstem nie jest jej obca. Ona wywodzi się z bluesa i tradycji gospel. Mając jednak takich muzyków obok siebie mogła im pozwolić na odrobinę swobody i jazzu. Rozpoczęła balladą Afro Blue, po czym przeszła do pieśni nadziei Barley – „The dark before the dawn breaks it won’t bind me/Like my grandma told this I sew though that I see”. Wreszcie zabrzmiała przejmująca ballada Here & Now z Rhodesem w tle i ornamentami trąbki oplatającymi jej głos: „Don’t leave me behind. You got inside me. A place a space that’s yours. I’m where you’re made. You got to take me away. To where you can”.
fot. Sebastian Wołosz
Na ostatnie dwa utwory na
scenie pojawił się Chór Akademii Sztuki w Szczecinie, która w tym
roku świętuje dziesięciolecie swojej działalności. Cały ten potężny aparat
wykonawczy połączył swoje siły, by w spektakularnym finale mogły zabrzmieć
Light Within’ i Wayfaring Traveler.
W ten sposób zakończyła się oficjalna część Jazz Forum Showcase, ale oczywiście w hotelu Radisson Blue podczas after party, jak co wieczór, nadal trwały spontaniczne jam sessions. I trudno było się rozstać z tą atmosferą, ze sobą nawzajem i ze Szczecinem. Do zobaczenia za rok!
Zobacz również
Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>
11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>
Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu. Więcej >>>
Finał Zadymki miał miejsce w sali koncertowej NOSPR w Katowicach. Więcej >>>