Kultowa angielska piosenkarka i aktorka zmarła 30 stycznia 2025 roku w Londynie.
Ocierała się o blichtr wielkiego świata, ale zaznała też pełnię socjalnej mizerii po narkotycznych odlotach. Żyła z etykietką skandalistki, choć tak naprawdę była osobą niezwykle refleksyjną i inteligentną, czemu dała wyraz w trzech pasjonująco napisanych autobiografiach.
Los sprawił, że gdy jako atrakcyjna osiemnastolatka miała okazję wyśpiewać dziewczęcym głosem przebój As Tears Go By (spółki M. Jagger/K. Richards), wywiązała się bezbłędnie z tego zadania. Szybko pochłonął ją Swingujący Londyn, na którego blichtr, jak się okazało, nie była odporna. Czerpiąc garściami z hedonizmu pragnęła również odnaleźć głębszy sens działań artystycznych. To, że te rzeczy rzadko idą w parze, zdała sobie sprawę dopiero jako dojrzała kobieta.
Firmowała ponad dwadzieścia płyt o bardzo różnorodnej stylistyce. Na początku był to pop-rock i country wykonywane czyściutkim sopranem. Po dekadzie przerwy i dramatycznych przejściach, zaskoczyła albumem „Broken English” (nominacja do Grammy). Prowadziła już narrację zachrypłym lecz pełnym głębi altem, co okazało się być przebojowe. W tym nowym entourage’u powstały kolejne płyty zyskujące aplauz odbiorców szukających rzeczy niebanalnych. Faithfull coraz bardziej oddalała się od głównego nurtu rocka wyszukując piosenki o intrygujących tekstach i nieoczywistych melodiach.
Takimi płytami autorskimi jak „A Secret Life” czy „Blazing Away” zbliżyła się do nurtu poezji śpiewanej, choć potężna dawka dramatyzmu cechująca ten repertuar nie pozwala na jednoznaczną klasyfikację. Jej sugestywna narracja miała najczęściej bogatą oprawę instrumentalną, w czym brali udział starannie dobrani fachowcy. Użyczyła głosu w progresywnym projekcie „Many Have No Speech” Michaela Mantlera. W tym okresie postanowiła też zinterpretować songi B. Brechta i K. Weilla (albumy „Twentieth Century Blues” i „The Seven Deadly Sins”). Podczas nagrań z wiedeńską orkiestrą prowadzoną przez Dennisa Russella Daviesa zaskoczyła go umiejętnością czytania nut.
Po nagraniu wyśmienitego albumu „Vagabond Ways” kolejne płyty w ostatnich dwóch dekadach powstawały z udziałem przedstawicieli młodszego pokolenia, jak PJ Harvey, Nick Cave, Mark Lanegan czy Beck. W tym towarzystwie czuła się również komfortowo.
Faithfull była pochłonięta nie tylko muzyką. Brała częsty udział w przedstawieniach teatralnych i telewizyjnych. W ponad dwudziestu filmach odgrywała zarówno siebie, jak i bardzo zróżnicowane osobowości. Dawno temu Roman Polański znając zdolności aktorskie Marianne zaproponował jej rolę filmową w „Lady Macbeth”, a ona przyszła na zdjęcia próbne na resztce narkotykowego ciągu i nie potrafiła otworzyć szeroko oczu, wywołując jedynie wybuch jego złości i rezygnację. Po latach, Faithfull genialnie odegrała rolę babci zarabiającej w kontrowersyjny sposób pieniądze na niezbędną operację wnuczka. Każdy, kto widział obraz „Irina Palm” (zdobył nominację European Film Academy), z niedowierzaniem podziwiał nieprawdopodobne pokłady empatii, jakie musiała posiadać wcielając się perfekcyjnie w tę postać.
Faithful otrzymała Lifetime Achievement Prize z okazji 2009 Women’s World Award oraz francuskie odznaczenie Ordre des Arts et des Lettres.
2 listopada 2005 r. miał miejsce fantastyczny koncert Faithfull w Sali Kongresowej w Warszawie. Dzień później artystka podpisywała płyty i autobiografię, która akurat ukazała się po polsku. W kolejce po autograf stała setka chętnych, z których większość miała do podpisania jedynie bilet z koncertu. Z daleka widziałem, że gwiazda jest zmęczona monotonią ceremonii i czyni to mechanicznie. Postanowiłem przełamać ten nudny rytuał.
Moją ulubioną i najwyżej cenioną płytą Faithfull jest „Strange Weather”, która w jej dorobku posiada najbardziej jazzowy charakter. Przyczynili się do tego aranżer Michael Gibbs oraz jego wychowanek z Berklee – gitarzysta Bill Frisell. Na tej płycie znalazła się też interpretacja słynnego utworu Yesterdays, którego mistrzowską wersję przedstawiła wcześniej Billie Holiday. Jednakże Faithfull z pomocą Gibbsa i Frisella nadała tej kompozycji zupełnie odmienną estetycznie, ale równie dramatyczną formę.
Gdy więc stanąłem przed pochyloną w znużeniu artystką, podziękowałem jej tymi słowy: „Thank you so much for yesterday’s concert and also thank you for Yesterdays you recorded with Gibbs and Frisell”. Marianne podniosła głowę i uważnie spojrzała na mnie hipnotyzując swymi niebieskimi, szeroko otwartymi i pełnymi ciepła oczyma. Obróciła się szybko w stronę menadżera i rzuciła: „What a surprise! They know who Frisell and Gibbs are!” Podziękowawszy grzecznie odszedłem z autografem w książce. Gdyby nie kolejka za mną, byłem pewien, że mógłbym z gwiazdą zamienić jeszcze parę słów... Ale i tak tego magicznego momentu skrzyżowania naszych spojrzeń nigdy nie zapomnę.
Zobacz również
Legendarna amerykańska wokalistka i pianistka zmarła 24 lutego 2025 w Nowym Jorku. Więcej >>>
Brytyjski klawiszowiec zmarł 5 lutego 2025 roku po krótkiej chorobie w wieku 81 lat. Więcej >>>
Kompozytor, aranżer, pianista, producent, dyrygent i producent muzyczny zmarł 1 lutego 2025 roku Więcej >>>