Książka Grzegorza Mani adresowana nie tylko do prawników, ale także muzyków, kompozytorów i wydawców
Nie jest rzeczą łatwą ani małą pisać o muzyce w kontekście prawa i vice versa – pisanie o prawie w kontekście muzyki jest zadaniem równie ryzykownym i karkołomnym. Co łączy obie te dziedziny? Jedna z definicji prawa w największym skrócie stanowi, że jest to zbiór norm (nakazów określonego zachowania się) tworzący spójną całość, opartą o pewien system wartości. Rzymianie określali również prawo jako „ars boni et aequi” – w uproszczeniu – sztuka dobra i sprawiedliwości… Muzyka to z całą pewnością sztuka. Czy muzyka to „zbiór norm” – z całą pewnością nie. Natomiast próba opisania muzyki, czy jej nauczania często prowadzi do tworzenia takiego „zbioru norm tworzących system, w oparciu o pewien system wartości” – w końcu mamy zasady muzyki, teorię muzyki, harmonię, kontrapunkt itd.
Wracając do omawianej lektury – któż mógłby być bardziej predystynowany do pisania o muzyce/prawie w kontekście prawa/muzyki, jeśli nie praktykujący muzyk i prawnik rozwijający się z powodzeniem naukowo w obu dziedzinach jak Grzegorz Mania, muzyk, radca prawny, naukowiec – wszystko to w jednej osobie!
Jak przystało na dzieło człowieka nauki, książka składa się z 4
czterech rozdziałów, z których pierwszy odnosi się do istoty dzieła muzycznego, drugi zajmuje się prawno-autorską ochroną dzieła muzycznego, trzeci poświęcony jest zagadnieniu plagiatu i podobieństwa w muzyce, czwarty zaś omawia szeroko zagadnienia tzw. intertekstualności w muzyce, poświęcając go m.in. zagadnieniu dzieł zależnych, inspirowanych, zapożyczeń, cytatów, parodii, pastiszowi, praktykom w muzyce elektronicznej oraz samplingowi. Pomocnym narzędziem okaże się z pewnością indeks rzeczowy, który ułatwi odnalezienie w treści rozmaitych pojęć.
We wstępie autor wskazuje, że książka, stanowiąca rozszerzoną i zmodyfikowaną wersję rozprawy doktorskiej, ma charakter prawniczy, w której odnosi się on do wieloletnich sporów na styku muzyki i prawa autorskiego. Znajdziemy zatem odniesienia do literatury z zakresu teorii i historii prawa (założenia systemowe i ontologiczne, czyli odnoszące się do muzyki i dzieła muzycznego jako zjawiska, bytu), ale również estetyki muzyki oraz historii muzyki – zwłaszcza w odniesieniu do zmieniających się praktyk twórczych i wykonawczych. Dla muzyków autor przeznacza natomiast zawarte przy poszczególnych rozdziałach i podrozdziałach „Podsumowania praktyczne”, stanowiące niejako syntetyczną, skonkretyzowaną i uproszczoną wersję poszczególnych jednostek redakcyjnych, w których znajdują się szczegółowe rozważania odnośnie danego zagadnienia. Wypada również zgodzić się z autorem, że omawiana pozycja nie jest typowym poradnikiem, jak uzyskać licencję itd. Nie jest to kompendium praktyczne, jak funkcjonować w zawodzie muzyka.
Osobiście bardzo podoba mi się teza autora, która wiąże dzieło muzyczne ściślej z jego odbiorem poprzez zmysł słuchu – to, co słyszymy, nie zaś to, co widzimy – również w kontekście tzw. plagiatu i całokształtu zagadnień związanych z tzw. dziełami zależnymi (aranżacja, dzieło inspirowane i szereg innych). Zgadzam się również ze stwierdzeniem Grzegorza Mani, że dzieło muzyczne nie jest porównywalne z dziełem malarstwa czy rzeźby, ponieważ nie jest ono „ustalone” w takim sensie, jak obraz czy rzeźba, lecz dopiero jego każdorazowe wykonanie nadaje mu ten ostateczny kształt. Tu autor odwołuje się do koncepcji Mieczysława Tomaszewskiego – tzw. koncepcji integralnej dzieła muzycznego (fazy: twórczej koncepcji, wykonawczej realizacji, indywidualnej percepcji i zbiorowej percepcji). Zgadzam się, że przyjęcie takiej teorii powinno wykluczyć np. spotykane w orzecznictwie sądów bardzo kontrowersyjne twierdzenia odnośnie twórczego bądź nietwórczego charakteru niektórych wykonań artystycznych.
Bardzo interesujące z punktu widzenia twórców w dziedzinie jazzu i muzyki improwizowanej są rozważania dotyczące możliwości ochrony prawnej improwizacji, jako zjawiska z natury efemerycznego, ulotnego. Tu autor wskazuje na konieczny element „komunikacji” improwizacji odbiorcy. Ujmując rzecz w dużym uproszczeniu – jeżeli nasza improwizacja zostanie choćby jednemu odbiorcy „zakomunikowana”, a na dodatek zostanie ona zarejestrowana – wówczas posiadamy dowód na to, że została ona przez nas stworzona. Sytuacja taka może mieć praktyczny wymiar wówczas, gdy ktoś posłuży się fragmentem naszej improwizacji i przedstawi ją np. jako swoją improwizację/kompozycję w ramach koncertu lub wydanego nagrania – wówczas jedynie świadkowie, a najlepiej nagranie może wykazać nasze racje.
Reasumując, książka Grzegorza Manii jest w mojej ocenie lekturą obowiązkową przede wszystkim dla prawników zainteresowanych poruszanymi w niej zagadnieniami, lecz może być przydatna również dla muzyków, kompozytorów, wydawców – dla poszerzenia świadomości, jak trudną materią jest muzyka i dzieło muzyczne dla osób rozpatrujących je w kategoriach nie związanych z estetyką, teorią muzyki czy zagadnieniami praktyki wykonawczej.
Zgodnie z zapowiedziami autora – podsumowania zawierają bardzo przystępne i syntetyczne wyciągi z poszczególnych rozdziałów, które mogą rozwiać szereg wątpliwości w wielu istotnych dla muzyka-praktyka kwestii. Bardzo cieszy mnie fakt, że Grzegorza Mania w sposób przekonujący „rozprawia się” z pewnymi mitami dotyczącymi np. dozwolonego zakresu zapożyczeń z cudzego dzieła, typu kryterium ilości nut, taktów, które rzekomo stanowią jakąś ustalony limit – tu polecam szczególnie podsumowanie na końcu rozdziału 2.
Szymon Wójciński
Grzegorz Mania „Muzyka w prawie autorskim”, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 2020
Zobacz również
Książkę Dionizego Piątkowskiego o ikonie polskiego jazzu recenzuje Tomasz Gregorczyk. Więcej >>>
Biografia Michała Urbaniaka – rozmowa-rzeka z Jackiem Góreckim. Recenzuje Łukasz Maciejewski Więcej >>>
Transkrypcje solówek Zbigniewa Seiferta spisane przez Macieja Afanasjewa. Recenzuje Krzysztof Lenczowski. Więcej >>>
Niezwykła książka amerykańskiego trębacza Gary’ego Guthmana. Recenzja Piotra Iwickiego. Więcej >>>