Coda

Andrzej Tyszko

Artykuł opublikowany w Jazz Forum 3/2025

Wojciech Trzciński

Dariusz Michalski


Kompozytor, aranżer, pianista, producent, dyrygent i producent muzyczny zmarł 1  lutego 2025 roku.

Wojciech Trzciński (1949-2025), z wykształcenia geograf, debiutował jako dojrzały dwudziestolatek: grał na… drumli w studenckiej Piwnicy u Hohonia (był jej kierownikiem muzycznym). W tym samym roku jako śpiewający i grający na lutni kompozytor wystąpił na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie – dziesiątym, jednym z najlepszych. W 1970 dokonał pierwszych nagrań dla Radiowego Studia Piosenki, po roku podjął stałą współpracę z Telewizją Polską. Specjalizował się wtedy w piosence poetyckiej, jego utwór O niebieskim pachnącym groszku w wykonaniu Magdy Umer i Andrzeja Nardellego wygrał jedną z radiowych giełd piosenki.

Nowy styl twórczości kompozytora zapoczątkowało nagranie Do końca świata Haliny Frąckowiak: brzmieniem przypomina Motown Sound. Obecność na festiwalach piosenki w Opolu, Sopocie, Bratysławie, Słonecznym Brzegu i Tokio utrwaliła popularność tego „młodego, nareszcie innego kompozytora polskiego” (jak go nazwał jeden z naszych krytyków muzycznych).

Trzciński jest autorem muzyki teatralnej (oratorium Ernesta Brylla „Kto ty jesteś”), filmowej („Kobieta i kobieta”, „Krzyk”, „Azyl”, „Odlot”, „Halo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy”) i tak zwanej relaksowej (longplay „Muzyka dla ciebie” nagrany z własną orkiestrą z rewelacyjnym utworem „Fontanna w deszczu”). Jednak przede wszystkim jest twórcą przebojów: By coś zostało z tych dni, W cieniu dobrego drzewa, Sto lat czekam na twój list, Odpływają kawiarenki Ireny Jarockiej, Jaki jesteś, jeszcze nie wiem, Staruszek świat Anny Jantar (II nagroda na festiwalu w Sopocie w 1975), Małe tęsknoty, Psalm stojących w kolejce Krystyny Prońko, Idzie na deszcz Andrzeja i Elizy, Za każdą cenę Andrzeja Rybińskiego, Pieśń ciszy, Odjechałaś tak daleko, Dziewczyna z konwaliami Zbigniewa Wodeckiego, Dancing Queen Haliny Frąckowiak oraz Byle było tak, Pamiętam ciebie z tamtych lat i Jak minął dzień? (Przebój Roku 1978) Krzysztofa Krawczyka, Uczymy się żyć, Człowiek nie jest sam czy Żegnaj lato na rok Zdzisławy Sośnickiej. Jak na dojrzałego trzydziestolatka – imponujący dorobek!

W grudniu 1980 w Teatrze Muzycznym w Gdyni miała swoją prapremierę „Kolęda-nocka”; jej nagranie płytowe to Złota Płyta w 1984 (dla triumwiratu Trzciński/Bryll/Prońko). W 1985 na międzynarodowym festiwalu piosenki w maltańskim mieście La Valetta kompozytor otrzymał nagrodę jako aranżer piosenki La Poésie zaśpiewanej przez Edytę Geppert (laureatkę nagrody głównej).

Wojciech Trzciński: „Jest rok 1977 i ‘Oratorium na dzień dzisiejszy’, które przygotowałem dla Telewizji wspólnie z poetą Ernestem Bryllem. Krzysztof Bukowski to reżyserował, ja napisałem muzykę ilustracyjną i kilka songów. Wystąpili, pamiętam, między innymi Krzysztof Kolberger i Krystyna Tkacz. To było dla nas ważne doświadczenie, bo właśnie wtedy stwierdziliśmy, jak dobrze na scenie ‘rozmawia się Bryllem’. I jak dobrze ‘śpiewa się Bryllem’. To co? Pójść do niego? Zamówić kolejną sztukę? Może napisze… Bo przecież trzeba Polsce napisać prawdę o naszym narodzie. Ale czy to będzie cenzuralne?

Na razie zaczęliśmy Brylla czytać. Dokładnie. Krzysiek zdobył wszystko, co zostało wydane, zgromadził to u siebie – i czytaliśmy: jasełka, dramaty, opowiadania, powieści, poezje. Naprawdę wszystko. Obydwaj byliśmy pewni, że to materiał literacki, z którym chcemy się zmierzyć. Krzysztof wybrał wiersze, które zaczął sobie układać jak patchwork. Po jakimś czasie zgłosił się do Ernesta, którego przekonaliśmy, że chcemy ‘wystawić Brylla’ w teatrze muzycznym, ale współcześnie. Nowocześnie, ale broń Boże jako musical! Bo jak opowiadać o Polsce tańcząc i śpiewając?

Jesienią 1979 roku pojechałem na dwa miesiące do Stanów Zjednoczonych, żeby na Broadwayu zobaczyć tyle, ile się da, musicali. Zobaczyłem chyba z pięćdziesiąt spektakli, chodziłem do teatrów nawet dwa razy dziennie, na off-Broadway, nawet na off-off. Zobaczyłem wszystkie ‘Evity’ i ‘A Chorus Line’, siedziałem na widowni wysoko na jaskółce – i chłonąłem. Wystawność, perfekcja, profesjonalizm – po prostu majstersztyk. Ale nie w Polsce, gdzie to będzie zawsze naśladownictwem, nigdy nie będzie nasze. Więc co?

Wraz z Krzysztofem doszedłem do wniosku, że oratorium to forma, która daje szansę ucieczki zarówno od musicalu, jak i od operetki. Że możemy ten materiał Ernesta kleić po swojemu: tutaj song, tu tekst, tu jakiś dialog. To da nam możliwość pewnego indywidualizmu. Im dłużej dyskutowaliśmy, tym byliśmy pewniejsi, że oratorium. I że Krzysztof powie o tym Ernestowi. No i któregoś dnia otworzyły się przed nami jego szuflady. Były w nich rzeczy już wydane oraz te niewydane, głównie z powodów cenzuralnych, wiersze, które nie weszły do tomików, ale też tomiki, które się nie ukazały. Mając tak ogromny materiał, mogliśmy się wziąć do roboty. Przypominam: była wiosna 1980. Warszawa”.

Gdzie widzieli, czy raczej słyszeli swoje przyszłe wspólne dzieło? W jedynym wtedy miejscu w Polsce – w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Którym kierował kolejny wizjoner, zarazem fachowy menadżer, Andrzej Cybulski.

Wojtek: „Cybulski powiedział, że trzeba napisać wreszcie musical o Polsce, żeby ten teatr naprawdę zaistniał jako teatr muzyczny. Musical o tym, że się dzieje dramatycznie, nie wiadomo jak źle. I on jest gotów zaryzykować wszystkim.

Co to znaczyło? Otóż formalnie teatry nie musiały zgłaszać do cenzury tekstu, kiedy był pisany, gdy dopiero powstawał. Zgłaszały go dla zasady i bezpieczeństwa (choć formalnie dopiero przedstawienie podlega ocenie cenzury). Niezgłoszenie tekstu, nawet przez dobrze umocowanego politycznie dyrektora, znaczyło, że kiedy cenzura generalnej próby nie zaklepie, wtedy zdejmuje tytuł z repertuaru i… nie ma dyrektora, teatr wpada w kłopoty, bo przecież wydaje ogromne pieniądze na nie wiadomo co, no i jest katastrofa…
W kwietniu 1980 pojechaliśmy do Gdyni, do Andrzeja. Opowiedzieliśmy mu całą obmyślaną przez nas story. Przekonywaliśmy, że w tej sytuacji politycznej, w tej burzy niesamowitych nastrojów, w tej zapaści w całej Polsce – coś nowego, innego, aktualnego:

– Co ty będziesz wystawiał w swoim teatrze? Nową „Wesołą wdówkę”? A może jednak współczesny muzyczny spektakl?

I pokazaliśmy mu, cośmy już zrobili:

– Chcesz, to ci zagram parę utworów. Ale one są dla dobrych głosów, zawodowych. Mamy takie dwa, to Krystyna Prońko i Teresa Haremza. Im chcemy powierzyć główne role wokalne. W tym stylu chcemy pójść. Zmienić, co było dotąd.

Dyrektor Teatru Muzycznego doskonale wiedział, jaki w Polsce jest nastrój. Jemu taki spektakl się po prostu marzył! Marzyło mu się polskie „Hair!”, coś w rodzaju „A Chorus Line”. Poza tym Ernest i Andrzej byli zaprzyjaźnieni. Cybulski wcześniej wystawił parę jego spektakli, wiedział, kto to Bryll.

No i to miejsce. Ta scena. I ten czas!”.

Trzciński (w kolejnej rozmowie): „Piętnastego listopada pakujemy się i jedziemy do Teatru Muzycznego z materiałem, który mamy oraz tym, którego nie mamy. To znaczy mamy go we własnych głowach, wciąż jednak jako zamysł, projekt, zarys. Lądujemy w pustym hotelu Grand w Sopocie; większość gości, cudzoziemców, wyjechała z Polski, spodziewając się po prostu wejścia Ruskich. W Grandzie mieszkamy prawie sami. Ja po codziennych próbach, w nocy piszę kolejne utwory, Krzysztof spotyka się z ludźmi, reżyseruje to.

Między 15 listopada a 20 grudnia w teatrze nocowali stolarze, ślusarze, szewcy, krawcy i cała ekipa, ponieważ tylko pracując po dwadzieścia godzin na dobę byliśmy w stanie sprostać zadaniu i zrobić premierę w terminie. Zapał ludzi, którzy dostali teksty, wiedzieli więc ‘w jakiej sprawie krzyczymy’, był nieprawdopodobny. Oni wszyscy wiedzieli, że to jest o nich spektakl. Aktorzy, muzycy, cały wielki sztab techniczny – oni czuli, że uczestniczą w czymś niezwykłym. Historycznym.”

To rzeczywiście była Historia – ta przez duże H. Czas ogromnego ryzyka – dla wszystkich Czterech Odważnych: Trzcińskiego, Brylla, Bukowskiego i Cybulskiego.

Czas i miejsce narodzin jego śpiewanej wizytówki, ponadczasowego wielkiego przeboju (który poruszająco zaśpiewała Krysia Prońko): o kolejce ludzi stojących „po szarość, po szarość, po szarość”…

W 1981 roku Trzciński współpracował z Izabelą Trojanowską, skomponował wtedy m. in. Karmazynową noc, zaś w latach 1982-1985 napisał największe rockowe hity zespołu Wanda i Banda: Nie będę Julią, Hi-Fi, Kochaj mnie miły i Nie bój się, nie bój. Od lat 90. przestał pisać i produkować muzykę na szeroką skalę. W ciągu trzech kolejnych dekad komponował głównie dla Ireny Santor, Michał Bajora i Edyty Geppert. W 1986 Wojtek Trzciński przejął po mnie na dwa sezony kierownictwo artystyczne Festiwalu Sopockiego. W połowie lat 90. był dyrektorem artystycznym Teatru Muzycznego w Gdyni. Szefował rozrywce w radiowej Jedynce i w Programie 1. Telewizji Polskiej. Był wieloletnim dyrektorem artystycznym i producentem festiwalu polskiej piosenki w Opolu. Wreszcie był jednym z pomysłodawców najważniejszej branżowej nagrody Fryderyk.

W 2003 na warszawskiej Pradze założył prywatne Centrum Artystyczne Fabryka Trzciny, za co otrzymał Paszport Polityki i Nagrodę Kisiela. Fabryka przez kilkanaście lat gościła setki tysięcy publiczności i niezliczone wydarzenia artystyczne, koncerty, spektakle, gale muzyczne, premiery płyt i książek czy wernisaże sztuki wizualnej, czego wiele autentycznych talentów nie zapomni mu chyba nigdy.

Urodził się 22 lipca 1949 w Warszawie, zmarł tamże po długiej i ciężkiej chorobie 1 lutego 2025 roku.

*

Jeszcze pod koniec zeszłego roku, 19 grudnia, Wojciech Trzciński został uhonorowany Złotym Medalem „Gloria Artis” za wybitne zasługi w pracy artystycznej i twórczej”. Odznaczenie wręczyła mu Ministra Kultury Hanna Wróblewska. Pośmiertnie został odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Akademia Fonograficzna nagrodziła wybitnego artystę i działacza muzycznego Złotym Fryderykiem 2025.

W niedzielę 15 czerwca br. podczas festiwalu w Opolu odbędzie się 2-godzinny koncert pamięci twórczości Wojciecha Trzcińskiego „Małe tęsknoty”.




Zobacz również

Roberta Flack

Legendarna amerykańska wokalistka i pianistka zmarła 24 lutego 2025 w Nowym Jorku. Więcej >>>

Mike Ratledge

Brytyjski klawiszowiec zmarł 5 lutego 2025 roku po krótkiej chorobie w wieku 81 lat. Więcej >>>

Martial Solal

Wybitny francuski pianista zmarł 12 grudnia 2024 w Wersalu w wieku 97 lat. Więcej >>>

Marianne Faithfull

Kultowa angielska piosenkarka i aktorka zmarła 30 stycznia 2025 roku w Londynie.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu