Wytwórnia: Blue Note 34607626 (dystrybucja Universal)


Dream Weaver
Requiem
La Llorona
Part 5, Ruminations
Abide with Me
A Song for Charles
Island Blues
Shenandoah
Sombrero Sam
Green Onions
Forest Flower
You Are So Beautiful


Muzycy:
Charles Lloyd, saksofon, flet; Julian Lage, gitara; Gerald Clayton, fortepian; Reuben Rogers, kontrabas; Eric Harland, perkusja; Booker T. Jones, instr. klawiszowe, śpiew; Don Was, bas (5, 6)


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2020


8: Kindred Spirits (Live From The Lobero)

Charles Lloyd

  • Ocena - 5

Ta płyta jest piękna – to pierwsze, co przychodzi do głowy słuchając „8: Kindred Spirits (Live From The Lobero)”. Wszystko się zgadza – jest muzyka najwyższej próby, są rewelacyjni artyści, a i okazja nie byle jaka, bo to zapis benefisu Charlesa Lloyda z okazji jego 80. urodzin. Ogromny dorobek saksofonisty mówi sam za siebie, a współczesne koncertowe i płytowe działania pokazują dobitnie, że Lloyd jest najbardziej twórczym spośród trzech ostatnich wielkich tenorzystów. Jasne jest więc, że tym albumem artysta nic udowadniać nie musi – to po prostu jubileuszowy prezent, który Lloyd zrobił sobie, a przy okazji i nam.

Wydawnictwo sygnowane znaczkiem wytwórni Blue Note to prawdziwy fonograficzny rarytas dostępny w różnych wersjach. Poza chyba najbardziej dziś popularną, cyfrową formą, można wejść w posiadanie wersji na nośnikach CD i DVD, albo sprawić sobie „lloydowski pełen wypas”, czyli edycję rozszerzoną na trzech płytach winylowych, z niemal stustronicową książką, dwoma reprodukcjami zdjęć i oczywiście z koncertem na krążku DVD. Z taką właśnie pompą wydany został występ urodzinowy jednego z najważniejszych saksofonistów naszych czasów. Koncert odbył się dwa lata temu w Santa Barbara. Miejsce tego wydarzenia – 150-letni Teatr Lobero – nie jest przypadkowe, bo chyba nigdzie indziej Lloyd nie zagrał większej liczby koncertów i – co słychać – czuje się tam jak w domu.

„8: Kindred Spirits” to naprawdę spora dawka muzyki, która jednak nawet przez chwilę się nie dłuży, bo płyta jest jednocześnie różnorodna i spójna. Zawarte na niej kompozycje są dobrze znane fanom Lloyda, to m.in. utwory, które przyniosły mu największą popularność – Forest Flower, Dream WeaverSombrero Sam. Saksofonista pochodzący z Memphis przyzwyczaił nas, że jego muzyka przepełniona jest duchowością – i rzeczywiście w czasie urodzinowego koncertu nie zabrakło mistycyzmu i zawieszonych w czasoprzestrzeni ballad, ale była też dobra zabawa – jak np. w popularnym Green Onion.

Ponieważ mamy do czynienia z zapisem święta saksofonisty, to o jego kolegach z zespołu nie będę się rozpisywał. Wystarczy nadmienić, że to prawdziwy dream team. Sam jubilat jest tu w rewelacyjnej formie i słucha się go świetnie, nawet kiedy gra jakby ćwiczył saksofonowe wprawki (Shenandoah) albo gdy jego frazy są urwane, lub nie są w pełni czytelne i tylko nakreślają kierunek improwizacji lub nastrój kompozycji. To wszystko i tak składa się w piękną całość. Jedyny utwór, który moim zdaniem jest zupełnie zbędny, nie pasuje do reszty i powinien zostać zachowany tylko dla publiczności w Teatrze Lobero, to zaśpiewany przez Bookera T. Jonesa A Song for Charles. Nie ma to jednak większego znaczenia dla całości. „8: Kindred Spirts” jest płytą świetną, która potwierdza tezę, że Lloyd jeszcze lepiej wypada na koncertach niż w studiu nagraniowym.


Autor: Roch Siciński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm