Concord CRE 02481
(dystrybucja Universal)
the music was there; Cais; Late September; Outubro; A Day in the Life; Interlude for Saci; Saci; Wings for the Thought Bird; The Way You Are; Earth Song; Morro Velho; Saudade Dos Aviões Da Panair (Conversando No Bar); Um Vento Passou (para Paul Simon); Get It By Now; outra planeta; When You Dream
Muzycy: Milton Nascimento, śpiew; esperanza spalding, bas, śpiew; Matthew Stevens, gitara; Leo Genovese, fortepian; Corey D. King, śpiew, syntezator; Justin Tyson, Eric Doob, perkusja; Shabaka Hutchings, saksofon tenorowy (3), flet (6, 12, 13); Elena Pinderhughes, flet (4, 8); Guinga, śpiew, gitara (6, 7); Dianne Reeves (10), Lianne La Havas (12), Paul Simon (13), Carolina Shorter (8,16), śpiew; Orquestra Ouro Preto, instr. smyczkowe
„Milton + esperanza” to piękne spotkanie dwóch wyjątkowych osobowości. Czytając opis i oglądając filmy typu „making of”, trudno nie odnieść wrażenia, że motorem napędowym całości jest spalding. Składa ona hołd wspaniałemu Miltonowi Nascimento, ale także ogólnie muzyce brazylijskiej – tej wyrafinowanej, z której czerpią jazzmani. Od razu przychodzi mi na myśl płyta Wayne’a Shortera nagrana z Miltonem „Native Dancer”. Zasłuchiwałam się w nią, frapował mnie ten facet z Brazylii, śpiewał inaczej, z typową brazylijską wibracją i wielką mocą! Gdy Wayne dowiedział się od esperanzy o współpracy tych dwojga bliskich sobie artystów, kiwał z niedowierzaniem głową.
To, że solistka jest obdarzona niezwykłym talentem – wiemy nie od dziś. Ma inwencję, umie zagrać i zaśpiewać najtrudniejsze frazy. Najbardziej słychać to w utworze Wings for the Thought Bird, w którym Milton w ogóle się nie pojawia. esperanza prezentuje swoją niezwykłą kreatywność jako kompozytorka, a także wokalistka, śpiewając bez słów wyrafinowane frazy. Słychać tu wpływy brazylijskiego stylu choro przetworzone przez jej wrażliwość. Utwory Miltona, których na płycie jest najwięcej i stanowią jej największą wartość, zaaranżowane są dyskretnie, z szacunkiem dla oryginałów. Wersja piosenki Cais wzoruje się na oryginale, ale jest jeszcze bardziej tajemnicza w klimacie, niż ta z płyty „Clube Da Esquina” (1972). Głos Miltona – choć nosi znamiona starszego wieku – jest nadal przejmujący i mocny w wyrazie.
Outumbro, czyli październik, w zamyśle liderki jest zdecydowanie mniej liryczny od pierwotnej wersji, dużo radośniejszy niż oryginał z 1969 roku (choć miesiąc kojarzy mi się nie najweselej). Brzmienie jej głosu nieco traci w tym utworze na jakości, być może z powodu głośnej emisji. Za to przepięknie i bardzo stylowo brzmi w Morro Velho, który został obleczony w nową formę muzyczną. W małej obsadzie instrumentalnej na początku utworu słychać wielką charyzmę wokalną Nascimento, a esperanza brzmi jak Brazylijka. Warto wspomnieć, że jej portugalski jest świetny na całej płycie, ewidentnie zna język.
Z przyjemnością wysłuchałam piosenki Saudade dos Avioes da Panair (Conversando No Bar), która doczekała się wielu wykonań,m.in. Ellis Reginy. W nowej wersji słyszymy chór ciekawych postaci nie tylko z Brazylii: Lianne la Havas, Marię Gadu, Tima Bernardesa czy Lulę Galvao (uwaga, nie śpiewają ani jednej frazy solo!). Choć piosenka sama w sobie ma dziwną formę, to udało się amerykańskiej basistce dołożyć aranżacyjnie coś od siebie.
Zapraszanie różnych postaci na płytę świadczy o tym, że artystka myśli inkluzywnie. Jakby zwracała uwagę na to, że jesteśmy jednością. Nie tylko muzycznie, grając ze sobą, tworząc, ale też będąc w zespoleniu z planetą i przyrodą, o czym świadczyć może outra planeta czy Earth Song – piosenka Michaela Jacksona, do której zaproszona została Dianne Reeves. Choć wolałabym usłyszeć w tej wersji więcej wpływów brazylijskich, to brzmi ona przejmująco, pięknie zaaranżowana przez esperanzę i po mistrzowsku wykonana przez królową jazzowego śpiewu.
Zaskoczeniem jest piosenka napisana przez Miltona dla Paula Simona, który śpiewa tu po portugalsku! To nowy utwór, ale współpraca tych artystów nową nie jest – spotkali się już na płycie Brazylijczyka „Yauarete” (1987). Podkreślony został udział flecistki Eleny Pinderhughes czy orkiestry kameralnej Orquestra Ouro Preto. Zauważalna jest też obecność saksofonisty Shabaki Hutchingsa, grającego improwizację w jednym z interludiów (których tu jest sporo) Late September, jest on tu również obecny jako flecista w kilku innych utworach. Zwróciłam także uwagę na wokalistę i klawiszowca Correya D. Kinga pojawiającego się często, z czego najbardziej ujmujący jest Interlude for Saci.
Na płytę zaproszony został wyjątkowy kompozytor brazylijski, Guinga! Jego utwory są zawsze bardzo wyrafinowane. Nie znałam go, zanim opowiedział mi o nim Michael Pipoquinha podczas naszych nagrań w studiu Cia. dos Tecnicos w Rio, tym samym, w którym nagrany został album „Milton + esperanza”. Pipoquinha wymienił go wśród swoich ulubionych kompozytorów. Bardzo więc doceniam fakt zaproszenia go na płytę do wykonania jego piosenki Saci, odwołującej się do folklorystycznej, baśniowej postaci brazylijskiej.
Nie wspomniałam jeszcze o ciekawej kompozycji Get It By Now, z riffem nawiązującym do Tani Marii oraz o niezbyt przekonującym dla mnie A Day in the Life grupy The Beatles. Z wyborami takich artystów trudno jednak dyskutować. Wzruszające są intro i outro, gdzie w otulinie syntetycznych brzmień połączonych z naturalnymi instrumentami, słyszymy skrawki wypowiedzi wielkiego Miltona o jego procesie twórczym.
Całość zamyka utwór Wayne’a Shortera, dobrego ducha tej współpracy – When You Dream. Bo płyta jest spełnieniem marzeń esperanzy, która podkreślała w wywiadach, jak duży wpływ na nią miał Nascimento. Cieszy mnie szacunek uzdolnionej artystki dla idola wcześniejszego pokolenia i przypominanie o nim młodszej generacji. Płyta jest świetna, bo jaka ma być, gdy nad całością czuwa esperanza spalding!
Dorota Miśkiewicz