Wytwórnia: Astigmatic

Seek Refuge
Insia
Raga Gujri Todi
Straight Path
Mosty
Zari
Nafs at Peace

Muzycy: Tenderlonious, flet, saksofony; Marek „Latarnik” Pędziwiatr, instr. klawiszowe, Moog Voyager; Ali Riaz Baqar, gitary; Qammar „Vicky” Abbas, instr. perkusyjne; Zohaib Hassan Khan, sarangi; Kashif Ali Dhani, tabla, śpiew 

Nafs At Peace

Jaubi

Ani Astigmatic Records, ani Marek Pędziwiatr nie zatrzymują się nawet na chwilę. Szczególnie w tym trudnym, pandemicznym okresie, ich działania przybrały na sile – zarówno jeśli chodzi o nową muzykę, jak i wyciąganie z szafy tej już nagranej. Ledwo co EABS spotkało się z Sun Ra, odkopano nagrania Renaty Lewandowskiej i Henryka Debicha a Błoto wydaje trzecią już w ciągu roku płytę.

Jedną z pierwszych płyt Astigmatic Records, było wydane jeszcze w 2016 roku EP „The Deconstructed Ego”, nagrane przez pakistański kwartet Jaubi. Muzyka z dominującym brzmieniem tabli i smyczkowej sarangi była najwyraźniej wstępem do czegoś większego. Tym bardziej że artyści nie byli zainteresowani graniem rodzimej klasyki – tworzyli własną muzykę i sięgnęli po cover hip-hopowego producenta J Dilli. Nie dziwi więc, że Pędziwiatr połączył siły z nimi i Tenderloniousem, który nie tylko dodaje swoje miękkie frazy fletu i saksofonu, ale samą obecnością sprawia, że nowa płyta Astigmatic celuje w globalnego odbiorcę. I ma czym przykuć jego uwagę.

„Nafs At Peace” jest podróżą poprzez warstwy duszy i jaźni, w której islamska filozofia spotyka się z jazzem i hip-hopem. Po łagodnym i podniosłym intro w postaci Seek Refuge, Jaubi i goście powoli rozkręcają swoją delikatną magię. I chociaż zetknięcie tradycji rejonu Pakistanu i Indii ze współczesną muzyką Europy i USA to nic nowego (od Shakti McLaughlina aż po Saagarę Wacława Zimpla), Jaubi i przyjaciele znaleźli nową ścieżkę.

Pakistański zespół odchodzi od klasycznych schematów, serwując hip-hopowe cykanie perkusji. Z kolei Pędzwiatr oraz Tenderlonious chętnie wchodzą w przeróżne role – Brytyjczyk, barwą fletu nawiązuje do typowych dla Orientu brzmień, ale dorzuca do tego synkopy i kojarzące się z rapem patenty.

Nie mam jednak wątpliwości, że najjaśniej świeci tu lampa „Latarnika”. Raz jego klawisze zręcznie dopełniają obraz w tle, innym razem wrzuca krótkie, świetne motywy w stylu hip-hopowych refrenów, czasem sięga po Mooga, by czarować kapitalnymi solówkami i brzmieniami. Jeśli komuś się wydaje, że tymi ostatnimi nie da się już ekscytować, niech włączy utwór Straight Path. Gdy do zwalającej z nóg melodii dołącza Moog o brzmieniu niczym z najpilniej strzeżonej szuflady Chicka Corei, znowu powracają ciarki.

„Nafs At Peace” przy pierwszym zetknięciu wydaje się płytą zwyczajną. Ot, kolejne spotkanie z serii „Wschód i Zachód”. Ale im dłużej się jej słucha, tym bardziej oczywiste staje się piękno muzyki, w której nie doszło do prostego zetknięcia się kultur, ale do wzajemnego ich przenikania.  

Barnaba Siegel


  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm