Aktualności

fot. Marek Piechnat



Bernt Rosengren nie żyje!



Legendarny szwedzki saksofonista zmarł w Sztokholmie 15 maja 2023 roku przeżywszy 85 lat.

Bernt Rosengren był jednym z największych europejskich saksofonistów, zapisał się mocno w historii polskiego jazzu – jako członek międzynarodowej orkiestry młodzieżowej International Newport Youth Band, która wystąpiła na festiwalu w Newport w 1958 roku – grał w sekcji saksofonów obok Jana Ptaszyna Wróblewskiego, a także, a może przede wszystkim, wsławił się współpracą z Krzysztofem Komedą, z którym nagrał ścieżkę dźwiękową do filmu Romana Polańskiego „Nóż w wodzie” (1961), a także uczestnik słynnej sesji Tomasza Stańki wydanej na płycie wytwórni ECM „Litania – The Music of Krzysztof Komeda” (1997). Wielokrotnie występował w Polsce począwszy of Jazz Jamboree 61 (Bernt Rosengren & Trio Krzysztofa Komedy).

Na przestrzeni lat opublikowaliśmy w JAZZ FORUM kilka wywiadów z Berntem Rosengenem. Ostatni ukazał się JF 4-5/2021. Jego autorem jest Marek Piechnat.

BALLAD FOR BERNT

Szwedzkie imię Bernt już chyba na zawsze będzie się nam kojarzyć z utworem skomponowanym przez Krzysztofa Komedę do filmu Romana Polańskiego „Nóż w wodzie”. Trzeba przyznać, że niewiele jest utworów, które potrafią w tak kongenialny sposób oddać atmosferę filmu, ba – stać się jego immanentną częścią. Wystarczy kilka taktów tej krótkiej, bo trwającej zaledwie ok. trzy i pół minuty kompozycji, żebyśmy znaleźli się nad mazurskim jeziorem, ujrzeli sunące leniwie po jego tafli jachty i usłyszeli szum przybrzeżnych trzcin.

Kim był zatem ów tajemniczy Bernt, któremu Komeda zadedykował swoją sugestywną balladę? Chodzi tutaj oczywiście o wybitnego szwedzkiego muzyka Bernta Rosengrena, którego saksofon pojawia się nota bene w oryginalnym nagraniu Ballad for Bernt z 1961 roku. Takim to sposobem Rosengren wpisał się na stałe w historię zarówno polskiego jazzu, jak i polskiego kina.

Co ciekawe, być może nie byłoby ani ballady dla Bernta, ani nostalgicznego brzmienia jego saksofonu utrwalonego na ścieżce dżwiekowej do „Noża w wodzie”, gdyby nie pewien fakt, który miał miejsce kilka lat wcześniej. Otóż w 1958 roku George Wein, dyrektor festiwalu w Newport, wpadł na pomysł zorganizowania big bandu składajcego się z młodych muzyków europejskich, który to big band miał wystąpić na słynnym nowojorskim festiwalu w lecie tego samego roku. Wein, wraz z aranżerem i pedagogiem Marshallem Brownem, przemierzyli kilkanaście krajów europejskich, w których przesłuchiwali i wybierali muzyków do tej orkiestry. Jak powszechnie wiadomo, Polskę w The International Youth Band reprezentował Jan Ptaszyn Wróblewski. W Szwecji natomiast wybór padł na 20-letniego saksofonistę Bernta Rosengrena.

A tak wspomina to wydarzenie sam Rosengren:

To miało miejsce w sztokholmskim klubie Nalen. Zebrał się big band złożony z młodych muzyków. Napisałem aranże dla tej orkiestry i grałem w niej na saksofonie. George Wein posłuchał nas i wybrał mnie. To było dla mnie ogromne przeżycie móc pojechać do USA. Mieszkaliśmy przez miesiąc w Nowym Jorku, gdzie mieliśmy próby i przygotowywaliśmy się do występu na festiwalu. Wtedy usłyszalem na żywo sekstet Davisa z Coltrane’em i Adderleyem, Theloniousa Monka i wielu innych wspaniałych muzyków, których znałem wyłącznie z płyt. Pamiętam, że w sekcji saksofonów obok mnie grał inny tenorzysta – Polak Jan Wróblewski.

Najwyraźniej znajomość z Newport przetrwała, bo właśnie dzięki Ptaszynowi doszło trzy lata później do spotkania Rosengrena z Komedą.

Wróblewski zaprosił mnie w 1961 roku do Polski. Miałem grać z triem Krzysztofa Komedy na festiwalu Jazz Jamboree. Komeda, którego nigdy wcześniej nie słyszałem, okazał się bardzo dobrym pianistą i kompozytorem. O ile dobrze pamięta, z wykształcenia był lekarzem laryngologiem. Po festiwalu zostałem w Polsce jeszcze miesiąc grając koncerty z Komedą. Nagraliśmy też muzykę do filmu Polańskiego „Nóż w wodzie”. Jedną z kompozycji zadedykował mnie, ale o ile mnie opamięć nie myli, to chyba ten tytuł wymyślił już później.

Pamietam występy Komedy w sztokholmskim klubie Gyllene Cirkeln. W jego zespole grali wtedy Tomasz Stańko i Michał Urbaniak, który potem wraz żoną, wokalistką Urszulą Dudziak, zamieszkał w Szwecji. To było zanim zamienił saksofon na skrzypce i zrobił karierę w Stanach. W Szwecji mieszkał także przez wiele lat znakomity kontrabasista Roman Dyląg. Z nim grałem wielokrotnie zanim na stałe przeniósł się do Szwajcarii.

Po 1961 roku następuje długa przerwa w kontaktach Rosengrena z Polską. W rodzinnej Szwecji natomiast jego kariera rozwija się znakomicie. W 1965 roku ukazuje się pierwsza płyta firmowana nazwiskiem tenorzysty – „Stockholm Dues”. Album ten otrzymuje tytuł Gyllene Skivan przyznawanej przez renomowany szwedzki magazyn jazzowy „Orkester Journalen” za najlepsze jazzowe nagranie roku. Będzie to pierwsze z pięciu (niekwestionowany rekord w historii przyznawania tej nagrody) takie wyróżnienie w karierze saksofonisty. Do Polski Rosengren na razie nie powraca, odwiedza natomiast w 1968 roku ówczesną Czechosłowację gdzie usłyszy Jana Hammera i Miroslava Vitousa, młodych wirtuozów u progu wielkiej światowej kariery. Ten pobyt zostanie gwałtownie przerwany inwazją wojsk Układu Warszawskiego. W tym samym roku saksofonista pojawi się ponownie na festiwalu w Newport, tym razem w kwintecie duńskiego trębacza Palle Mikkelborga.

Na początku lat 70. Rosengren zostaje stałym członkiem kwintetu innego wybitnego szwedzkiego saksofonisty Larsa Gullina. Z powodu poważnych problemów z uzębieniem Gullin, którego głównym instrumentem był baryton, zmuszony jest zamienić saksofon na fortepian i tym samym rola głównego solisty przypadnie Rosengrenowi. Po śmierci Gullina Rosengren zakłada wspólnie z innym tenorzystą, Tommym Koverhultem, słynny kwartet bez fortepianu, którego muzyka wywodzi się w prostej linii od Ornette’a Colemana i Dona Cherry’ego. Z tym ostatnim będzie również wielokrotnie współpracował. Z osiadłymi w Szwecji tureckimi muzykami trębaczem Maffy Falayem i perkusistą Okayem Temizem stanie się pionierem, na gruncie szwedzkim, jazzu z silnymi wpływami muzyki tureckiej i bałkańskiej. Równolegle z graniem w kameralnych składach, Rosengren udziela się w big bandach. Jednym z nich będzie orkiestra George’a Russella.  

O tym doświadczeniu tak mówi po latach:

Russell stworzył bardzo dużo dobrej muzyki, ale to nie był jazz. Z koncertu na koncert graliśmy prawie dokładnie to samo. W zasadzie wszystko było zapisane. W jazzie musi być miejsce na improwizację, w przeciwnym razie to nie będzie jazz.  

Przez długie okresy Rosengren mieszka w Kopenhadze, gdzie współpracuje m.in. z Big Bandem Duńskiego Radia oraz z amerykańskim gitarzystą Dougiem Raneyem. Współpraca z Raneyem będzie trwała z przerwami prawie 40 lat, a przerwie ją w 2016 roku tragiczną śmierć gitarzysty spowodowana zatrzymaniem akcji serca.

Doug Raney był synem słynnego gitarzysty Jimmy’ego Raneya. Był 20 lat młodszy ode mnie, ale rozumieliśmy się doskonale. Nagraliśmy razem wiele płyt. Do tej pory uważam te płyty za jedne z najlepszych moich nagrań.

Do Polski powróci Rosengren dopiero w 1974 roku i to nie z koncertami, a jako wykładowca na Warsztatach Jazzowych w Chodzieży. Potem pojawi się jeszcze dwukrotnie na festiwalu Jazz Jamboree. Będą to zatem wizyty sporadyczne. Jednak kontaktu z polskimi muzykami jazzowymi w ciągu tych lat nigdy zupełnie nie traci.

Prawdziwy comeback nastąpi jednak dopiero w 1997 roku,  kiedy to dojdzie do nagrania dla wytwórni ECM słynnej „Litanii” Tomasza Stańki. „Litania – The Music of Krzysztof Komeda”, bo tak brzmi pełny tytuł tej płyty, uważana jest za jedną z najlepszych w dorobku naszego wybitnego trębacza. To na niej możemy usłyszeć szwedzkiego mistrza grającego znowu po 36 latach Ballad for Bernt.

To chyba Stańko zadzwonił do mnie i zaprosił do tego projektu. Poza mną udział w tym nagraniu wzięło trzech innych szwedzkich muzyków: Bobo Stenson, Joakim Milder i Palle Danielsson. To było pod wieloma względami wyjątkowe wydarzenie, także osobiście dla mnie. Po wydaniu płyty mieliśmy kilka koncertów w Polsce oraz na Jazz Baltica w Niemczech.

Od 20 lat prowadzi Bernt własny kwartet, którego trzon stanowią, obok lidera, kontrabasista Hans Backenroth i pianista Stefan Gustafson. Z zespołem tym występuje regularnie na szwedzkich festiwalach oraz w klubach. Chociaż powinno się raczej powiedzieć „występował”, ponieważ wybuch pandemii ograniczył życie koncertowe w Szwecji (podobnie jak na całym świecie) praktycznie do zera.

Kiedy rozmawiamy przez telefon w Poniedziałek Wielkanocny 2021 roku, Bernt jest właśnie po drugiej dawce szczepionki antycovidowej i czuje się dobrze. Pytam, jak tak aktywny artysta jak on znosi brak możliwości koncertowania i izolację społeczną spowodowaną pandemią.

Z moim kwartetem nie grałem już od ponad roku. Saksofon leży na podłodze i tak to wygląda u większości muzyków z którymi rozmawiam wyłącznie przez telefon. Szczerze mówiąc to wszystko jest dość beznadziejne. Jedyne, co robię, to gram troche na fortepianie i komponuję nową muzykę na komputerze. Piszę też aranże na orkiestrę. Mam specjalny program do tego celu. Ostatnio wziąłem na warsztat zbiór amerykańskich evergreens.

Norweski saksofonista Jan Garbarek, zapytany nie tak dawno temu o to, jakiego saksofonisty słuchał najwięcej, bez namysłu odpowiedział: Bernta Rosengrena. Kiedy amerykańska pianistka i kompozytorka Carla Bley, występowała z big bandem Szwedzkiego Radia w latach 80, stwierdziła zdecydowanie, że takich saksofonistów jak Bernt Rosengren można by w Nowym Jorku ze świecą szukać. (…)

Marek Piechnat





  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm